John biega za jednym facetem, potem miesza się drugi, kończy na trzecim. Tak fabułę ciągnie się prawie do końca gry. Jack "dorasta" i nagle "z dupy", po kilku rozmowach dokonuje zemsty, która też jest jakaś taka bez pompy. To właśnie było szybkie, za szybkie. Tego nawet nie można traktować jako epilog, bo za dużo znaczy dla fabuły. Jeśli już chcieli wprowadzić synka jako bohatera (swoją drogą niezły zabieg - poczułem się zaskoczony), to lepiej byłoby, gdybyśmy grali takim małolatem i w trakcie walki o przetrwanie, o własny i matki byt, natrafiamy na ślad faceta, który przyczynił się do śmierci ojca. Koniec. Następna część w drodze lub grube DLC, a nie jakieś zombiaki
Gra powinna zakończyć się w sposób, który napisałem albo po powrocie rodzinki do Johna, a tak, wyszło niespecjalnie. Ostatnie treściwe kadry Jacka ratuje wg mnie jego wymowne spojrzenie na broń. Syn stał się tym, przed czym chronił go ojciec.