Po roku przerwy wracam do platynowania Uncharted: Lost Legacy, wczoraj wjechał Crushing, wiec teraz zabieram się za te bardziej czasochłonne ale w sumie proste trofea.
Mam problem z tą grą. Z jednej strony jest ładna, indyjskie ruiny są fajne, ale z drugiej to już 6 część Uncharted i niektóre "charakterystyczne" rzeczy w serii zaczynają mnie wkurzać (mimo, że generalnie na PS4 gra spoważniała). Ot, chociażby jak w środku dżungli znajdują posągi wielkie jak Empire State, a wcześniej przez tyle lat nikt ich z samolotu czy helikoptera nie zauważył. Hordy przeciwników, czy pancerni kolesie też już są wkurzający, zwłaszcza, że wiadomo, że im dalej w las tym więcej ich będzie. No i ta końcówka, gdzie ostatni rozdział to praktycznie miks poprzednich części (sekcja samochodowa z U4 + sekcja z pociągami z U1 i U2). Owszem, wszystko jest technicznie na tip top, a zwłaszcza te sekcje jeżdżone i z pociągiem są hiper dopracowane (dynamicznie generowane otoczenie, przez co praktycznie każda próba z grą oznacza odpalenie kolejnej scenki w nieco innym miejscu), ale... chyba formuła się już wyczerpała. Jeśli zrobią kolejne Uncharted, to oby uciekli od robienia z bohaterów czołgów, bo to już chyba nie będzie do zniesienia (chociaż dziesiątą platynkę i tak pewnie wycisnę).