Poznajcie Mała i Duuża, dwóch bohaterów przygody, która rozpoczyna się w fabryce Ponurra. Mieli oni być jedynie kolejnymi sługusami i świnkami morskimi złego nikczemnika, jednak dzięki pewnemu zbiegowi okoliczności Mał uwalnia się z swojej klatki i uwalnia przy tym swojego kompana. Bardzo spodobało mi się na starcie to, jak zostały dobrane imiona, które idealnie oddają naturę obydwóch postaci. Dwójka ta jest swoistym Flipem i Flapem świata gier, gdzie Mał jest malutki, zaś Duuż to ogromniasty koleś, którego łatwiej przeskoczyć, niż obejść. Obydwaj muszą pokonać masę przeszkód, zanim uciekną z szponów Ponurra i będą cieszyć się wolnością.
W Escape Plan, jak sama nazwa wskazuje chodzi przede wszystkim o ucieczkę z wspomnianej już fabryki. Jednak nie jest to takie łatwe, jak się może wydawać. Mał i Duuż nie należą do wybitnie inteligentnych istot (zwłaszcza ten większy) i aby się wydostać musimy pokierować ich poczynaniami. Sterowanie oczywiście zostało w pełni zaprojektowane w taki sposób, by wykorzystać praktycznie każdy element nowej konsoli Sony. Na szczęście jest ono tak dobrze zrobione, że cieszy każdy nowy element układanki, jaki napotykamy po drodze. Standardowo sterujemy przednim ekranem dotykowym, by poruszać Małem i Duużem po planszy. Wystarczy musnąć palcem po postaci w kierunku, w którym chce się, by ruszyła i wówczas będzie ona bezmyślnie wykonywać nasze rozkazy. Z racji tego, że postacie najwyraźniej zostały całkiem pozbawione mózgu, lub przynajmniej jego kawałka odpowiedzialnego za logiczne myślenie, często musimy uważać, by żadne z nich nie wpadło na jakieś kolce, lub po prostu w przepaść.
Przedni, jak i tylni panel przydają się często do usuwania niechcianych przeszkód, które mogą bardzo łatwo pozbawić życia naszych dwóch osobników. Stuknięcie np w półkę poprzez przedni ekran skutkuje wsunięciem się jej w głąb ekranu, zaś jeśli stukniemy w tylni panel dotykowy, wówczas możemy wysunąć ją w naszą stronę. Stukanie “od tyłu” przydaje się również w niektórych sytuacjach, gdzie trzeba odwrócić uwagę przeciwnika, by zwabić go na pułapkę, lub po prostu skierować jego wzrok gdzie indziej. Jak już wspomniałem wcześniej, sterowanie dotykiem jest tutaj bardzo dobrze przemyślane i przyjemne, choć nie obyło się bez paru miejsc, w których jest dość trudno ogarnąć sytuację, gdy musimy bardzo szybko stukać ekran od tyłu jak i przodu. Spośród wykorzystywanych “ficzerów” konsoli znalazł się również żyroskop, który służy do sterowania Małem, gdy ten nadyma się po sztachnięciu się z butli z gazem. Gdy jest w takiej postaci bardzo fajnie wypuszcza się z niego powietrze, poprzez “uszczypnięcie”, czyli dotykając go poprzez oba panele dotykowe na raz. Mał może również napić się czarnej mocnej z automatu z kawą, co daje mu istnego powera i pozwala na szybkie przebiegnięcie przez niektóre pułapki gdy go w taki sam sposób uszczypniemy. Duuż nie dostał niestety żadnych specjalnych mocy, jednak już sama jego wielkość jest atutem przy pokonywaniu niektórych przeszkód, czy po prostu rozwalaniu podłóg, czy różnych drewnianych ścian samą swoją tuszą. Obydwie postacie mają również na swoich brzuchach cyferki, których wartość zwiększa sie za każdym razem gdy zginiemy, więc są one takim licznikiem zgonów, a tych w Escape Plan zaliczycie naprawdę dużą ilość.
Bardzo fajnym dla mnie było to, że po dość długim czasie obcowania z tym tytułem przyszło mi w końcu do głowy, że przecież gram w istnego Abe’s Odyssey, jedynie w czarno białych kolorach i z dwoma postaciami, zamiast jednej. To wreszcie tłumaczyło, dlaczego tak przyjemne było pokonywanie tych mnóstwa poziomów i rozwiązywanie tej masy zagadek jakimi uraczyli nas twórcy. Gra sama w sobie mianowicie nie jest krótka i spokojnie przejście jej całej zabierze Wam około dziesięciu godzin (jak macie smykałkę do tego typu zagadek to pewnie z 5), co jest naprawdę niezłym wynikiem. W grze znajduje się 78 poziomów rozłożonych na cztery główne “światy”, więc jest tego dość sporo. A dodajmy jeszcze, że twórcy udostępnili za darmo DLC, w którym znalazło się ponad 60 dodatkowych poziomów. To praktycznie drugie tyle zawartości co podstawowa wersja gry, co jeszcze bardziej przemawia za tym, że jest to jeden z obowiązkowych tytułów na PS Vitę dla każego, kto lubi od czasu do czasu pogłówkować.
Twórcy pod względem audio wizualnym zastosowali ciekawy zabieg, gdyż cała gra jest utrzymywana w czarno-białej konwencji, a uszy raczą jedynie lekkie swingowe brzmienia, idealnie oddając klimat całości. Pomimo tego bardzo przyjemnie patrzy się na to wszystko i wręcz wcale nie zauważa, że gra nie ma praktycznie kolorów, czy wyrafinowanej ścieżki dźwiękowej. Dla niektórych może być to nawet dodatkowym atutem przy zakupie.
Reasumując wszystko, o czym wspomniałem powyżej, powiem jeszcze raz, że pod względem rozgrywki Escape Plan nie ma tu prawie w ogóle wad (o ile lubi się taki gatunek gier), gdyż sterowanie zostało idealnie dopasowane i zaprojektowane tak, by świetnie się komponować z tym, co oferuje nam ten tytuł. Od razu trzeba zapomnieć o jakichkolwiek wodotryskach graficznych, czy też innych cudach nie widach poziomu Uncharted, czy Wipeout. Do rąk graczy trafił naprawdę fajny tytuł, który wciągnie Was na sporą ilość czasu i dostarczy sporej dawki rozgrywki nie raz wymagającej mocnego główkowania. Nie dziw więc, że zaraz po premierze konsoli i samej gry na terenie europy, Escape Plan od razu praktycznie wskoczył na samą górę najlepiej sprzedających się gier poprzez PSN. Dużą rolę oczywiście odegrała tutaj cena (47zł), co stawiało ją obok Motorstorma RC jako jedną z niewielu tanich gier na Vitę. Na szczęście nie tylko cena, ale i fun płynący z tej gry jest powodem, dla którego jest ona tak popularna, i dlaczego nie żałuję pieniędzy na nią wydanych.
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: