Recenzja

Recenzja Death Stranding 2: On the Beach. Kojima znowu to zrobił!

U schyłku obecnej generacji w końcu dostajemy kapitalnego system sellera. Pytanie, czy sequel przebił pierwowzór?

Zaraz po zejściu embargo, cały internet został zalany recenzjami Death Stranding 2:On the Beach. Opinie, jak można było się spodziewać, były w znacznej większości przytłaczająco pozytywne. Co jednak było istotne z mojej perspektywy, w sporej części było widać skupienie się na obszernym wątku głównym, przez co można było odnieść wrażenie, że ogrywanie odbywało się w znacznym pośpiechu. Po ograniu pierwowzoru po raz pierwszy zaledwie rok temu za sprawą edycji Directors Cut doznałem w pewnym sensie growego objawienia.

Nigdy bym nie przypuszczał, że gra nieposiadająca zawrotnego tempa akcji, będzie dla mnie tak intensywnym oraz immersyjnym doświadczeniem. Trzeba bowiem wyraźnie podkreślić, że Death Stranding jest produkcją równie masywną, co i powolną, stopniowo budującą narrację. Z tego też powodu nie wyobrażałem sobie, abym poświęcił tej grze minimalną ilość czasu, ogrywając wyłącznie fabułę. Po ponad 90 godzinach mogę wreszcie przedstawić wam swój punkt widzenia, zatem po tym długim wstępie, wskoczmy w buty Sama Portera.

Historia i jej odbiór, to prawdziwe kino najwyższych lotów

Przygodę rozpoczynamy około dwóch lat po zakończeniu części pierwszej, zatem osoby nieobeznane zachęcam do ogrania pierwowzoru przed sięgnięciem po sequela, koniecznie! Ameryka została połączona siecią chiralną, co uczyniło życie na tych terenach zdecydowanie prostszym. Za to udane połączenie oczywiście odpowiadał nasz główny bohater, Sam Porter. Teraz kiedy jego zadanie zostało wykonane, mógł on w pełni poświęcić się rodzicielskim obowiązkom i spędzaniu czasu ze swoim łącznikowym dzieckiem, Lou.

Niedługo potem zostajemy poproszeni przez dobrze znaną z części pierwszej, przyjaciółkę o imieniu Fragile, aby podłączyć do sieci także i Meksyk. Ta prosta i krótka wyprawa za sprawą nieprzewidzianych i następujących po sobie wydarzeń sprawia, że finalnie stajemy przed wyzwaniem połączenia kontynentu Australijskiego. Celowo pomijam aspekty fabularne, gdyż w tym leży wielka moc tego tytułu, każdy zainteresowany powinien ją poznać osobiście.

Wydarzenia, których jako gracz jesteśmy świadkiem, często wywołują mnóstwo emocji, nie tylko tych pozytywnych. To historia, która autentycznie chwyta za serce, zwłaszcza osoby będące rodzicami, czy obdarzone większą empatią. Nie oznacza to, że jest to przygoda wyłącznie dla takich graczy. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. W niemal kinowym odbiorze tego tytułu pomaga oprawa wizualna, która stoi na wysokim poziomie, zwłaszcza podczas konkretnych pór dnia czy warunków pogodowych. Nie raz można przystanąć i zwyczajnie się zachwycić.

Fenomenalnego klimatu dodaje tutaj muzyka. Dobór utworów jest zwyczajnie perfekcyjny, poszczególne piosenki potrafią znacząco podbudować emocje, które towarzyszą danym wydarzeniom. Dzięki temu Death Stranding 2 zapewnia nam przygodę, która wyzwala całe pokłady przeróżnych uczuć i zapewniam, że zostają one z nami na długo po skończeniu gry. Soundtrack do tej pory mi towarzyszy podczas szarej codzienności, takie to jest dobre!

W moim przypadku głównym motywatorem do części drugiej tej serii było ogranie pierwowzoru i chęć ponownego odwiedzenia tego groźnego świata pełnego nienaturalnych zagrożeń ze strony umarłych, znanych jako wynurzeni. Czy pod tym względem coś się zmieniło? Tak i ta zmiana dla jednych będzie na plus, dla innych (jak ja), niestety na minus.

Zagrożenie zostało opanowane

Pierwsza część Death Stranding przedstawiła nam niezwykle ciekawą wizję świata postawionego obliczu zagłady. Planeta i całe jej życie włącznie z ludzkością, postawione przed katastrofą nazywaną „wdarciem śmierci”. Towarzyszyło temu pojawienie się tzw. wynurzonych, którzy stanowili ekstremalne, wręcz paranormalne zagrożenie, w szczególności dla kurierów, którzy po wspomnianej tragedii, stali się kluczowymi profesjonalistami odpowiedzialnymi nie tylko za transport ładunku, ale i zapewnienie funkcjonowania pozostałych skupisk ludzkich.

Na każdym kroku czyhały na nas zagrożenia w postaci trudnego terenu, opadu temporalnego oraz w szczególności, wynurzonych, wobec których (z czasem) zyskaliśmy ograniczone środki obrony i ich zwalczania. Od tamtej pory sporo się zmieniło, te zagrożenia stały się znane i przez to, pojawiły się nowe i znacznie skuteczniejsze środki nie tylko obronne, ale i ofensywne. To z kolei sprawiło, że owe paranormalne zagrożenie przestawało stwarzać ten specyficzny klimat nieustannego zagrożenia.

Przedzieranie się przez teren wynurzonych stało się prostsze, a dzięki dostępnemu obecnie arsenałowi, wszelki strach i groza, które razem w pierwowzorze budowały ten ekscytująco ponury klimat, zniknęły na dobre. Sprawy nie ułatwia fakt, że miejsc, gdzie możemy napotkać te byty z drugiej strony, czyli tzw. Plaży, jest zdecydowanie mniej nie tylko w przeciwieństwie do wszelkiej maści bandytów, czy mechów, ale także w porównaniu z pierwowzorem.

Oczywiście system walki jest bardzo przyjemny, strzelanie ma dobry feeling, który dodatkowo jest wspomagany pełną obsługą adaptacyjnych triggerów i wibracjami haptycznymi genialnego pada Dualsense. Nie zabrakło także środków do działania po cichu i stwarzania tym samym klimatu tajnych operacji. Niestety jednak ⁣dla mnie osobiście zastąpienie paranormalnego zagrożenia koniecznością czasem zbyt częstej walki z ludźmi czy mechami, po początkowej satysfakcji stało się nużące.

Zacząłem wręcz na wszelkie sposoby unikać inicjowania konfliktu, gdyż to nie były i nie są elementy, za które pokochałem tę serię. Uwielbiam ją za klimat, oryginalny, mroczny świat i niezwykle emocjonalną podróż. Można by odnieść wrażenie, że mocniejsze postawienie na walkę przy naprawdę pokaźnym arsenale względem jedynki, miało na celu stworzyć nowego Metal Geara Kojimy.

To równie genialna seria, ale nie tego w DS szukałem i naprawdę mam nadzieję, że przyszłość Death Stranding nie pójdzie w kierunku franczyzy, nad którą pieczę Pan Kojima utracił. Całe szczęście podróż po świecie stanowi tutaj rdzeń rozgrywki i tutaj nie tylko nic się nie popsuło, ale i wręcz jest znacznie lepiej niż w jedynce.

Świat już nie taki pusty i zdecydowanie bardziej "żywy"

Wędrówka w serii Death Stranding z punktu widzenia samej rozgrywki jest elementem kluczowym, który już od części pierwszej stał na bardzo wysokim poziomie, nie ma co do tego wątpliwości. Każdą nierówność terenu dało się "odczuć" poruszając się pieszo, lub za pomocą pojazdów. Odwzorowanie i zniekształcenia terenu, całe krajobrazy, które było dane nam podziwiać, potrafiły wywołać zachwyt. Mimo to jednak świat wydawał się czasem nieruchomy i pozbawiony życia. W sequelu całe szczęście wygląda to znacznie lepiej.

Świat gry nareszcie posiada pełny cykl dnia i nocy. Na swojej drodze możemy napotkać zmienne warunki pogodowe oraz katastrofy naturalne, takie jak trzęsienia ziemi, pożary lasów czy burze piaskowe. Oczywiście postarano się, aby ich występowanie było wyjaśnione fabularnie, niewątpliwie jednak naprawiają one największą bolączkę pierwowzoru, czyniąc świat przestawiony bardziej żywym i prawdziwym.

Dodatkowym aspektem jest także obecność zwierząt, które narażone na opad temporalny, często są u schyłku swoich sił życiowych. Możemy takiego zwierza złapać, zapakować w bezpieczny pojemnik i przetransportować do specjalnego rezerwatu, celem jego uratowania. Na swojej drodze napotkamy także kreatury, które swoje istnienie zawdzięczają właśnie obecności chiralium na planecie. Te stworzenia chiralne, mimo podobnego wyglądu do zwykłych zwierząt, stanowią zagrożenie i zdecydowanie powinno się unikać z nimi kontaktu.

Różne niebezpieczeństwa wymuszają często zmianę trasy, zmuszając nie raz do opuszczenia swojej strefy komfortu, zabrania mniejszej ilości ładunku, aby przedrzeć się przez drogę, gdzie damy radę tylko pieszo. Trudny teren bywa niemal nieprzejezdny dla pojazdów, a dla Sama stanowi ogromny wysiłek fizyczny, nie rzadko wymuszając przystanki czy postoje w trasie.

Szczególnie że zazwyczaj staram się zabrać ze sobą jak najwięcej ładunku, aby zrealizować jak najwięcej dostaw za jednym podejściem. To z kolei sprawiało, że chciałem sobie ułatwić podróże na najczęściej uczęszczanych trasach. W tym celu budujemy całą infrastrukturę, od prostych drabin czy lin wspinaczkowych, po tyrolki oraz całe drogi. Co jest jednak świetne i bardzo nietypowe na tle innych produkcji, wszystko, co zbudujemy, służy nie tylko nam, ale i innym kurierom sterowanym przez SI oraz pozostałym graczom.

W Death Stranding nie znajdziemy opcji gry wieloosobowej działającej w sposób, w jaki najczęściej jest ten tryb implementowany. Cały nacisk jest położony na współpracę i wspólne ułatwienie sobie rozgrywki. Z tego też powodu nie tylko widzimy także konstrukcje innych graczy, ale również możemy z nich korzystać, co jest niezwykle pomocne podczas wielu przepraw. Często czułem wewnętrzną potrzebę, aby się dodatkowo pomęczyć, dotrzeć do trudnego punktu i np. postawić tam schron, aby kolejne osoby, które przyjdą tutaj po mnie, miały łatwiej i też mogły skorzystać ze stworzonej infrastruktury.

Muszę przyznać, że jest to niezwykle satysfakcjonujące i z każdym obiektem postawionym w celu pomocy innym, czułem się dodatkowo podbudowany. Zero rywalizacji, przeszkadzania innym i całego tego negatywnego syfu obecnego w wielu grach z opcją wieloosobową. Zamiast tego współpraca i satysfakcja z docenienia przez innych. Niech się inni deweloperzy uczą, że nie każda gra z elementami multiplayer, musi polegać na rywalizacji i płytkiej wygranej kosztem innych.

Podsumowanie

Kończąc, chciałem pochwalić, że nie zetknąłem się z problemem, który od paru ostatnich lat dotyczy nowych gier, zwłaszcza od wielkich studiów i wydawców. Mianowicie nie uświadczyłem tutaj absolutnie żadnego niedopracowania, błędów czy niedociągnięć, które mogłyby wynikać z jakiegokolwiek pośpiechu i stworzenia niekompletnego produktu, którego jedynym zadaniem byłoby wydojenie pieniędzy od graczy.

Mamy tutaj do czynienia z dziełem, absolutnie najwyższych lotów na przestrzeni kilku ostatnich lat i zdecydowanego faworyta do gry roku. Hideo Kojima po raz kolejny pokazał, że można tworzyć gry z pasją, bez utartych ścieżek i schematów, tworząc franczyzę, która nie ma swojego odpowiednika nigdzie indziej. Fabularnie dwójka zdecydowanie przebiła pierwowzór, chociaż przegrywa z powodu umniejszenia zagrożenia ze strony wynurzonych, co odbiło się na utracie panującej wcześniej grozy.

Kwestią, co do której mam największy zarzut, to zbyt duży nacisk na kierunek, którzy przybliżył Death Stranding to poprzedniej wielkiej serii Pana Hideo, czyli Metal Gear Solid. Miejmy jednak nadzieję, że jeśli kolejna część się pojawi, to będzie co najmniej równie emocjonująca i zostanie w moim gamingowym serduszku tak jak Death Stranding 2 On the Beach. Tego właśnie życzę sobie i wam drodzy czytelnicy. Niech granie nadal będzie przygodą, przeżywaniem emocjonujących historii i satysfakcją bez choćby odrobiny frustracji.

Za udostępnienie gry do recenzji, dziękujemy firmie Sony.

Podsumowanie

Gra
  • Kontynuacja rewelacyjnej historii pełnej emocji
  • Otwarty świat wzbogacony o cykl dnia i nocy
  • Katastrofy naturalne/chiralne w świecie
  • Rozbudowa istniejących obiektów oraz narzędzi i dodanie sporo nowych
  • Grafika, która na PS5 Pro potrafi spowodować opad szczęki
  • Muzyka idealnie współgrająca z atmosferą i wydarzeniami w świecie
  • Rozgrywka, której nadal próżno szukać w innych tytułach
  • Wzajemna pomoc kurierska daje masę satysfakcji
  • Możliwość ratowania zwierząt
Nie gra
  • Zdecydowanie zbyt dużo walki względem poprzedniczki
  • Wynurzeni już nie przerażają
  • Asrenał tak pokażny, że nie trzeba obawiać się niczego
Artyzm
Dźwięk
Gameplay
Fabuła
Werdykt: 4.75/5
"Jedna z najlepszych"
go-stargo-stargo-stargo-stargo-star
go-stargo-stargo-stargo-stargo-star

Narracyjne cudo, nieco zbyt przeładowane walką

Platformy:
Czas czytania: 10 minut, 57 sekund
Komentarze
...
46.205.***.*** • #1
JanuszMilion
Wczoraj, 15:33

Bomba została dowieziona.

odpowiedz
...
80.49.***.*** • #2
Resyaf
Wczoraj, 16:20

I zdetonowana 😎

odpowiedz
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: