Ja nawet mogę się zgodzić na obecny zakaz aborcji, ALE...
może trzebaby było w końcu wprowadzić w życie "kompromis aborcyjny" z lat 90-tych? Czy to za dużo?
Idea była taka: zakaz aborcji, i edukacja seksualna w szkołach. Jak wiemy (na przykładzie wielu krajów) edukacja seksualna (taka prawdziwa, co to penis i wagina) + dostępność środków antykoncepcyjnych = mniejsza ilość niechcianych ciąż = mniejsza ilość aborcji. Myślę, że wielu przeciwników aborcji by się z tym zgodziło, w końcu zdecydowana większość katolików używa środków zapobiegających niechcianej ciąży (prezerwatywy, pigułki)...
Ale wszystko to się zawaliło, kler od samego początku nie miał zamiaru wywiązać się z "kompromisu", a naiwni (i tchórzliwi) politycy uwierzyli, że Kościół ot tak odstawi na bok doktrynę katolicką
Tak więc becetol, zróbmy deal - będzie edukacja seksualna z prawdziwego zdarzenia i refundacja środków antykoncepcyjnych z budżetu państwa, ja będę za zakazem aborcji, ok?