Borderlands 4 to jeden z tych tytułów, którego zwiastunów nie musiałem nawet oglądać. Wiedziałem, że będzie to gra, w którą wsiąknę od pierwszego dnia i nie chciałem sobie zepsuć wrażeń spoilując cokolwiek. Po kilkudziesięciu godzinach spędzonych na nowej planecie mam w głowie totalny mętlik, a serce rozdarte na pół.
Fabuła - W Cieniu Giganta
Zacznijmy od historii, bo to ona zawsze była solą tej ziemi, zaraz obok miliarda giwer. Gearbox obiecywało mroczniejszą, bardziej dojrzałą opowieść i słowa dotrzymało – ton jest poważniejszy, a żarty mniej "memowe". I to jest super zmiana, ale niestety, za świetnym pomysłem nie poszła reszta. Główny antagonista, Timekeeper, który za pomocą armii dronów i sztucznej inteligencji sprawuje totalitarną kontrolę nad planetą Kairos, jest zaledwie cieniem charyzmy Handsome Jacka. To postać, o której zapominamy pięć minut po jej zniknięciu z ekranu.
Jedynym przeciwnikiem, którego zapamiętałem, była Callis – jej design, motywacja i prezencja to najlepsze, co wydarzyło się podczas całej kampanii. Nowe postacie poboczne są w większości nudne i jednowymiarowe, przez co świat wydaje się mniej żywy. Czułem się, jakbym oglądał świetny film z genialnym pomysłem, ale napisanym przez stażystę – potencjał był ogromny, ale wykonanie leży.
Grafika — Piękna i Bestia w Jednym
Oprawa wizualna to kolejny emocjonalny rollercoaster. Gdy staję na wzgórzu i patrzę na rozciągające się po horyzont obce krajobrazy w świetle dwóch słońc, dech zapiera mi w piersiach. Ale wystarczy, że podejdę bliżej do skały czy ściany budynku, a moje oczy atakuje rozmyta, niskiej jakości tekstura, jakby żywcem wyjęta z gry sprzed dekady. Artystycznie to wciąż stary, dobry Borderlands, ale mam wrażenie, że gdzieś po drodze, w pogoni za realizmem otwartego świata, seria straciła odrobinę swojej komiksowej tożsamości.
Gra jest pełna takich sprzeczności – potrafi być olśniewająco piękna, by za chwilę straszyć graficzną biedą. Może to kwestia przesiadki na Unreal Engine 5, jednak nie idzie za tym upgrade oprawy wizualnej. W sieci pełno porównań z poprzednią odsłoną i muszę powiedzieć, nie wygląda to za dobrze dla Borderlands 4. Nie zrozumcie mnie źle, to nadal dobrze wyglądająca gra, jednak jak na tytuł, który kosztuje niemało i wymagania sprzętowe również należą do tych wyższych, można by się spodziewać, czegoś jeszcze lepszego.
Akcja — Czysta, Nieskrępowana Radość
Ale kiedy zaczynają latać kule... O rany, wtedy wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Strzelanie w Borderlands 4 to absolutna poezja i najlepszy element całej gry. Każda broń ma swojego "kopa", przeładowania są satysfakcjonujące, a trafienia w czułe punkty wrogów dają czystą, niczym nieskrępowaną radość. Jeśli graliście kiedykolwiek w Destiny 2, to znacie to uczucie, kiedy headshot jest podkreślany przez odpowiedni efekt dźwiękowy i od razu wiecie, że „weszło”. Walka jest szybsza, bardziej płynna i dynamiczna niż kiedykolwiek wcześniej. To jest to, za co kochamy tę serię i tutaj deweloperzy dowieźli w 110 procentach.
Gdy wpadam w środek zadymy, a ekran eksploduje od efektów, czuję się jak w domu. Szczególnie, jeśli odpalacie umiejętność postaci, która dokłada do tego swoje efekty wizualne i sieje dewastację w szeregach wroga. Przeszedłem grę dwoma postaciami – Vex i Rafą – są zupełnie różne pod względem gameplayu, ale obiema grało mi się znakomicie.
Nowości w Serii — Odwaga i Puste Pola
Największą nowością jest oczywiście otwarty świat i większa swoboda poruszania się. Gearbox wreszcie miało odwagę porzucić korytarzowe lokacje i dać nam ogromną piaskownicę – i za to należą się brawa. Hak do chwytania rewolucjonizuje eksplorację i walkę, dając niesamowitą frajdę z samego przemieszczania się. Niestety, ten ogromny świat często świeci pustkami; wielkie, otwarte przestrzenie bywają pozbawione ciekawszych aktywności. To krok w dobrym kierunku, ale czuć, że to pierwszy raz twórców z tak dużą skalą. Jeśli o mnie chodzi – chciałbym, by ta formuła została kontynuowana w przyszłości.
Tylko jak poruszać się po takim świecie? Gearbox nie chciało wymyślać koła na nowo i zastosowało patent z Destiny - możemy w dowolnym momencie przywołać futurystyczny motocykl i spokojnie dojechać, gdzie chcemy. Bye bye punkty catch-a-ride - nawet nie wiecie ile lat community czekało na taką zmianę. Dodajmy do tego customizację pojazdów, broni i bohaterów i każdy fan może wygodnie rozsiąść się w fotelu i dostosować styl według własnych preferencji.
Witajcie w Domu, Przyjaciele
Co byłoby z nowego Borderlands bez starych znajomych? Gdy dostrzegłem przez chwilę "starych" Vault Hunterów, to serce od razu zabiło mi mocniej. Te chwile są jak spotkanie z przyjaciółmi po latach – przypominają nam, dlaczego w ogóle wsiąknęliśmy w ten świat. To potężna dawka nostalgii, która skutecznie łagodzi ból spowodowany niedociągnięciami fabuły i sprawia, że mimo wszystko czujemy się na tej nowej planecie jak w domu.
Z drugiej strony, grając w czwórkę, miałem chęć powrotu do dwójki i trójki, a chyba nie do końca o to chodziło twórcom 😉 Starzy fani się ucieszą, a nowi, nawet jeśli nie rozpoznają bohaterów z poprzednich odsłon, na pewno docenią ich charyzmę i chemię, którą wnoszą do całej historii.
Fun Factor — Narkotyk, Który Czasem Truje
Czy w to się dobrze gra? To najtrudniejsze pytanie. Clou rozgrywki, czyli pętla "strzelaj-zbieraj-ulepszaj", jest uzależniający jak narkotyk. Gdy znajdziesz nową, legendarną broń, która idealnie pasuje do twojego buildu, czujesz się jak pan wszechświata. Ale ten stan euforii jest regularnie przerywany przez frustrację. Parę razy NPC nie odpalił skryptu i musiałem wyłączyć i włączyć grę, ale to zdarzyło się może 2-3 razy przez kilkadziesiąt godzin, które spędziłem z tą grą.
Uwielbiam Borderlandsy za to, że każda firma produkująca broń w tym świecie, ma swój własny standard - Maliwan to mekka dla wielbiących obrażenia od żywiołów, z kolei arsenał firmy Jakobs przy zadaniu obrażeń krytycznych, rykoszetuje do najbliższego wroga. Co ciekawe, granie danym rodzajem broni powoduje, że do dyspozycji naszego bohatera dostajemy części modyfikujące nasz ścigacz. Need For Speed: Borderlands anyone? :)
Borderlands 4 daje ogromną frajdę, ale musisz o nią walczyć z jej własnymi problemami technicznymi – szczególnie jeśli chodzi o klatki na sekundę. Kiedy Randy Pitchford grzmi na X-ie, że pewnie masz za słabego kompa, a Ty patrzysz na swoje biurko i widzisz maszynę z RTX 5080, które na wysokich, ale nie najwyższych, detalach ledwo wyciąga 30 klatek na sekundę, chce się wyć do księżyca i wygrażać deweloperom pięściami. Nie ma zmiłuj, trzeba iść na kompromisy.
Rozwój Postaci — Fabryka Bogów Wojny
Jeśli jest coś, co w "czwórce" jest absolutnie bezbłędne, to system rozwoju postaci. Drzewka umiejętności są gigantyczne, przemyślane i pozwalają na stworzenie niesamowicie zróżnicowanych i potężnych buildów. Swoboda w łączeniu poszczególnych zdolności i dopasowywaniu do nich ekwipunku to czysta perfekcja. Spędziłem godziny, eksperymentując z różnymi kombinacjami i czując, jak mój Vault Hunter z rekruta zmienia się w jednoosobową armię zniszczenia. To jest ten element RPG, który sprawia, że chce się grać dalej, nawet gdy fabuła nie porywa.
Szczególnie widoczne jest to przy ogrywaniu Rafy – nawet wewnątrz jednego z trzech drzewek umiejętności, wybranie innej ścieżki może diametralnie zmienić sposób, w jaki nasz heros podchodzi do starć. Jego działka mogą być shotgunami, wyrzutniami rakiet lub ultraszybkimi działkami – oczywiście w sieci są już przegięte buildy, ale nawet ktoś, kto nie szuka sposobów na min-maxowanie, będzie w stanie na luzie ukończyć wątek fabularny świetnie się bawiąc.
Kwestia Audio i Polonizacja — Nareszcie!
Muzyka? Była jakaś? Szczerze mówiąc, ścieżka dźwiękowa jest kompletnie nijaka i stanowi tło, które po prostu jest. Wyjątkiem od reguły są bodajże 2-3 kawałki, które odpaliły się podczas starć z przeciwnikami, gdzie mocne, elektroniczne brzmienie świetnie współgrało z tym, co działo się na ekranie. Ale! Dźwięki broni to zupełnie inna bajka – każdy strzał brzmi mięsiście i potężnie.
A teraz najważniejsze: język polski! Nareszcie, po tylu latach, doczekaliśmy się napisów! I są one zaskakująco naturalne – nawet niektóre tłumaczenia, choć mogą na początku irytować (np. Kłapacz zamiast Claptrapa), to później wchodzą do naszego słownika z marszu. To ogromny ukłon w stronę polskich fanów, który sprawia, że w ten świat można wsiąknąć jeszcze głębiej. Brawo!
Technikalia — Skandal i Zdrada
A teraz kubeł zimnej wody, a w zasadzie cały lodowiec. Stan techniczny tej gry na premierę to skandal i kpina z graczy PC. Optymalizacja praktycznie nie istnieje. Nawet na sprzęcie znacznie przewyższającym rekomendowane wymagania, gra potrafi chrupać, gubić klatki i zacinać się w sposób uniemożliwiający komfortową grę. To niedopuszczalne, by gra z taką marką została wydana w tak złym stanie.
Stawiam się tutaj w roli fana, który zapłacił pełną cenę za produkt, który działa jak wczesna wersja beta – na miejscu wieloletnich zwolenników serii Borderlands, miałbym powód do zdenerwowania, czemu dają wyraz na reddicie i w innych miejscach w sieci. Porada studia? Włącz DLSS, odpal generowanie klatek x4 i graj płynnie. Szkoda, że wtedy na ekranie sztuczne powidoki prześcigają się z niższej jakości obrazem.
Podsumowanie — Gra, Którą Pokochasz Nienawidzić
Borderlands 4 to najwspanialsza zepsuta gra, w jaką kiedykolwiek grałem. Ma najlepszy system walki w historii serii, genialny rozwój postaci i wciągającą pętlę rozgrywki. Jednocześnie ma słabą fabułę, nudnych bohaterów i jest technicznym potworkiem. To gra, którą fanom serii polecam z całego serca, ale z jednym, wielkim ostrzeżeniem: przygotujcie się na ból i frustrację. Gearbox dało nam diament, ale tak brudny i nieoszlifowany, że czasem trudno dostrzec jego blask.
Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy firmie CENEGA.
________________________________________
Podsumowanie





Borderlands 4 to najwspanialsza zepsuta gra, w jaką kiedykolwiek grałem. Strzelanie, rozwój postaci i satysfakcja z walki to absolutne mistrzostwo, ale całość tonie w technicznych problemach, nijakiej fabule i chaotycznej realizacji. Gearbox stworzyło diament – niestety, wciąż pokryty warstwą kurzu.
Komentarze
Co to za looter shooterowy sztos!
odpowiedzfaktycznie warstwa fabularna ma sporo wad ale w porównaniu do 3 i tak jest ogromny progres. Tam poziom żenady głównie w przypadku antagonistów wykręcał mnie nawet bardziej niż Watch Dogs 2.
odpowiedzDodaj nowy komentarz: