Powodem, dla którego Kratos po raz kolejny będzie niszczył całe miasta i wybijał zagrożone gatunki są wizje nękające głównego bohatera. Widzi on swoją matkę wysyłającą go na poszukiwanie Dejmosa, zaginionego brata naszego Ducha Sparty. Podróż zaprowadzi Kratosa od Atlantydy przez, między innymi Spartę (wspaniale wykonane, żywe miasto, w którym nie można walczyć, ale to tylko dodaje mu uroku), aż do Królestwa Śmierci Tanatosa. Opowiedziana historia nie zrewolucjonizuje świata God of War, ale śledzi się ją przyjemnie i ładnie uzupełnia historię serii. Kilka momentów natomiast na pewno pozostanie w pamięci fanów cyklu na długo.
Grafika w God of War: Duch Sparty to majstersztyk. Cykl przyzwyczaił nas do wspaniałych wrażeń wizualnych i nie inaczej jest w tym przypadku. Mówienie o grze studia Ready at Dawn jako o jednej z najładniejszych na konsoli to truizm. Postacie, potwory i przede wszystkim scenerie trzymają wspaniały poziom, mogąc swobodnie rywalizować z siostrami z PS2, pod niektórymi względami nawet je przewyższając. Nie inaczej jest z dźwiękiem. Polska lokalizacja (poza niewielkimi wyjątkami) jest naprawdę dobra, a Bogusław Linda powracający jako Kratos robi świetne wrażenie. Prawdziwa ekstraklasa i wielkie brawa dla Sony.
Rozgrywka w Duchu Sparty niczym nie zaskoczy wyjadaczy serii. Kratos biega, skacze, buja się, wspina, rozwiązuje proste zagadki logiczne, ale przede wszystkim bije, miażdży, tnie i rozrywa. Gra nie stara się odchodzić od wytartych ścieżek. Serwuje nam po prostu więcej tego, do czego przyzwyczaiły nas cztery starsze części. I bardzo dobrze. Kupujący dostaje dokładnie to, czego się spodziewa – olbrzymią ilość miodu. A to, że ten sam miód spożywało się kilkukrotnie jeszcze w God of War nie przeszkadza. Wisienkę na torcie kolejnych znajomych przeciwników stanowią bossowie – niezbyt liczni, ale efektowni i zapadający w pamięć. Nie mamy tu może starcia na grzbiecie tytana, ale na pewno nikt nie będzie narzekać.
Gra jest niestety dość krótka, jej przejście zajmuje jakieś 6,5 – 7 godzin. Jest to co prawda wynik lepszy od poprzedniczki na PSP o jakąś 1/3 (zresztą zgodnie z obietnicami twórców), jednak w dalszym ciągu Duch Sparty pozostaje grą krótką. Oczywiście, co typowe dla serii, po ukończeniu przygody dostajemy dodatkowe artefakty do użycia w grze, najwyższy poziom trudności, arenę, czy też możliwość kupienia za punkty grafik i filmików, jednak pewien niedosyt pozostaje. Uczucie to powiększa dodatkowo niski poziom trudności, ale do tego zdążyliśmy się już wszyscy z pewnością przyzwyczaić. Zresztą dzięki temu God of War jest przystępną serią (zwłaszcza ostatnie części) dla ludzi bez jakiegoś niesamowitego “skilla”.
Reasumując: czy God of War: Duch Sparty jest wart kupienia? Jeśli tylko ktoś nie czuje przesytu wciąż identyczną, ale bardzo miodną formą rozgrywki przygód Kratosa to jak najbardziej. Świetna pod każdym względem, wspierana profesjonalną polską lokalizacją i niską ceną gra daje dokładnie tym, czego się od niej oczekuje. Ready at Dawn po raz kolejny udowadnia, że na PSP nie ma sobie równych.
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: