Jako, że aktualnie gram jakieś 20 h (do zwerbowania pozostały mi dwie osoby, ponadto zdobyłem lojalność 3 osób) mam już kilka spostrzeżeń:
KlimatBioware świetnie wyszedł zabieg polegający na tym, by z galaktyki zrobić naprawdę brunde miejsce. Niech najlepszym przykładem będzie Omega. Na szczęście akcja nie dzieje się tylko i wyłącznie na pokładach statków, stacji i promów kosmicznych, które ociekają kolorem bieli oraz szkłem i stalą. Wielki plus za to. Złapałem się na tym, że gdy dotarłem do misji na Horyzoncie odetchnąłem z ulgą bo pojawiła się jakaś miejscówka z iddylicznym klimatem (mała kolonia, wokół niskiej zabudowy krzewy, drzewka, łany zbóż).
Fabuła/settingFabuła podoba mi się nie-sa-mo-wi-cie. Największym plusem jest to, że sam mogłem sobie wybrać to w jaki sposób ma wyglądać świat gry (import postaci i moich wyborów z oryginalnego Mass Effect). Zresztą obserwując moją listę znajomych na Xbox Live przez ostatni miesiąc codziennie widziałem kogoś szarpiącego w jedynkę, zapewne celem przygotowań pod część drugą. A już widząc np taką ramkę ze zdjęciem Ashley w kajucie na Normanii 2 aż stanąłem w miejscu (po czym zadzwoniłem do kumpla, który w jedynce miał akurat romans z Liarą i potwierdziłem, że u niego na statku w ramce jest zdjęcie Asarii). Coś pięknego.
System (walka/levelowanie bohaterów itd.)Jako człowiek w jakiś tam sposób związany z branżą gier rozumiem trend spłaszczania wymagań gier i sprawiania, aby mógł po nią sięgnąć każdy (tym bardziej jeśli gra jest kontynuacją i ma się aspiracje do tego aby w grę zagrało jeszcze więcej osób), ale IMHO zmiany systemowe poszły za daleko. A przynajmniej za daleko dla kogoś, kto tak jak ja, lubił w pierwszym Mass Effect delektować się biotyką i technologią (wpadałem do killroomu rozdając na prawo i lewo przeciążenia, odkształcenia, podnoszenia, rzuty, sabotaże itd., a dopiero później dobijałem z broni palnej niedobitki). Tutaj tego nie ma. Levelowanie postaci jest naprawdę słabe. Brak doświadczenia za zabitych wrogów po prostu mnie śmieszy. Na plus mogę zaliczyć jedynie brak tony niepotrzebnego sprzętu, który nie musze już utylizować na żel tak jak w jedynce
.
Nie mniej jednak (moim zdaniem) system walki w ME2 to bardzo średnia strzelanka. System osłon jest naprawdę kieprawy -
po pierwsze jest cholernie niedokładny - czasami zamiast przylec do muru, mój Shepard go przeskakuje ginąc baaardzo szybko,
po drugie nie ma choćby strzałów zza węgła (które tak kochamy choćby w Gearsach).
Moje podsumowanie Mass Effect 2. Średnia strzelanka z naprawdę genialnym klimatem, fabułą oraz settingiem świata. Co by było, gdyby ta walka była o 2 poziomy lepsza? Nawet nie próbuję sobie tego wyobrazić...