Ciekawy artykul o Turcji w najnowszym The Economist, ktory tutaj pewnie przejdzie bez echa, albo jako 'lewacka propaganda'. Otoz autor skupia sie na deklaracji premiera Turcji, ze 'wygral przeciez trzy razy wybory' i wyrastajacego stad przekonania, ze ma prawo decydowac. Autor bardzo ciekawie zauwaza, ze jest roznica pomiedzy demokracja a dyktatura wiekszosci - w demokracji zwyciezca odpowiedzialny jest za wszystkich obywateli, i stara sie dzialac dla dobra wszystkich obywateli.
U nas niestety w Polsce jest odwrotnie. Wiele osob tutaj na forum i politykow myli demokracje z dyktatem wiekszosci - uwazaja ze jako oni osobiscie nie zgadzaja sie z postulatami np.: osob homoseksualnych, w takim razie maja prawo ograniczac tym osobom prawo do np.: zawarcia zwiazu malzenskiego, itd., kobietom prawo do aborcji, itd. 'Przeciez wygralismy wybory, przeciez jestesmy wiekszosci' powtarzaja ciagle i daja odpor 'propagandzie homoseksualnej'. Ok, Panowie i Panie, tylko z demokracja nie ma to wiele wspolnego.