Masz obowiązek leczyć i pomagać KAŻDEMU pacjentowi, a nie - temu nie pomogę, bo ma zaawansowane stadium raka, a tamten ma autyzm, a jeszcze inny Alzheimera, albo rozszczep kręgosłupa nie do naprawy, tamten za dużo będzie kasy z NFZ kosztował i ch**, niech się męczy bez żadnej pomocy. Wszystko inne, to niepotrzebna ściana tekstu.
Wiem, jakie są realia, napisałem jak powinno być. Co Ciebie obchodzą w ogóle pieniądze z NFZ i czy przyjmować niepełnosprawnych w ramach tych pieniędzy, których sami nie odprowadzają? Ja akurat nie mam z tym problemu, że z mojej składki gdzieś autystyczne dziecko otrzymuje opiekę. Bardziej mnie wkur**a korupcja i nadużycia związane z tymi pieniędzmi. Ty masz LECZYĆ. Artykuł, który przytoczył Iras dobrze pokazuje, jak czysta, chłodna kalkulacja, obok ideologii, zadecydowała o losie osób "słabych".
Na tym zakończę, bo mam do sprawy dość personalny stosunek i nie chce mi się tego tłumaczyć, ale taka postawa studenta medycy i prawdopodobnie przyszłego lekarza (mam nadzieję, że chociaż przysięgę zawodową będziesz traktował poważnie, bo już ustaliliśmy, że związek małżeński możesz przypieczętować przed potworem spaghetti i masz w poważaniu regułki) to powód, dla którego mógłbym komuś osobowo pojechać epitetami, a nie chcę tego robić i nie jest to potrzebne.