Rano wyszedlem do samochodu bez skrobaczki. Myslalem, ze mniej to wszystko zamarzlo i poradze sobie puszczajac cieply nawiew na szybe przez jakis czas, ale nie. Wszystko zamarzlo na kosc.
Podbilem do typa, ktory wlasnie skonczyl skrobac swoja furke i powiedzialem, jak wyglada sprawa. Kolo pozyczyl mi skrobaczke, wymienilismy sie numerami tel, zebym mu to oddal wieczorem. W ciagu dnia zadzwonilem do kolesia, kolo powiedzial, ze sie odezwie wieczorem, jak bedzie pod swoim blokiem. Zadzwonil kolo 18, ja do niego wyskoczylem, oddalem mu jego skrobaczke, pogadalismy chwilke, uscisnelismy sobie lapy i poszlismy kazdy w swoja strone.
Powrocila wiara w ludzi.