Powiedzmy sobie szczerze - rok 2008 w mainstreamowym hip-hopie był bardzo słaby.
Wszystkie niepokojące zjawiska z roku 2007 w roku 2008 występowały z jeszcze większą siłą. Dostaliśmy jeszcze więcej plastikowych bitów, jeszcze więcej ringtonowych raperów, jeszcze więcej auto-tune, jeszcze więcej Lil Wayne'a, jeszcze więcej Akona, itd...
U schyłku roku pojawiła się jednak jedna z niewielu płyt, które przypominają mi, że nawet w mainstreamie są jeszcze ludzie tworzący piękny hip-hop, piękną muzykę...
Q-Tip - The RenaissanceSpecjalnie na to LP nie czekałem, w zasadzie sprawdziłem tylko ze względu na to, że ATCQ bardzo swego czasu się jarałem. Tymczasem dostałem najlepszą, najbardziej spójną płytę AD 2008!!
Bity spokojne, dużo jazzu - wszystko bardzo miękkie, wspaniałe bębny...
Q-Tip leci jak za dawnych czasów, spokojnie swoim genialnym flow, track po tracku.
Mógłbym długo opisywać zalety tego LP, ale zachęcam wszystkim do samodzielniego ogarnięcia tego materiału.
Słucha się tego prze-genialnie!!!
POLECAM bo jest to płyta, którą IMO znać po prostu trzeba.
Czegoś takiego mi było trzeba, by w nowym roku 2009 patrzeć z lekkim optymizmem w przyszłość hip-hopu - półki tacy ludzie jak Jonathan Davis nagrywają płyty jeszcze nie wszystko jest stracone...
Przykłady - dwa, niszczące mnie doszczętnie, czegoś takiego mogę słuchać godzinami:
Won't Trade
Move - zmiana bitu jest nieziemska!!
Płyta roku...