Ja z innej beczki: po 9 godzinach przy łopacie i betoniarce zasiadam do napisania 8 stronicowej strony na seminarium bioetyczne, jeszcze nie wymyśliłem tematu, a ostateczny (przesuwany z milion razy przez grupę) termin upływa jutro o 11:30. Napawa mnie optymizmem to, że dam radę (po prostu muszę dać radę) - taki ze mnie twardziel.
Kolejna całonocna domówka Cool
Wakacje w mieście nie są takie złe.
Taka młodzieżowa z kumplami i onanizowaniem się przed ps3 vmax graphics? Czy taka normalna? (z dziewczynami!!! i bez konsol, oglądania filmów i używania internetu). Mi czasem brakuje tych pierwszych, ale hemingwayowskie spędzanie nocy nie ma sobie równych - to fakt.