Kolejny rok, kolejne Call of Duty… Wszyscy dobrze znamy tę śpiewkę. Uwielbiana przez miliony graczy, pierwszoosobowa strzelanka powraca po raz dwudziesty pierwszy (licząc tylko główne części serii). Za tegoroczną odsłonę odpowiada znane i lubiane Treyarch oraz Raven Software. Seria ponownie zaprasza do Black Ops. To pierwsza odsłona serii, która oficjalnie wychodzi spod ramienia Microsoftu. Jednocześnie jest to debiut marki w Game Pass, co sprawia, że możemy mówić o najpopularniejszym CoDzie w historii. Pozostaje jednak pytanie, czy jest on najlepszy…
Czarna owca w drużynie
Okres Zimnej Wojny dobiegł końca, jednak na horyzoncie już widać kolejne zagrożenie. Grupa określana mianem Panteonu zinfiltrowała najwyższe szczeble CIA i pozbywa się każdego, kto może im zagrozić. Główni bohaterowie będą musieli zdobyć informacje o nowej broni biologicznej – Kołysce – zagrażającej porządkowi świata. Być może nie jest to szczególnie szokujący scenariusz, ale opowieść ma swoje dobre momenty. To osiem lub dziewięć godzin intensywnej zabawy o różnorodnym schemacie. Nie brakuje więc misji skradankowych oraz tych całkowicie liniowych z ciągłą wymianą ognia i całym pakietem skryptów. Znalazł się nawet czas na jedną, całkowicie otwartą mapę.
Niektórzy z was być może pamiętają, że pierwsze kroki w tym kierunku postawiono już przy okazji Modern Warfare III, jednak tym razem całość została zrealizowana znacznie lepiej. Poprzednio były to raczej niewielkie tereny, z jednym głównym zadaniem. Misja w Iraku oferuje kilkanaście celów pobocznych do wykonania, w tym bazy przeciwników oraz rozrzucone skrzynki z bronią. Poruszając się pieszo lub pojazdem, gracze otrzymują mapę ze znacznikami miejsc, które warto odwiedzić. Widać, że Activision coraz pewniej myśli o przeniesieniu trybu fabularnego w otwarty świat, ale wątpię, by seria mogła całkowicie porzucić liniową rozgrywkę.
Tryb fabularny w Call od Duty działa tak dobrze dzięki wykorzystaniu licznych, różnorodnych lokalizacji rozrzuconych po całym świecie oraz gigantycznej ilości oskryptowanych wybuchów i zaskakujących wydarzeń, które na pojedynczej otwartej mapie nie zrobią aż takiego wrażenia. W Black Ops 6 to wszystko udało się wykonać całkiem sprawnie. Historię ponownie można określić jako bardzo przyjemny akcyjniak, który dobrze wie, jak żonglować pomysłami, tak aby nie zanudzić gracza.
Nowością jest również system ulepszeń, który pozwala na wykupowanie bonusów ułatwiających rozgrywkę. Może to być więc dodatkowe zdrowie, odporność na eksplozję czy szybsze zakładanie pancerza. Ulepszenia kupować można za pomocą gotówki zbieranej w misjach. Walutę znaleźć można w ukrytych sejfach, na wszelkiego rodzaju biurkach, stołach itd. oraz przeszukując pozostałości po elitarnych przeciwnikach. Jest to dobry sposób na utrzymanie uwagi gracza, skutecznie zachęcając do eksploracji. Jednocześnie samej gotówki jest na tyle dużo, że nie ma większego problemu, aby większość dodatków odblokować jeszcze przed finałem. Jeśli jednak ktoś się nie wyrobi, to istnieje możliwość wczytania wybranego rozdziału historii i zebrania brakujących dolarów. Prawdopodobnie w tym roku więcej graczy skusi się na ogranie kampanii fabularnej, ale prawdziwym kąskiem i tak pozostanie rozgrywka wieloosobowa.
Strzelanka wielokierunkowa
Zastój na rynku strzelanek sprawił, że Call of Duty właściwie nie ma żadnej konkurencji. Serwery od samej premiery wypchane są graczami, szczególnie przy włączonej rozgrywce cross platformowej. Na moment pisania tej recenzji, w grze znajduje się dziesięć trybów wieloosobowych oraz ich odpowiedniki Hardcore. W większości są to starcia drużynowe 6 na 6 graczy. Może to być przejęcie punktu, zebranie wyznaczonej ilości nieśmiertelników lub ochrona ważnego celu. Najbardziej upodobałem sobie jednak klasyczny Deathmatch, w którym można poczuć prawdziwego ducha rywalizacji. Jest tutaj co robić, a lista powinna być stale aktualizowana, wraz z premierą kolejnych sezonów. Aktualnie najbardziej brakuje mi Gun Game, czyli wymiany spluwy po każdym zabójstwie.
Gunplay w Black Ops 6 stawia na szybkość. Gra od samego startu narzuca wysokie tempo, które w połączeniu z mechaniką wślizgów sprawia, że tytułowi ciężko zarzucić brak dynamiki. Animacje są stosunkowo proste, co jednak pasuje do arcade’owego stylu rozgrywki. Bardzo dobrze wypada również dźwięk samych spluw, bo każda z nich brzmi trochę inaczej. W tej serii nie ma potrzeby stosowania szczegółowej, dopracowanej o każdy detal animacji, a liczy się lekkość i ekspresowy powrót do akcji.
Znaczące zmiany wprowadzono w poruszaniu się. Produkcja wprowadza mechanikę określoną jako Ruch Wielokierunkowy. Gracz może teraz wykonywać sprint oraz wślizg w każdym kierunku. Powraca również tzw. dolphin dive pozwalający na wyskok z automatycznym położeniem. W rękach nowicjusza może to być wyłącznie dodatkowa opcja, która kilkukrotnie uratuje tyłek w wymagających sytuacjach. Prawdziwą zabawę czuć wtedy, gdy na drodze stanie ktoś solidnie wytrenowany. Nowe możliwości to idealny przykład stwierdzenia „easy to learn, hard to master”. Osobiście wciąż staram się doszkolić z wykorzystania tej taktyki i idzie całkiem nieźle. Oczywiście dominacja takiego wprawionego w boju gracza może bywać irytująca, ale czy gracze Call of Duty nie są przyzwyczajeni, że zawsze znajdzie się jakiś try hard?
W tym całym słodzeniu nie mogło jednak zabraknąć łyżki dziegciu. Black Ops 6 oferuje jeden z najgorszych zestawów map w historii serii. Lokacje są bardzo ciasne i zbudowane nieintuicyjnie. Co chwila zdarza się dostać kulkę w plecy, ponieważ zaraz po spawnie zwolniło się miejsce dla przeciwnika. Nie mam problemu z dynamiczną zmianą miejsca powrotu do życia, jednak mapy są tak niewielkie, że bezpiecznym można się czuć maksymalnie przez dwie sekundy. Wielokrotnie naciąłem się na kogoś z przeciwnej drużyny w momencie respawnu. Przydałoby się, chociaż kilka plansz o średnim lub nawet dużym rozmiarze. Pozostaje liczyć na to, że kolejne sezony przyniosą mapy chociaż trochę większego kalibru.
Horda nieboszczyków
Pozostaje jeszcze tryb Zombies, co do którego mam mieszane odczucia. Z umarlakami spędziłem co najmniej kilka godzin i początkowe wrażenia były całkiem pozytywne. Zombiaki napierają gigantycznymi hordami i wystarczy krótka chwila nieuwagi, aby stracić cały zapas zdrowia. Tytuł w ten sposób wspiera rozgrywkę w grupie, więc współpraca jest rekomendowana, chociaż możliwe jest również podejście solo. Gdzieś pomiędzy 20 a 30 rundą wyzwanie staje się już na tyle trudne, że co chwila ktoś pada i potrzebuje reanimacji. Wszystko powyżej podchodzi już pod stratę czasu. Lepiej ewakuować się, kiedy będzie to możliwe. O ile w ogóle komuś się to uda, ponieważ ostatnie starcie przed przylotem helikoptera jest czasowo limitowane z wymogiem zabicia wielu przeciwników w krótkim odstępie czasowym.
Jestem stosunkowo nowym graczem w trybie Zombies, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zawartość jest co najmniej niewystarczająca. W trakcie rozgrywki na jednej z dwóch dostępnych map stale ulepsza się postać oraz bronie, wykonuje wyzwania itd., ale lokalizacja większości przedmiotów jest taka sama, co sprawia, że każdy mecz wygląda stosunkowo podobnie. Jedno podejście może zająć nawet godzinę, czyli niemało. Nagrody są niesatysfakcjonujące i w żaden sposób nie zachęcają do kolejnej próby. Ten tryb może być całkiem niezły, ale wyłącznie na samym początku, kiedy to wszystko wydaje się nowe. Z czasem niestety wkrada się monotonia. To wszystko już było i jedyną prawdziwą zmienną stają się dobrani gracze, co może jeszcze bardziej wzmocnić frustrację z powodu braku kompetencji kompanów.
Szybko, intensywnie i naprawdę dobrze
Oprawa audiowizualna ma swoje plusy oraz minusy. Najlepiej prezentuje się oczywiście tryb fabularny. Niektóre lokacje wyglądają naprawdę świetnie, szczególnie dopracowane o każdy detal są wnętrza. Inne, te bardziej otwarte prezentują się już trochę gorzej. To nadal jednak przyzwoity poziom, który aspiruje do miana imponującego. Część poziomów została wykorzystana również w trybie wieloosobowym i gdyby nie wcześniej wspomniana ciasnota, to być może miałbym trochę więcej dobrego do powiedzenia. Docenić można ich różnorodność, ale projektom przydałaby się solidna przebudowa, bo w tegorocznym zestawie nawet Nuketown wydaje się całkiem duże.
Ścieżka dźwiękowa wypada nieźle. Za album odpowiada Jack Wall, który stworzył muzykę do większości nowych Call of Duty. Jego muzykę znajdziecie również w tytułach z serii Mass Effect. Warto przesłuchać cały album, ponieważ wpasowuje się on idealnie w klimat pozycji. Negatywnych zmian doczekaliśmy się w kwestii dubbingu, a raczej w jego braku. Ostatnie tytuły z serii oferowały pełną polską wersję językową, jednak Black Ops 6 posiada wyłącznie polskie napisy. Osobiście i tak wybrałbym anglojęzyczne głosy, jednak wiem, że dla wielu graczy zmiana ta może być bardzo istotna.
Nie mam wiele powodów do narzekania w kwestii optymalizacji. Gra chodzi płynnie i nawet na bazowym PlayStation 5 wspiera tryb 120 klatek na sekundę, przy tym wciąż wygląda naprawdę dobrze. Kilkukrotnie zdarzyło mi się przyłapać pop-in obiektów. Tytuł teoretycznie miał otrzymać ulepszenie do PlayStation 5 Pro, jednak nie zaobserwowałem żadnej zauważalnej zmiany. Być może taki update szykowany jest na start pierwszego sezonu, który został zaplanowany na dzisiaj.
Podsumowanie
Call of Duty: Black Ops 6 to oczekiwany przez graczy powrót do wysokiej jakości. Treyarch stworzyło jedną z najlepszych strzelanek pierwszoosobowych ostatnich lat. W ofercie znaleźć można angażującą kampanię fabularną oraz intensywny tryb wieloosobowy, który potrafi wchłonąć na setki godzin. Trzeba tylko pozmieniać trochę zestaw map. Być może czeka nas powrót do klasyków z poprzednich odsłon? Dodatkowo gdzieś tam wywalił się jednak tryb Zombies, który zdecydowanie zbyt szybko staje się męczący.
Już dzisiaj na serwery wpada duża aktualizacja, oficjalnie rozpoczynająca pierwszy sezon zmagań. Do gry trafią nowe spluwy, mapy oraz tryby. Startuje również wielce oczekiwana przepustka bitewna. Dla mnie oznacza to kolejne kilkadziesiąt godzin intensywnych zmagań i pięcie się do góry po szczeblach Prestiżu. Widzimy się na serwerach Black Ops 6?
Dziękujemy firmie Cenega za udostępnienie gry do recenzji!
Podsumowanie
Call of Duty: Black Ops 6 to jedna z najlepszych odsłon z serii. Bardzo dobra, intensywna strzelanka wieloosobowa i interesująca kampania fabularna. Gdyby nie nudnawy tryb zombie i kiepski zestaw map, to moglibyśmy mówić o idealnej odsłonie...
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: