Godbreakers to jedno z ciekawszych, growych odkryć, jakie zaliczyłem w 2025 roku. Ten szalenie intensywny rogalik wciągnął mnie niesamowicie już za sprawą dema, o którym opowiadałem Wam tutaj , dlatego z przyjemnością zabrałem się za recenzję pełnej wersji dostępnej w tym miejscu . Chociaż po dłuższym czasie ograniczenia rozgrywki zaczęły mi przeszkadzać, to ostateczny werdykt był pozytywny i liczyłem na to, że twórcy będą dalej nad tym tytułem pracować. Na szczęście tak właśnie zrobili, czego efektem jest szumnie reklamowania przez nich Zimowa Aktualizacja do Godbreakers, wprowadzająca nieco nowości.
Nie masz kolegów? Nie szkodzi!
Twórcy wraz z zimową aktualizacją rozwiązali (przynajmniej w teorii) problem braku towarzyszy, z którymi wspólnie moglibyśmy podbijać kolejne biomy. Do gry trafiła wyszukiwarka serwerów, pozwalająca nam zarówno zakładać własne serwery widoczne dla innych graczy, jak i przeglądać oraz dołączać do gier hostowanych przez społeczność skupioną wokół produkcji.
Dobra wiadomość jest taka, że wyszukiwarka działa, a dołączanie do lobby działa bezproblemowo. Skoro omówienie plusów tego rozwiązania mamy już za sobą to przejdźmy do problemów. Pierwszy nie jest w żadnej mierze winą twórców, ale, niestety, obecnie niewiele osób w Godbreakers gra. Największa liczba aktywnych gier, jaką udało mi się zaobserwować, to trzy serwery z rozrzuconymi po nich pięcioma graczami. Pomijając ten pojedynczy, imponujący napływ graczy, przez większość czasu był to jednak pojedynczy serwer z jednym, czy dwoma graczami.
Sama rozgrywka w tym elitarnym gronie okazała się być doświadczeniem, do którego nie mam absolutnie żadnej ochoty kiedykolwiek wracać. Godbreakers jest produkcją wymagającą bardzo szybkich reakcji, często w ciągu ułamku sekundy. Niestety lagi, jakich doświadczyłem podczas zabawy z innymi, kompletnie wykluczają taką możliwość. Może problemem było to, że za każdym razem dołączałem do zespołów na drugim końcu świata, ale nie wiem tego, bo gra nie raczyła mnie o tym poinformować. Z tego powodu korzystanie z wyszukiwarki serwerów, na dzień dzisiejszy, nie ma dla mnie żadnego sensu.
Miecz ludzki, dłuższy od płota jego!
W mojej recenzji premierowej wersji gry narzekałem na to, że wśród dostępnych archetypów postaci brakuje kogoś z moim ulubionym orężem — dwuręcznym mieczem. Nie twierdzę, że twórcy wzięli sobie do serca właśnie moje wrażenia, ale tak się złożyło, że pierwszą, nową klasą postaci, jaka dołączyła do zestawu z premierowej wersji, jest Barbarzyńskie Ostrze, czyli koleś wymachujący wielkim ostrzem. To właśnie ten dodatek był moim największym motywatorem do ponownej wizyty w Godbreakers. Czy nowy archetyp spełnił moje oczekiwania?
Moje początki z Barbarzyńskim Ostrzem, nie należały do najlepszych. Postać ta posiada stosunkowo niewielkie zasięg ciosów, a do tego same animacje są dosyć powolne. Na domiar złego po raz pierwszy wybrałem go podczas rozgrywki sieciowej, co w połączeniu z opóźnieniami było doświadczeniem naprawdę bardzo nieprzyjemnym.
Grając solo było znacznie lepiej, ale i tu czułem, że nowy archetyp niezbyt do Godbreakers pasuje. Starcia w tej produkcji należą do tych wymagających zręczności i szybkiej reakcji na ruchy przeciwników, którzy dodatkowo nie są podatni na efekt oszołomienia podczas obrywania, więc okienko na zadawanie obrażeń jest dosyć wąskie. Z tego powodu rzadko kiedy jest okazja wyprowadzić pełne combo naszym powolnym, dwuręcznym mieczem.
Takie sytuacje nie zdarzają się właściwie nigdy. Przez większość czasu walka ogranicza się do jednego machnięcia i uniku, co szybko okazało się dla mnie nudne. Już wcześniej narzekałem na to, że liczba animacji kombinacji ciosów poszczególnych archetypów jest niewielka, zaś grając Barbarzyńskim Ostrzem, nie nacieszymy oczu nawet tym ubogim zestawem, jaki dla niego przewidziano.
Odnoszę wrażenie, że twórcy trochę zdawali sobie sprawę z tego problemu, ale nie jestem przekonany do rozwiązania, jakie zaproponowali. Nowy archetyp posiada umiejętność trybu Berserkera, podczas którego nasze ciosy zyskują zdolność kradzieży życia. Teoretycznie pozwala nam to grać bardziej agresywnie i przyjmować na klatę więcej obrażeń, ale w praktyce kradzież zdrowia jest tak niewielka, że ta ryzykowna matematyka nijak się nam nie opłaca.
Ostatecznie Barbarzyńskie Ostrze to super powolna klasa z równie niewielką liczbą animacji jak cała reszta, a do tego z bardzo nieprzemyślaną, niedającą satysfakcji mechaniką. Dwuręczniak potrzebuje jeszcze sporo pracy, żeby dawać satysfakcję.
Pora na nowe wspomnienia
Chociaż zimowa aktualizacja nie wprowadziła żadnych nowych bossów ani biomów, to pojawił się nowy tryb rozgrywki, wprowadzając nieco świeżości do zabawy. Wspomnienia to siedem niezwykle wymagających wyzwań, podczas których musimy zmierzyć się nie tylko z wrogami, ale też nałożonymi na nas ograniczeniami. Przykładowo, nie będziemy mogli zadawać obrażeń w zwarciu, nietrafione strzały nałożą na nas debuffy, a wyczerpanie kondycji spowoduje efektowną wywrotkę na cztery litery. Brzmi trudno? A to nawet nie wszystkie utrudnienia, jakie czekają nas w ramach tylko pierwszego z wyzwań!
Wspomnienia to udany dodatek do podstawowego podbijania kolejnych planet w drodze do Monada (głównego złego), ale nie da się ukryć faktu, że to tylko pomysłowy recykling. Trafiamy do tych samych biomów co wcześniej i stawiamy czoła po raz kolejny tym samym zagrożeniom. Jedyna faktyczna nowość to utrudnienia, co uważam za leniwe rozwiązanie.
Co ciekawe, do gry dodanych zostało trzech nowych przeciwników z nowymi mocami do przejęcia. Porównując ich do tego, co już w grze widziałem, najnowszy dodatek do wrażej ekipy wypada niesamowicie blado. Rozczarowujące są zwłaszcza ich projekty, bo wyjątkowo trudno było mi zauważyć jakiekolwiek różnice w ich wyglądzie względem podstawowych nieprzyjaciół. Gdyby nie nowe umiejętności najpewniej w ogóle nie zauważyłbym, że w szeregach oponentów pojawił się świeży narybek. Co do samych zdolności, to wykonane są poprawnie. Nie jest to coś, czego mi brakowało, czy miało wpływ na to jak wyglądają teraz moje buildy.
Warto wrócić?
Cieszę się, że deweloperzy z To The Sky dalej pracują nad swoją produkcją. Godbreakers nie było grą idealną, ale bawiłem się w niej bardzo dobrze i chciałbym mieć powód, aby do niej powrócić. Czy zimowa aktualizacja okazała się być dla mnie wystarczającym do tego powodem? Na to pytanie chyba już znacie odpowiedź.
Zestaw nowości jest bardzo skromny i nie widzę jak miałby zatrzymać weteranów przy grze na dłużej, ani jak zachęcić nowe osoby do jej wypróbowania. Nawet klasa postaci, na jaką czekałem okazała się być rozczarowaniem. Nie zmienia to faktu, że dalej uważam Godbreakers za warte dania jej szansy, bo to bardzo solidny tytuł. Miejmy nadzieję, że kolejne aktualizacje okażą się ciekawsze.







Komentarze
Dodaj nowy komentarz: