Gdy na horyzoncie pojawia się kolejna gra z tagami “crafting” i “survival”, pierwsze o czym myślę to to, czym ten tytuł będzie próbował się wyróżnić? Czy będzie to setting, jakieś unikalne mechaniki, a może coś co już było, ale zaimplementowane tak dobrze, że konkurencja będzie mogła jedynie płakać w poduszkę? Sprawdźmy na co postawili developerzy z Sand Sailor Studio.
Ich troje, znaczy dwoje
ASKA, jak wiele innych survivali, pozwala nam na początku stworzyć naszego bohatera. Chociaż w typ wypadku to nieco za dużo powiedziane, bo dostajemy tutaj jedną z dwóch postaci do wyboru. Wcielić możemy się w tytułową Askę lub Ragnara. Dostępni protagoniści opisani są szeregiem statystyk, ale podczas zabawy nie czuć między nimi szczególnej różnicy. Do naszej dyspozycji oddano też kilka opcji pozwalających na dostosowanie postaci, jak włosy czy tatuaże. Ich liczba jest niestety bardzo skromna. Jeżeli lubicie spędzać godziny w kreatorze postaci, aby dostosować ją do waszych preferencji, to tutaj tego nie uświadczycie.
Gdy już uda nam się podjąć tę decyzję i zdecydujemy w czyjej skórze spędzimy najbliższe godziny, to czeka nas wygenerowanie świata. System ten opiera się na tzw. ziarnach. Jest to ciąg liter i cyfr, na którego podstawie, generowana jest kraina, którą będziemy zwiedzać. To fajne rozwiązanie, pozwalające łatwo dzielić się mapami z innymi graczami. Jeżeli znajdziemy wyjątkowo ciekawie wyglądający świat gdzieś w sieci, to wystarczy wklepać ziarno i wygenerować go u siebie.
W poszukiwaniu domu
Mając wybranego bohatera i świat wskakujemy do gry i dostajemy w twarz krótką zajawkę fabuły. W skrócie, wcielamy się w wikinga, którego klan został mocno przetrzebiony. Nasza łódź rozbija się gdzieś na nieznanym lądzie, który musimy skolonizować i odbudować nasze plemię. Chociaż wikingowie to temat dosyć mocno eksploatowany w ostatnich latach w popkulturze, to osobiście nie czuję się jeszcze tym zmęczony, więc do całej otoczki fabularnej i stawianego przed nami zadania podszedłem dosyć entuzjastycznie.
Początek zabawy to survivalowy standard. Zbieramy kamienie i patyki, aby sklecić początkowe, prymitywne wyposażenie, które pozwoli nam gromadzić kolejne surowce. Już na początku w oczy rzuciło mi się to, jak bardzo wytwarzanie skupia się na detalach. Przykładowo, nie wystarczy zebrać kilku patyków i skał, aby stworzyć siekierę. Najpierw kamienie musimy przerobić na kamienne ostrza. Doceniam przywiązanie do detali, ale wolałbym, aby wyrabianie półproduktów działo się automatycznie, gdy posiadam wymagane zasoby i próbuję scraftować finalny przedmiot. Tutaj natomiast musimy niepotrzebnie tracić czas na przeklikiwanie się przez kolejne zakładki menu. To irytujące, ale spodziewam się, że będzie poprawione w kolejnych aktualizacjach.
Afrykańska myśl technologiczna
Zaopatrzeni w kamienie i patyki, możemy stworzyć naszą pierwszą konstrukcję. W ASKA jest to ognisko i, o rany, nigdy w żadnej grze budowa czegoś tak prostego, nie była tak czasochłonna. Stawiane przez nas konstrukcje wymagają zazwyczaj wielu surowców, a ekwipunek mieści ich niewiele, do tego bardzo często proces ich budowy podzielony jest na wiele etapów. Wybieramy co chcemy stworzyć, wyznaczamy miejsce, znosimy potrzebne materiały. Następnie kończymy etap stukając młotkiem, po czym może nas czekać powtórka z rozrywki. Buduje się tu długo i mozolnie.
Ciekawym rozwiązaniem jest natomiast możliwość stawiania dodatków. Już w przypadku ogniska nie musimy poprzestać na prostym kamiennym okręgu z kilkoma kawałkami drewna pośrodku. Możemy je wzbogacić, wybierając z menu dobudowanie rusztu czy zadaszenia, dzięki któremu będziemy mogli się ogrzać nawet podczas deszczu. Wiele dostępnych w grze konstrukcji posiada możliwość rozbudowania o szereg dodatków, jednak niektóre z nich się wzajemnie wykluczają. Chociaż zabawa w Boba Budowniczego zajmuje wieki, to miło jest obserwować jak początkowo małe budynki rozrastają się do imponujących architektonicznych cudeniek. Z błota i patyków, ale jednak.
W kupie siła
Jako, że gra stawia przed nami zadanie odbudowy naszego klanu, a wikingowie nie rozmnażają się przez pączkowanie, musimy znaleźć ochotników, którzy nas w tym wspomogą. W ASKA odpowiada za to konstrukcja nazwana “Okiem Odyna”. Możemy wybudować je na samym początku gry, a następnie zasilać rozrzuconymi po mapie świecącymi klejnotami noszącymi nazwę “Krwi Jottunów”. Umieszczenie pięciu kawałków Krwi Jottunów w Oku Odyna nagradza nas okienkiem z dwoma nowymi osadnikami, z których możemy wybrać jednego.
Każdy potencjalny mieszkaniec naszej rozwijającej się kolonii opisywany jest szeregiem cech. Jedni radzą sobie lepiej z górnictwem bądź wycinką drzew, a drudzy potrzebują mniej snu. Chociaż owe cechy nadają każdemu z nich odrobinę wyjątkowości, to w praktyce nie ma wielkiego znaczenia, jakimi cechami początkowo może poszczycić się dany wiking. Gdy zajmie się konkretną pracą, to w końcu i tak nabierze w niej odpowiednich zdolności. System cech wikingów to fajny pomysł, ale potrzebuje jeszcze usprawnień, jeżeli ma mieć faktyczne przełożenie na rozgrywkę.
Podstawowym wymaganiem każdego osadnika, który do nas dołącza, jest zapewnieniu mu miejsca do spania. Jeżeli nie przygotujemy owego miejsca wcześniej, ale postawimy odpowiedni schemat, postara się on wesprzeć nas w budowie swojego domku czy szałasu. Musimy się szybko postarać o dach nad głową dla naszego nowego parobka, bo bezdomny wiking to wiking nieszczęśliwy, a taki może zdecydować się opuścić naszą kiełkującą kolonię.
Praca, praca
Wśród dostępnych konstrukcji jakie możemy postawić jest wiele odpowiedzialnych za zbieranie surowców czy produkcję. Od chaty drwala i kamieniarza po gospodarstwo rolne czy warsztat do produkowania wyposażenia. Aby zmienić domyślnie przypisaną wikingom profesję budowniczego, musimy dać im zatrudnienie w tego typu budynkach. Warto postarać się jak najszybciej stworzyć podstawowy łańcuch produkcyjny, bo surowców do budowy wszystkiego potrzebnych jest tutaj masa, a do ich zbierania niezbędne są narzędzia, produkowane w warsztacie. W innym przypadku nasi pracownicy będą biegać za nami i narzekać, że nie mogą nic zrobić, bo nie mają czym. Niby osada wikingów, a jednak jakby symulator pracy w korporacji.
Chociaż początkowe postawienie niezbędnych budynków wymaga od nas mnóstwa pracy, to gdy mamy już kilku osadników dbających o te najbardziej podstawowe surowce i narzędzia, gra zaczyna nabierać rumieńców. Dużo frajdy daje rozplanowanie zadań naszych podopiecznych tak, aby osada stała się nie tylko samowystarczalna, ale też mogła się rozwijać, nie wymagając od nas nieustannego skupienia na tym aspekcie. Im bardziej skomplikowane, tym więcej różnych surowców wymagają od nas kolejne konstrukcje. Jako, że nawet postawienie tych podstawowych jest męczące, to możecie sobie wyobrazić jakiego nakładu czasu i pracy wymaga samotne stawianie tych bardziej rozwiniętych.
Kluczem do sukcesu w grze jest zatem odpowiednie planowanie. Jeżeli będzie chcieli grać w ASKA jak w tradycyjny survival, w którym sami za wszystko odpowiadacie, to raczej szybko się do gry zrazicie. Ale jeżeli macie w sobie iskierkę zarządcy, to możecie spędzić tutaj wiele przyjemnych godzin. Widok dobrze rozplanowanej i wydajnej osady potrafi dać sporo frajdy.
Życie jest nobelon
Sztuka przetrwania w ASKA to nie tylko zbieractwo i stawianie kolejnych konstrukcji. Mamy tutaj również sporo walki. Już od pierwszych minut możemy okładać przedstawicieli lokalnej fauny pięściami, ale doskonale nadają się też do tego narzędzia, z których korzystamy. W grze nie zabrakło również miejsca dla bardziej tradycyjnych broni, jak miecze czy łuki. System walki jest prosty, ale spełnia swoje zadanie i nie irytuje. Ciosy lekkie i silne oraz blok i unik, czyli standard, do którego przyzwyczaiły nas inne produkcje. Niestety kompletnie nie czuć tutaj siły wyprowadzanych uderzeń, a wrogowie zdają się kompletnie ich nie odczuwać. Gdyby nie spadający pasek wytrzymałości oraz zdrowia, to można by mieć wrażenie, że nie robimy im nic. System potyczek wymaga jeszcze poprawek, żeby faktycznie cieszył.
Walka stanowi ważną część zabawy też ze względu na to, że co pewien czas nasza powstająca osada staje się celem ataku. Raz napadną na nas wygłodniałe zwierzęta, wilki czy niedźwiedzie, a innym razem nastanie krwawy księżyc i do naszych drzwi zapukają szkielety. Chociaż zawsze możemy liczyć na pomoc naszych wikingów, to musimy też brać pod uwagę, że mogą oni zginąć w trakcie napaści. Na początku wyzwanie nie jest wysokie i poradzimy sobie bez ich pomocy, ale im dalej w las, tym gra zaczyna wysyłać na naszą kolonię coraz potężniejszych wrogów. Wtedy nawet osadnicy przeszkoleni w walce potrafią umrzeć w kilka chwil. Choć momentami irytujące, najazdy na naszą osadę stanowią ekscytującą odskocznię od innych zadań. Przydałoby się jednak więcej typów takich wydarzeń oraz rodzajów przeciwników.
Okazji do bitki możemy poszukać również poza naszą osadą. Choć w obecnej wersji mapy są dosyć puste, to znalazło się tu miejsce dla kilku ciekawych wyzwań. Podczas eksploracji możemy natknąć się przykładowo na ruiny opanowane przez nieumarłych czy wilczą jamę. Miejsca te przygotowane są przyzwoicie, ale dużym minusem jest ich niska różnorodność. W świecie gry spotkamy też kilku potężnych bossów, którzy wystawią nasze umiejętności na próbę. Niestety starcia te nie są przesadnie emocjonujące z powodu bardzo prostego systemu walki w obecnej wersji. Widać jednak, że twórcy mają niezłe pomysły na wypełnienie pustych przestrzeni, więc myślę, że warto dać im szansę i poczekać co poprawią pod tym względem kolejne aktualizacje.
Jeżeli damy radę obronić siebie i naszych mieszkańców, to przetrwanie w grze jest raczej proste. Musimy zadbać o odpowiednie nawodnienie, pełny brzuch oraz o to, aby nie zamarznąć. Dwie pierwsze kwestie są banalne, jedzenia oraz wody jest wszędzie pod dostatkiem. Tak samo jest na początku zabawy ze wskaźnikiem wychłodzenia organizmu, ale utrudnienie stanowi system pór roku. Gdy nastaje zima, poziom trudności gwałtownie wzrasta. Twórcy zdają sobie z tego sprawę i oferują nawet osiągnięcie za przetrwanie pierwszej zimy. Ten aspekt produkcji jest ciekawie wykonany i oferuje uczciwe wyzwanie.
Techno wiking
Jak wczesny dostęp ASKA wypada od strony technicznej? Można powiedzieć, że jest średnio. Gra nie zachwyca grafiką, a jednak potrafi gubić klatki w losowych miejscach. Z drugiej strony, tam gdzie FPSy nie spadają, nie dzieje się to nawet wtedy, gdy zapełnimy miejscówkę budynkami i osadnikami. Wygląda to na typowe optymalizacyjne problemy wieku dziecięcego. Ponadto blado wypada fizyka obiektów i nie tylko. Jeżeli jesteście przyzwyczajeni do tego, co oferował, przykładowo, Valheim, to możecie czuć się rozczarowani. Nie są to jednak rzeczy, które wyglądają na niemożliwe do poprawienia z kolejnymi aktualizacjami. Pytanie tylko, czy faktycznie twórcy zwrócą na to uwagę.
Od strony audio ASKA należy do tych mniej porywających produkcji. Dźwięki nie budują gęstej jak budyń atmosfery, gdy zwiedzamy nocą las, ani nie dają nam poczucia przebywania w tętniącej życiem wiosce, gdy już zrekrutujemy kilkunastu osadników. Jeśli udźwiękowienie nie ulegnie poprawie, ASKA pozostanie dla mnie grą do słuchania podcastów.
Podsumowanie
ASKA to szalenie męcząca gra. Serio. Początek jest ślamazarny. Długo zbieramy surowce, a jeszcze dłużej stawiamy kolejne konstrukcje. Gdybym miał ocenić moje wrażenie tylko na podstawie pierwszych godzin, to byłoby naprawdę źle. To nie jest zabawa dla ludzi mających mało czasu. Ale jeśli przebrniecie przez początek i zrekrutujecie kilku osadników, to rozgrywka naprawdę nabiera barw. Zarządzanie i rozwój wioski są świetnym pomysłem, którego brakuje w innych produkcjach z tego gatunku. ASKA ma potencjał stać się jednym z lepszych survivali na rynku. Z uwagą będę przyglądał się kolejnym aktualizacjom tego tytułu i mam nadzieję, że doczekamy momentu, kiedy opuści on wczesny dostęp w wyśmienitej, dopracowanej formie.
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: