Dla mnie film był po prostu mierny. Nie obchodzi mnie specjalnie czy był wierny materiałowi źródłowemu i dlatego jest durny i przerysowany. Edge of Tomorrow był na podstawie LN i mangi i mimo ogromnych różnic, dało się zrobić świetny film akcji ze słabą końcówką, w przeciwieństwie do Kingsman - słabego filmu ze słabym początkiem, środkiem i końcem. Gdyby nie wymuszone żarty o ruchaniu i przemoc to równie dobrze mogło się to nazywać Ben 10 czy co tam teraz dzieci oglądają. Powiedziałbym, że na plus pani Butelka z reklam, ale słabo się starzeje.
Lubię przerysowanie, oglądam w końcu chińskie bajki, ale w tym musi być jakaś metoda. Żal było patrzeć na postać graną przez Samuela, która była przekonywująca jak program wyborczy Dudy. *mic drop*