W nowym N+ jest o nie kończeniu gier i wynika z niego że RDR ukończyło zaledwie 5,2% graczy. Chodzi o przejście trybu fabularnego, a nie zrobienie gry na 100%. Nie ogarniam tego.
Ja ogarniam. Procent rzeczywiście jest żenujący, ale nie zapominajmy, że RDR to bardzo rozbudowana gra. U tej przytoczonej większości jest to jak widać czynnik nie do przeskoczenia. To nie jest liniowy fps, który zajmie nam co najwyżej dwa wieczory. Przyzwyczaja się graczy do gier łatwych i przede wszystkim szybkich, co spowodowało, że ulegają znużeniu przy okazji tak rozbudowanej produkcji, jaką jest RDR. Sam z racji wielu zajęć zawodowych i prywatnych musiałem ostro się starać, żeby "wyszarpać" te kilkanaście godzin. Nie to, co odpalić np. K3 i cisnąć do przodu. Jest też grą specyficzną, nie każdemu podchodzi. Ja jestem zachwycony, bo czegoś takiego potrzebowałem, takiego właśnie klimatu. Część pomyślała:
"O, nowy sandbox od R*, zbiera zajebiste opinie, muszę zagrać! [...] Ojapierdole, 20 minut na koniu w jedną stronę, potem w drugą, jednak western to nie mój klimat, nuuuuda".Inna sprawa, co uważa się za zakończenie wątku fabularnego. Jeśli misję po ostatnich odwiedzinach w Blackwater, to rzeczywiście taka statystyka jest do przyjęcia