Recenzja

Recenzja Need For Speed Hot Pursuit

Był czerwiec 2010, E3 miało zacząć się za niecałe 24h, od dłuższego czasu producenci wypuszczali kontrolowane przecieki, ale brakowało mi petardy. Nagle pierdut!, ktoś wrzuca zdjęcie boxa reklamowego ze sporych rozmiarów napisem Need For Speed Hot Pursuit. Hot Pursuit, czyli nie ma neonów, kiepskich rapsów, seledynowego lakieru, nie będzie podejścia do „symulacji”, dla mnie bombowo.

Potwierdzają się pogłoski o tym, że za grę odpowiada Criterion, co tylko zaostrza mój apetyt.

Od tamtej pory minęło kilka miesięcy, w telewizji pojawiły się reklamy gry (tej niestety u nas nie wyświetlali…), gra wylądowała w konsolach więc co? Jedziemy. Na początek należy przebrnąć przez rejestrację gry, która umożliwi grańsko online. Można ten punkt pominąć, ale z całego serca odradzam wszystkim takie pomysły, później dowiecie się dlaczego. Porejestrowane, wprowadzenie obejrzane – można grać. Wsiadam w Boxtera Spyder i… jakoś tak wolno to jedzie. Okazuje się bowiem, że tym razem Criterion obniżył pułap prędkości początkowych serii wyścigowych względem Burnoutów, w których nawet najsłabsze furki pędzą z prędkościami rzędu pół miliarda km/h. To może takedown? Nic z tych rzeczy. Owszem, można się solidnie postukać, ale poszycie również naszego samochodu narażone jest na szwank, a i nie ma tego charakterystycznego efektu kuli bilardowej. Słowem: jest jak w normalnej samochodówce. Wciskam kilka razy guzik z napisem „vol +” na pilocie tv, wszak Criterion = bankowo co najmniej pół setki żwawych numerów na ścieżce dźwiękowej. Lipa – piosenek jest lekko ponad 30, a z wyjątkiem trzech wszystkie jak jeden mąż są po prostu słabe i nijakie.

Czyli co, gra jest kiepska? Nic z tych rzeczy, po prostu trzeba sobie zdać sprawę z tego, że to nie Burnout (co powinien sugerować napis na okładce, ale na początku jakoś mi to widocznie umknęło…). To NFS i to w dodatku Hot Pursuit. Wrażenie powolnej jazdy dosyć szybko mija wraz ze zdobywaniem doświadczenia (a wraz z tym szybszych samochodów) i przechodzeniem do kolejnych klas wyścigowych. Brak takedownów rekompensują genialne pościgi i walka z DROGÓWKĄ. Tylko ta muzyka nędzna… Gra ukazuje nielegalne wyścigi z dwóch storn: do zrobienia mamy kampanię zarówno łobuza jak i stróża prawa. Warto przy okazji dodać, że obie są równie emocjonując.

Wyobraźcie sobie, że jedziecie McLarenem F1, obok leci Veyron, na liczniku 360 km/h, a pasek turbo jeszcze nie został tknięty. Nagle zza wiaduktu wyłaniają się 3 policyjne Koenigseggi i rozpętuje się burza. Dosłownie, bo nie dość, że z nieba nadupcają srogie grzmoty (całkiem dobra gra świateł) to na ogonie siedzą jeszcze trzy policyjne potwory mające do dyspozycji kolczatki, impulsy elektromagnetyczne, helikopter i blokadę drogową na zawołanie. Przypominam, że na liczniku jest już 360 km/h. Ale jako uciekinier i uczestnik wyścigu gracz nie zostaje bezbronny, do dyspozcji ma kolczatkę, impuls, chwilowy zagłuszacz wyżej wymienionych systemów policyjnych i UBERTURBO ,którego uruchomieniu towarzyszy wprost niedorzeczny dźwięk silnika F1 niezależnie od tego jakim samochodem jedziemy. Do tych wszystkich cudów dodajmy piękne i świetnie zaprojektowane trasy z masą skrótów i smaczków. Na koniec przypominam, że trzeba to wszystko wziąć na klatę i wygrać wyścig. Widzicie to? Tak właśnie wygląda tryb Hot Pursuit widziany zza samochodu pirata drogowego. Do niego dochodzą również zwykłe wyścigi bez gliniarzy i przeszkadzajek, pojedynki jeden na jednego i próby czasowe. W trybie policyjnym w trybie HP rzecz jasna gonimy bandytów (równie świetna zabawa)oraz robimy czasówki utrudnione poprzez kary za każdą rysę na samochodzie. Do tego dochodzą przesycone tekstami z filmów sensacyjnych rozmowy między policjantami, wszystko oczywiście z filtrem a’la cb radio.

Graficznie gra jest po prostu piękna, samochody odwzorowane są perfekcyjnie, a stałe 60fpsów niezależnie od pierdolnika na ekranie robi ogromne wrażenie. Zniszczenia wyglądają dokładnie tak jak powinny i producenci wszystkich pozostałych wyścigów powinni w końcu kiedyś nauczyć się od Critów jak to się robi. Powtarzam – oprawa wizualna to majstersztyk. Z dźwiękiem nie jest już tak fajnie, bo o ile brzmienie samochodów jest niezłe i dosyć naturalne, to niestety ścieżka dźwiękowa jest całkowitą klęską (oczywiście wg mnie i zdaję sobie sprawę, ze powtarzam to już trzeci raz). Samochody odbijają się od siebie dosyć realistycznie, jeżeli mogę użyć tego słowa w przypadku nowego wydania arcadówki rodem z lat 90.

W wyścigach ważną rolę odgrywa model jazdy i muszę przyznać, że w najświeższym Need For Speed ten element skonstruowano bardzo sprytnie i ciekawie. Wiadomo, nie jest to GT5, ale jest zdecydowanie bardziej prawdziwie niż w Burnoutach. Nie ma mowy o bezczelnym driftowaniu z zapiętym do oporu boostem. Należy rozsądnie wybierać zakręty, w które warto wejść poślizgiem i te, w których lepiej zdjąć palec z prawego triggera (nogę z gazu jak kto woli). Początkowo wadą była dla mnie reakcja pojazdu na wychylenie gałek, nieco opóźniona i mało dokładna, jednak po kilku dniach przyzwyczaiłem się i opanowałem sterowanie z zadowalający sposób. Ogólnie nie jest to taka łupanka za jaką wszyscy ją mają.

Na początku wspomniałem o trybie online. Za ten aspekt gry odpowiedzialne jest studio DICE. Wygląda to tak: każdy po rejestracji obdarowany jest czymś na kształt profilu w portalu społecznościowym. Są znajomi, jest możliwość szukania znajomych i jest TABLICA. Można na niej publikować zdjęcia, rozmawiać z kolegami, ale chyba przyznacie mi racje, że są to raczej pierdoły. Skąd więc ten Caps Lock? Otóż każdy wynik osiągnięty w singlu publikowany jest na tablicy naszych (waszych, twoich, moich) znajomych. Włączam grę i pierwsze co widzę to: Mariusz pobił twój rekord na tej i tej trasie o 0,0001 s i jest LEPSZY od Ciebie. Jeżeli Chesz pokazać mu, że jest w błędzie drogi Wojciechu radzimy wcisnąć R2. I chwilę po tym prujesz już po tej trasie i pocisz się, żeby tylko urwać chociaż ten ułamek sekundy. GE-NIA-LNE. Nie wiem kto z DICE wpadł na ten pomysł, ale powinien dostać solidną premię, bo bankowo powoli stanie się to standardem. To kolejne po achievmentach tak skuteczne narzędzie do uzależniania ludzi od danej gry. Poza tym możemy ganiać się z 7 innymi osobami w trybie Hot Pursuit (4 panów „tych to podziwiam”, 4 panów „a ja ich ścigam”), więc chyba nie musze mówić jak wielką sprawia to wszystkim przyjemność.

Trzeba przyznać, że studio Criterion z wielkim hukiem przywróciło prawdziwie dobre imię serii Need For Speed. Panowie dostarczyli klientom produkt, który jest świetnym kompromisem pomiędzy historią branży i nowymi technikami. Nie ma grzebania w ustawieniach, customizacji etc. Po prostu włączasz konsolę, kilka razy klepiesz (X) i już prujesz Lamborghini Murcielago 670 SV łądując się z policyjnym reventonem prosto w blokadę drogową. Gra jest prosta, wymagająca i daje ogromne ilości frajdy mieszanej z satysfakcją (za każdy rekord na trasie). Do takich rzeczy się wraca przez ładnych kilka lat.

Nasza ocena: 8.5/10

Platformy:
Czas czytania: 6 minut, 56 sekund
Komentarze
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: