Recenzja

Recenzja Assassin's Creed: Revelations

Odwieczna wojna Asasynów z Templariuszami stała się tłem dla jednej z najpopularniejszych i najlepiej sprzedających się marek generacji PlayStation 3 i Xbox 360. Obecnie jest ona głównym koniem pociągowym firmy Ubisoft. Po bardzo dobrej „jedynce”, rewolucyjnej „dwójce” i zeszłorocznym, najmniej udanym „Brotherhood”, przyszedł czas na część najnowszą – „Revelations”.

Tegoroczna opowieść jest najprawdopodobniej przedostatnią odsłoną serii. Assassin’s Creed III planowane jest na zimę przyszłego roku. Gra ma zakończyć całą sagę, jednak skupmy się na tym, co na dzień dzisiejszy możemy kupić w sklepie. Revelations opowiada historię, która przeplata ze sobą przygody Altaira i Ezio, a na koniec całkowicie zamyka ich wątki. Przyznam szczerze, że poprzednie części do gustu przypadły mi średnio. Fakt faktem, twór Ubisoftu pod względem technicznym i fabularnym zawsze stał na wysokim poziomie, jednak już po kilku sesjach z AC zawsze dopadała mnie nuda biegnąca z rozgrywki. Tak było z „jedynką”, tak było z „dwójką”, a „Brotherhood” właśnie z tego powodu sobie podarowałem. Dziś kreślę te słowa po solidnym ograniu czwartej już części serii, czego owocem jest poniższa recenzja.

Assassin’s Creed Revelations to TPS, którego akcja rozgrywa się, po przenosinach z renesansowych Włoch, w Konstantynopolu. Głównym bohaterem jest Ezio Auditore di Firenze, którego dobrze znamy, jednak w nowej odsłonie, jest on już dojrzałym mężczyzną, którego brodę pokryła siwizna. Mimo to, podobnie jak Snake w MGS4, staruszek świetnie sobie radzi zarówno ze wspinaczką, jak i w walce. Jeśli chodzi o poruszanie się, to praktycznie nie ma tu żadnych różnic w stosunku do poprzednich części. Jedynym usprawnieniem jest hak, dzięki któremu możemy wspinać się nieco szybciej, dzięki „łapaniu” gzymsów, których nie dosięgają nasze ręce. Poza tym model wchodzenia na budowle jest tak samo intuicyjny, łatwy i przyjemny jak zawsze. Walka również nie zmieniła się w żaden zauważalny sposób. Nadal korzystamy z systemu kontrataków, dzięki któremu możemy przebić mieczem kilkuosobowy oddział wojska w czasie poniżej jednej minuty. Oręż, jaki nam udostępniono, to broń biała, czyli ukryte ostrze i nasza asasyńska buława, a także broń palna, a więc pistolet, który dostępny był już w „dwójce” oraz trujące strzałki. Wielką nowością, która faktycznie wpływa na nasze poczynania, jest możliwość konstruowania bomb. Element ten, według mnie, został zrealizowany doskonale. W specjalnych miejscach sami składamy sobie ładunki, które, w zależności od dobranych składników, mogą być śmiercionośne, dywersyjne, czy odwracające uwagę. Budulec do robienia bomb znajdujemy w skrzynkach lub przeszukując ciała zabitych żołnierzy. Praktycznie każdy z nich ma przy sobie coś, co nam się przyda. Sama konstrukcja, to bardzo ciekawy element gry. Wybieramy sobie kolejno pojemnik, i dwa wewnętrzne składniki. Od pojemnika zależy to, czy ładunek wybuchnie zaraz po kontakcie z ziemią, czy z opóźnieniem kilku sekund. Składniki mogą zawierać angielski proch, który poturbuje naszych przeciwników, a mogą owczą krew, która odwróci ich uwagę. Podróżując po mieście należy uważać na wszechobecnych strażników, którzy potrafią z prostej przechadzki z punktu A do punktu B, uczynić prawdziwe piekło. Sztuczna inteligencja stoi na niezłym poziomie. „Przeszkadzajki” wspinają się za nami na dachy, szybko biegają, a także całkiem sporo widzą, w dodatku często dysponują bronią palną, co w efekcie daje nam całkiem solidny wachlarz wrogów. Pod względem rozgrywki Revelations to po prostu nieco poprawiony „Brotherhood”, tyle że w nowym otoczeniu i z trochę zmienionym bohaterem.

Podczas pobytu w Konstantynopolu szukamy kluczy do biblioteki Altaira, które są pochowane po całym mieście. Tak jak w rzeczywistości, Istambuł jest miastem miliona kolorów, miastem niezwykle ciekawym, które zaskakuje swoim pięknem i zróżnicowaniem. W trakcie gry przemierzymy nie tylko dzielnice pięknych budowli, ale też miejsca wypełnione drewnianymi domkami biedoty czy cygańskimi wagonami. Cały teren dzieli się na dwie części – azjatycką i europejską. Niestety dosyć często gra zmusza nas do przeskakiwania z jednej na drugą. Przepłynięcie stylem klasycznym zajmuje sporo czasu, więc polecam rozglądać się za łódkami, które w kilka sekund pomogą nam pokonać rzekę. Misje, w których wcielamy się w Altaira to mały ułamek kampanii. Powiedziałbym, że to coś w stylu Kobiety-Kota w Arkham City. Zwykle są to krótkie, proste sekwencje, które mają nam wyjaśnij niektóre wątki i luki w fabule. Tak jak wielokrotnie powtarzałem, fabuła w całej sadze Assassin’s Creed jest świetna, ale niestety podobnie jak w poprzednich częściach, Revelations po kilku godzinach grania, znudziło mnie niemiłosiernie. Mam wrażenie, że już od części pierwszej, wszystko opiera się na jednym schemacie, który jest urozmaicany o jakieś drobne szczegóły. Do mnie to nie przemawia, zwłaszcza, że w ten sposób odwraca się uwagę gracza od niezwykle ciekawej i przemyślanej historii. Początek gry jest jednak wbrew pozorom bardzo ciekawy. Można powiedzieć, że ruszamy z kopyta, jednak potem akcja z czasem usypia coraz bardziej. Podobnie jest z zadaniami pobocznymi, które niestety nie zachwycają, a są po prostu pretekstem do tego, żeby przedłużyć sobie czas spędzony z grą. Jako Ezio, musimy pełnić obowiązki mentora wszystkich Asasynów, dlatego też oprócz profitów, takich jak pomoc naszych podwładnych, mamy też obowiązki. Jest to m.in. obrona kryjówek, która polega na ustawieniu żołnierzy na dachach oraz blokad na drodze i odparciu ataku Tepmpariuszy. Taki miły przerywnik, jak dla mnie jest to element na plus.

Assassin’s Creed Revelations nie zachwyca wyglądem tak, jak robiła to część druga. Niestety, silnik się starzeje, a AC to nie seria ekskluzywna. Tekstury są co prawda ostre jak żyletka, ale już budynki i otoczenie nie zachwyca szczegółowością, cały czas w oddali doczytują się kolejne obiekty, trochę to denerwuje, ale ogólnie nowy Assassin pod względem grafiki nie ma się czego wstydzić. Poprawiono cut-scenki, które miały wyglądać jak te z LA Noire. Cóż… nie wyglądają i brakuje im bardzo, bardzo dużo. Jednak widać progres w porównaniu do poprzednich części, bo faktycznie wyglądają one ciut lepiej. Pod względem designerskim Konstantynopol potrafi oczarować. Wszystko zostało zaprojektowane z niebywałą pieczołowitością, ale tu trzeba oddać honor programistom z Ubisoftu, którzy również przy renesansowej Italii odwalili kawał dobrej roboty. Audio to raczej standard. Nie ma tu się czym zachwycać, jakiś spektakularnych efektów nie uświadczyłem. Ezio dalej mówi z udawanym włoskim akcentem, co brzmi całkiem realistycznie. Najnowsza część Assassin’s Creed została spolonizowana kinowo. Bardzo dobrze, że mamy możliwość zagrania w ojczystym języku, ale mi osobiście trochę szkoda, że nie przyłożono się tak jak w części pierwszej, gdzie mogliśmy sobie wybrać dubbing z takimi tuzami polskiego teatru jak Daniel Olbrychski czy Borys Szyc. A skoro już wspomniałem o „jedynce”, to ciekawostką jest to, że posiadacze konsol Sony razem z Revelations dostają na płycie za darmo pierwszy rozdział sagi.

Najnowsze Assassin’s Creed to nie rewolucja. Zastanawiałbym się też, czy jest to w jakimkolwiek stopniu ewolucja. To po prostu to, co fani kochają, tylko że w nieco innym wydaniu, z fabułą poprowadzoną o krok dalej. Kupując pudełko z grą otrzymamy nową historię w starej, sprawdzonej, lubianej bądź nie, formie. Fani będą zadowoleni, ponieważ dostaną to, co lubią. Revelations to dobra gra, ale moim zdaniem nie warta zakupu w dniu premiery, chyba, że jesteś zagorzałym fanem/fanką całej serii. Kiedy stanieje myślę, że powinniście przekonać się czy taki model rozgrywki Wam pasuje, no bo przecież w końcu to Assassin’s Creed, jedna z najlepszych serii gier obecnych na rynku.

Nasza ocena: 8/10

Platformy:
Czas czytania: 7 minut, 35 sekund
Komentarze
...
#1
~taaa
4699 dni temu

mhm... nie skomentuję poziomu tej recenzji...

"Najnowsze Assassin’s Creed to nie rewolucja. Zastanawiałbym się też, czy jest to w jakimkolwiek stopniu rewolucja. To po prostu to, co fani kochają, tylko że w nieco innym wydaniu, z fabułą poprowadzoną o krok dalej."

Podsumowanie niechaj będzie tego największym przykładem... Oda do "TO", i powtórzenie 2 razy tego samego zdanie po zdaniu... Sweet ;) .

odpowiedz
...
#2
~R.A.F.
4688 dni temu

W drugim zdaniu miało być oczywiście "ewolucja", już poprawione.

odpowiedz
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: