PROpsuję post (na tym forum można jedynie słownie).
DS2, jak dla mnie, jest równie kapitalna co poprzedniczka. Podobnie jak z Bioszokami, przynosi niewiele zmian w mechanice, ale to kontynuatorka binarnego cuda. Trzecią część omijaj szerokim łukiem.
MW3 to kozak, choć graficznie zipie.
TR jest wspaniałym binarnym tworem. MAŁO TEGO, graficznie prezentuje się świetnie na wysłużonej PS Trzy - co ciekawe, na tej planszy ze zdjecia, które wrzucileś, PS4 ver. okrutnie gubi klatki, zwalnia i ogólnie śmiech na sali, że takie coś wypuścili.
Kontynuuję przygodę z Rainbow Moon. Nie jest to pozycja klasy Final Fantasy Tactics, Front Mission Trzy, 69, nawet Jeanne d'Arc, jednakże bawię się przednio już niemal 40 godzin.
Fabuła to papka, szkoda. Ja zdaję sobie sprawę, że może być infantylnie i nie oczekuję, że co druga tego typu gra będzie zachwycała jak Suikoden II, czy Dragon Age (motyw z zdradą był kozacki), ale liczyłem na coś ciekawszego. System walki też niepotrzebnie aż tak na umiejętności jest nastawiony. Niemal nie trzeba podstawowych ataków używać, skoro dana moc jest potężniejsza, bowiem i zadaje większe razy i jest przy tym obszarowa. Dodatkowo ten archaizm z podnoszeniem poziomu postaci tylko tych, które aktualnie walczą komplikuje niepotrzebnie rozrywkę. Mam już piątą odkrytą, ale jest ona sześc poziomów słabsza od pozostałych, przez co nieprzydatna w ogóle na polu walki podobnie zresztą jak poprzednik. Pozostaje tylko czekać, gdy wzorem FF VII nastąpi wymóg rozdzielenia drużyn, ewentualnie korzystania z danego (słabego) zawodnika i konieczne będzie podnoszenie poziomu, które tez nieco uciążliwe jest. Zasadniczo walki są proste, przez ostatnie kilka godzin, może raptem kilka razy dany zawodnik padł na polu walki. Przychodzi do konfrontacji z bossem i ten w jednej turze potrafi ubić nam większość składu. Niemniej - polecam.