Chyba od roku leżał u mnie na dysku ledwo zaczęty
FarCry 3: Blood Dragon.
Odpaliłem ostatnio i ostro się wkręciłem. Fontanna pastiszu filmów akcji i sf z lat 80-tych, w tym Terminatora, Alien, Predatora i cholera wie czego jeszcze, mistrzowski voice-acting (Biehn w roli głównej:
"I fucking hate tutorials", przeciwnicy tutaj w formie Omega Force puszczają zabawne dialogi metalicznymi głosami), MUZYKA*, efektowne animacje (przeładowania broni, których easter-eggi w Battlefield Hardline by się nie powstydziły), bekowe teksty porozrzucane wszędzie w grze, klimatyczna "neonowa" stylistyka.
Co dziwne/słabe: to nadal FarCry, zaskoczenie, gdy otworzyłem mapę, a tam znowu zwierzątka (wtf), ale jak się okazało w specjalnej stylistyce (mechaniczne pantery, oczojebne dziki, etc.); gameplay bardzo prosty, acz efektowny i nadal można sadzić fajne akcje przy przejmowaniu baz.
Komuś może wyglądać na zwykły mod do FC3, ale jest czymś zdecydowanie więcej, prawie autonomicznym tworem, choć z tą samą mechaniką i rozwiązaniami.
Jeśli komuś pasuje stylistyka, a nie miał jeszcze okazji zagrać (choć wątpię po takim czasie): polecam, tym bardziej, że to raczej krótka przygoda, więc na czysty i nieskrępowany relaks idealna.
*
Naparzanie przeciwników w tym rytmie:
I ten znany skądinąd motyw z chain-gunem w łapie: