God of War: Origins Collection to paczka zawierająca jedne z najlepszych gier dostępnych na Playstation Portable. Mowa o Chain of Olympus i Duchu Sparty. Stworzone przez Ready at Dawn poboczne historie Kratosa zostały bardzo ciepło przyjęte zarówno przez graczy, jak i recenzentów. I nic w tym dziwnego, obie zaskakiwały rewelacyjną grafiką, mogącą stawać w szranki z siostrami z PS2, niezłą fabułą, ale przede wszystkim fantasycznym gameplayem. I choć obie części cierpiały z powodu niezbyt dużej długości (Chain of Olympus przy pierwszym podejściu kończy się w okolicach pięciu – sześciu godzin!), to stoją bardzo wysoko w rankingu niemal każdego użytkownika kieszonkowej czarnuli. Biorąc to wszystko pod uwagę, ciężko mieć za złe szefostwu Sony zielone światło dla kolejnej kolekcji spod znaku Kratosa.
Tytułem wstępu, Chain of Olympus to prequel całej sagi. Kratos w specyficzny dla siebie (czyli posoka leje się strumieniami) sposób poszukuje przyczyny upadku z niebios Heliosa. Fani serii nie mający wcześniej kontaktu z PSP docenią liczne powiązania między tą częścią a God of War 3. Druga z gier, Duch Sparty, pozwala poznać brata i matkę Kratosa. Akcja gry toczy się między przygodami znanymi z PS2. Na PSP obie części to prawdziwa ekstraklasa pod względem oprawy, udźwiękowienia i gameplay’u. Zapewne też obie w potężny sposób przyczyniły się do popularności konsolki kieszonkowej od Sony. Wszystko to są mniej lub bardziej znane fakty, po pełniejsze wersje których odsyłam do licznych recenzji tytułów z PSP
Przechodząc do “mięska”, jak się gra w God of War: Origins Collection na PS3? Tu należy do każdej z gier zajrzeć osobno.
Chain of Olympus bez dwóch zdań mocno się zestarzał. Grafika bije po oczach, wszystko wydaje się toporne, a ilość wielokątów poraża ubóstwem. Nieprzyjemne wrażenie minęło u mnie po jakichś 4 godzinach, gdy bardzo miodna od pierwszych minut rozgrywka i przyzwyczajenie pozwoliło mi zupełnie zapomnieć o brakach w oprawie. Więc z jednej strony dobrze, ale z drugiej 4 godziny to daleko za połową w tej krótkiej grze.
Duch Sparty to zupełnie inna historia – jak łatwo sprawdzić ściągając wersję demo z PSNu graficznie prezentuje się bardzo poprawnie nawet na PS3. Pozostaje wrażenie pewnej sterylności, ale to zupełnie inna klasa niż poprzedniczka. Wiele rozwiązań przeszło do tej części wprost z God of War 3, przez co gra sprawia wyjątkowo świeże wrażenie. Nie można zapominać, że jest to w końcu najnowsza i jak na razie ostatnia gra o Kratosie. To widać, stopień jej dopracowania oddaje serii sprawiedliwość.
Rozgrywka w całej kolekcji to stary, dobry i sprawdzony GoW, choć momentami wyraźnie czuć lata gry na karku Chain of Olympus. Starsza z gier wydaje mi się też nieco trudniejszą od najnowszych w serii. W każdym razie jest bardzo dobrze, fani kunsztu Kratosa bez wątpienia będą usatysfakcjonowani trzaskając kombosy, unikając i wyrywając głowy przeciwnikom.
Co ciekawe, spodziewałem się wyeliminowania największej bolączki Chain of Olympus z PSP, czyli kręcenia kółek podczas QTE. Nic z tych rzeczy, pad do PS3 nie sprawdza się wcale lepiej. Duch Sparty na szczęście pozbawiony jest tego problemu.
Dźwięk obu gier trzyma bardzo wysoki poziom. Co tu dużo mówić, na dużych głośnikach telewizora sprawuje się zwyczajnie lepiej. Szkoda że Chain of Olympus nie doczekał się dubbingu pl, ale chyba nikt też w takie rozwiązanie nie wierzył. Linda powracający w roli Kratosa w Duchu Sparty to prawdziwa przyjemność do słuchania.
Największy żal mam do twórców kolekcji o jakość filmików. Ciężko mi uwierzyć, że wygenerowanie ich w rozdzielczości HD stanowi jakieś skomplikowane zadanie. Tymczasem w obu grach filmiki to prawdziwy koszmar. Oryginalnie twórcy za ich pomocą zręcznie obeszli ograniczenia PSP generując pamiętne, efekciarskie sceny, a także poukrywali ekrany ładowania. W skutek tego nie raz i nie dwa dałem się oszukać, że scena którą właśnie oglądam jest generowana przez konsolę. Skąd wiem, że się dałem oszukać? Gra na Ps3 rozwiała wszelkie wątpliwości. Płynne przejścia między grą hulającą w HD a paskudnymi filmikami są jak ciosy z liścia – niby nie boli, ale ciężko to zignorować, a wrażenie dyskomfortu pozostaje.
Niestety obie gry nie są pozbawione dość częstych błędów. Kilkukrotnie wrogowie przestawali reagować, zdarzały się zagubione tekstury, raz też Kratos wpadł mi w podłogę. Nie zabija to może przyjemności z grania, ale wpadki na pewno są zauważalne, chyba mocniej w przypadku Chain of Olympus. Szkoda tego niedopracowania.
Czy posiadacze wersji na PSP znajdą coś dla siebie w God of War: Origins Collection? Nie za bardzo. Obie gry posiadają system dość standardowych pucharków (który moim zdaniem nie usprawiedliwia zakupu) i chyba raczej jako ciekawostkę, tryb 3D. Obie gry pracują w 60 klatkach na sekundę, skok płynności jest zauważalny, ale i tak kolekcja lepiej sprawdza się w kieszeni. Warto zauważyć, że o ile wydanie pudełkowe zawiera obie gry, to z PSNu można zakupić tylko jedną część.
Czy warto kupić God of War: Origins Collection? To oczywiście zależy. Jeśli ktoś ma możliwość zagrać w nią na PSP, moim zdaniem powinien skierować się w tamtą stronę. Na kieszonkowym sprzęcie gry te sprawiają fenomenalne wrażenie. Na PS3 nie widać tego rozmachu, a na pewno nie z tak dużym natężeniem. Z drugiej strony fani Kratosa nie posiadający PSP powinni się dobrze bawić i nie żałować wydanych pieniędzy, kiedy tylko przyzwyczają się do dość topornej oprawy. Koniec końców, kolekcję polecam, tradycyjnie żałując że edycje HD nie są ciut lepiej dopracowane i pozbawione błędów.
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: