Pograłem ostatnio znowu w Skyrim (tylko trochę) i już mam dość. Quest -> loch, quest-> podobny loch do poprzedniego, quest - znowu to samo. Rzygam już tymi samymi skałami, szafkami, stołami, przedmiotami, przeciwnikami. Gdy dostaję zadanie, wiem, że będę musiał zapieprzać do kolejnej jaskini i klepać te same mdłe designersko mordy, tym samym drewnianym systemem walki. O ile jarałem się Oblivionem (pierwszy TES), tak po zagraniu później w Fallouta 3, New Vegas zwyczajnie się nudzę i nie mogę pograć więcej niż pięć godzin robiąc kilkumiesięczne odstępy między sesjami. No i zasiadając do gry, sciągnąłem kolejnego patcha, który nie naprawił tego zjebanego, respiącego się w kółko blood dragona w gildii magów.