Ciekawe jakich zmian dokonali w tej części. Ciekawa argumentacja tego pana, ale przecież nie muszą zmienić fundamentu gry, aby stała się na nowo atrakcyjna.
Tutaj chodzi oto, aby do tego fundamentu dodać rzeczy, które go w istotny sposób urozmaicą. Tak jak to było w pierwszej części, gdzie każda nowo odkryta planeta to praktyczna nowa umiejętność dla Ratcheta i dalsze rozszerzenie jego umiejętności, a co za tym szło, kolejna zmiana w gameplayu, przy zachowaniu tego samego fundamentu.
Odpaliłem ToD i poczułem się, jakby mi dali pierwszego ratcheta w nowej oprawie, tymi samymi wszystkimi umiejętnościami rzuconymi już na start, oraz mniej złożonymi planszami, z niemalże zerową ilością alternatywnych dróg wartych zwiedzania po ukończeniu fabuły.
Brakowało mi tej złożoności w ToD. Było strasznie... prosto i banalnie. I bynajmniej nie mówię o stopniu trudności.
Boję się, że nowy Ratchet powtórzy to co zrobiło ToD. Czyli niemalże zerowy postęp wobec części pierwszej i jedyny powód by tę grę przejść to świetny humor oraz fabuła. Innymi słowy zakup warty dokonania jedynie z 2 ręki...
Chciałbym się mylić...