My, polacy tak juz mamy, nikt przez wiele lat nie rozpiszczal nas pelnymi, polskimi wersjami gier, wiec teraz kazda translacja z dubbingiem wydaje sie beznadziejna. Sam zazwyczaj gram tylko w wersje angielskie, a dubbing PL w F3 uwazam za swietny.
Problem z polskim dubbingiem (nie chodzi mi tu teraz o F3, ale ogólnie) jest taki, że w większości produkcji aktorzy albo się w ogóle nie wczuwają w rolę (ot po prostu czytają z kartki), albo wręcz przeciwnie - wczuwają się aż nadto. Dodatkowo wszyscy czują się zobowiązani do wypowiadania swoich kwestii głośno i wyraźnie, poprawnie wszystko akcentując -- co ostatecznie brzmi cholernie sztucznie i sprawia, że dialogi nie stanowią całości z resztą ścieżki dźwiękowej (zauważalne również podczas dubbingu filmów pełnometrażowych). I nie ważne, czy to amatorzy ściągnięci z ulicy, czy też "wielcy" aktorzy polskich ekranów (najgorsze co może być, chwalić się, że w "naszym tłumaczeniu udział bierze aktor X", który w ogóle nie pasuje do danej postaci
).
Już nawet nie wspomnę o sytuacjach, gdy trzeba przeklnąć - przekleństwa recytowane są, niczym wiersz na jakimś wieczorku poetyckim
. W angielskiej wersji dubbingu bardzo często przekleństwa gdzieś umykają, bo nie rzucają się tak bardzo w oczy, w polskich -- słychać je głośno i wyraźnie. (często jeszcze tłumacz czuje się zobowiązany wzmocnić scenę dodając kilka własnych przekleństw, których w oryginale nie było -- doskonałym przykładem jest tu polskie tłumaczenie Mass Effect:
-- w wersji oryginalnej nie słyszałem, by Wrex chociaż raz zaklął; w wersji polskiej, rzuca mięchem niczym dres
).
Nie mówię, że wszystkie polskie dubbingi są do kitu, jednak wciąż daleko nam do zagranicznych produkcji.