Dzisiaj zacząłem i od razu skończyłem. Kolejna gra po Journey, która pokazuje, że nie potrzeba zrozumiałego języka w grze by przedstawić piękną historię. Z początku wydawałoby się normalna, miła i przyjemna historia o braciach, która jednak ma swoje drugie, mroczne oblicze (martwi żołnierze, niewidzialny Yeti, laska-pająk). Nie do końca wszystko jest wyjaśnione, świat wydaje się tajemniczy, ale to tylko jeszcze lepiej potęguje uczucie nieznanego świata, w który wyruszają bracia. Prostota w sterowaniu - dwie gały i dwa przyciski. Nic więcej nie potrzeba. Bardzo sympatycznie wpada w ucho muzyka, która również dorzuca swoje 3 grosze do majestatyczności w odbiorze tytułu.
Grafika niby prosta, ale ma swoje momenty jak pływanie łódką po lodowatej wodzie, krajobrazy podziwiane z ławek, trochę grozy podczas wędrówki w lesie, gdzie z mroku widać tylko czarne sylwetki wilków oraz ich świecące oczy. Do tego ogień z pochodni ładnie rzucający cień na drzewa i krzaki dookoła. Genialnie dla mnie prezentuje się dla mnie Chapter 4, w którym biegamy po górach na grzebiecie kóz górskich (
) szybujemy lotnią oraz zwiedzamy wieżę nieznanej osoby (designowo skojarzenie z LoS). Tak samo Chapter 6 czyli zimowy setting, wymarła wioska, śnieżne postacie żołnierzy i mieszkańców oraz wspomniany Yeti.
Fabularnie się cieszę, że nie było ostatecznie happy endu, a scena zakopywania brata na pewno zapadnie w pamięć.