Recenzja

Recenzja Elgato Facecam 4K. Szumna premiera... może aż za bardzo

Niby wyraźnie, ale też mocno kropkowato.

Kamer internetowych na rynku niby wiele, ale jak tak się przyjrzymy, to większość z nich to chińskie badziewie. Konstrukcje premium pozwalające na nagrywanie w wysokiej jakości obrazu kosztują za to krocie z cenami dochodzącymi do ponad 1000 zł. Tutaj wyróżnia się bohater niniejszego testu — najnowsza kamera Elgato Facecam 4K.

W cenie około 880 zł otrzymujemy bowiem to, co do tej pory zarezerwowane było jedynie dla najdroższych konstrukcji: Nagrywanie w rozdzielczości 4K w 60 klatkach na sekundę, a na deser pozostaje także możliwość montażu dodatkowych filtrów. Wszystko to brzmi pięknie w teorii, pytanie jak jest w praktyce? Zapraszamy na Test!

Specyfikacja

  • Maksymalne rozdzielczości nagrywania: 4K60 (MJPEG), 4K30 (NV12)
  • Matryca: SONY® STARVIS 2 CMOS 1/1.8"
  • Obiektyw: Elgato Prime Lens
  • Przysłona: f/4.0
  • Ostrość: stała
  • Ogniskowa: 21 mm (pełna klatka)
  • Zakres ostrości: 30–120 cm (4K), od 25 cm do ∞ (1080p)
  • Kąt widzenia: 90°
  • Kodowanie wideo: YUY2, NV12, MJPG
  • Rozdzielczości (USB 3.0): 2160p60/30, 1440p60/30, 1080p60/30, 720p60/30, 540p60/30
  • Rozdzielczości (USB 2.0): 1080p60/30, 720p60/30, 540p60/30
  • HDR: 2160p30, 1440p30, 1080p30, 720p30, 540p30
  • Mocowanie: gwint 1/4"
  • Filtry: 49 mm
  • Złącze: USB-C (adapter C–A opcjonalny)
  • Standard: UVC 1.5, USB 2.0+/Thunderbolt 3+

Przy takiej specyfikacji powinniśmy mieć do czynienia z prawdziwym potworem oferującym genialną jakość obrazu. Kamera ma także szerokie pole widzenia — aż 90 stopni. Urządzenie zachowuje ostrość w odległości do 120 cm od kamery w trybie 4K.

Sprzęt nie posiada wbudowanego mikrofonu, co jest zrozumiałe — kierowany jest do bardziej profesjonalnych użytkowników mających swój własny mikrofon. Poza tym, powiedzmy sobie szczerze, i tak nikt z tych wbudowanych nie korzystał, bo były zbyt niskiej jakości.

Co w zestawie

Sprzęt dotarł do nas w całkiem solidnym kartonowym opakowaniu i lekko śliskim, błyszczącym wykończeniu dających odczucie premium. Na opakowaniu znajdziemy fnajważniejsze informacje na temat kamery bez owijania w bawełnę.

By do sprzętu się dostać należy rozpruć pudełko od góry. Nie ma możliwości otwarcia pudełka bez rozprucia specjalnego paska — i dobrze, przynajmniej wiemy, że kamery nikt nie otwierał.

Sam środek opakowania to znany z produktów Sony tzw. karton do jajek, który bezpiecznie trzyma sztywność pudła i do tego jest ekologiczny. W środku znajdziemy:

  • Kamerę Elgato Facecam 4K
  • Kabel USB-C 3.0, 5 Gb/s o długości 2m
  • Regulowana podstawka kamery na monitor
  • Krótka instrukcja bezpieczeństwa

Co ciekawe w środku nie będzie instrukcji. By się do niej dobrać należy zeskanować kod QR na pudełku — pobierze nam się PDF. Instrukcja jest prosta i przejrzysta. Montaż podstawki i kamery jest bajecznie prosty.

Instrukcja jest dobrze napisana

Jakość wykonania

Kamerę znajdziemy w papierowym opakowaniu z logo Elgato. Można je otworzyć bez destrukcji całości. Po rozpakowaniu ukaże nam się sama kamera. To prostokątna bryła z wielkim obiektywem. Jego jedynym złączem jest USB typu C (kabel w zestawie).

Z frontu urządzenie posiada metaliczną plakietkę z napisem „Facecam 4K”, która dodaje jej delikatnego stylu premium. Po bokach nie znajdziemy nic.

Na spodzie znajdziemy otwór montażowy podstawki pod kamerę nakładanej na monitor (w zestawie), ale nic nie stoi na przeszkodzie, by wykorzystać własny statyw czy uchwyt, bo urządzenie posiada standardowy gwint ¼ cala.

Kamera jest bardzo dobrze wykonana. Nigdzie nie widać plastikowych nadlewek, całość jest idealnie spasowana i nie skrzypi. Port USB umieszczono z tyłu w taki sposób by nie przeszkadzał podczas montowania na monitorze (bądź innej powierzchni).

Sam obiektyw ozdobiono kilkoma napisami, gdzie producent kamery chwali się jej parametrami. Co ciekawe istnieje możliwość montażu własnych filtrów 49 mm w obiektywie. Nie są jednak dołączone do zestawu.

Opcjonalnie kamerę można zakupić także z bezpłatnym dodatkiem Privacy Cap, który pozwala nam zasłonić obiektyw fizycznie gdy nie mamy zamiaru nagrywać. W moim zestawie go jednak nie było, więc nie jestem w stanie go pokazać.

Montaż na monitorze jest bajecznie prosty i polega na odgięciu uchwytu i dopasowania go do kształtu monitora. Jest też możliwość dodatkowej regulacji — każdy sobie z tym poradzi.

Z montażem podstawki poradzi sobie nawet małpa

W kwestii jakości wykonania produktowi Elgato nie można niczego zarzucić. Jest świetnie wykonany i jednocześnie projektantom udało się zachować jego elegancki styl, bez krzykliwego RGB i wielkich światełek. Zamontowany na monitorze będzie niemal niewidoczny i o to chodziło.

Od lewej: Elgato Facecam 4K oraz tania chińska kamera SriHome

Dołączony do zestawu kabel USB typu C również sprawia solidne wrażenie. Jest w materiałowym oplocie, długi na dwa metry, a jego grubość wskazuje na to, że nie jest to byle co. Zresztą widać, że został wyprodukowany na specjalne życzenie Elgato — posiada wytłoczone logo tej firmy, a na drugim końcu potwierdzenie jego prędkości — 5 Gb/s.

Oprogramowanie CameraHub

Facecam 4K jak na kamerę Elgato przystało obsługuje oprogramowanie Elgato CameraHub pozwalające na konfigurację kamery oraz aktualizację jej oprogramowania, o co zresztą sama kamera mnie poprosiła od razu po podłączeniu.

Po instalacji zostaniemy uraczeni prostym i intuicyjnym ekranem pozwalającym na modyfikację ustawień kamery. Program działa szybko i sprawnie. Nie zauważyłem żadnych błędów poza jednostkowym przypadkiem gdy kamera się zawiesiła — trzeba było ja podłączyć ponownie.

CameraHub oprócz zmiany ustawień, korekcji kolorów, czy opcji odszumiania obrazu pozwala także na skorzystanie z funkcji AI oferowanych przez oprogramowanie Nvidia, jeśli mamy kartę graficzną GeForce. Za jej pomocą możemy usuwać tło, włączyć automatycznie śledzenie twarzy, czy nawet imitować fakt patrzenia w obiektyw.

Z jakiegoś dziwnego powodu przy korzystaniu z zamiany tła program automatycznie obcina jednak jakość przechwytywania do 1080p, co jest kompletnie bez sensu, bo jeśli skorzystamy z dokładnie tego samego filtru w opcjach Nvidia Broadcast, to okaże się, że wszystko działa poprawnie także w 4K. To błąd techniczny, który należałoby jak najszybciej poprawić, bo niektórzy klienci mogą tego ograniczenia nie zauważyć i narzekać na jakość obrazu.

Program oferuje opcję automatycznej korekcji ustawień i manualnego w nich grzebania. Ta pierwsza działa całkiem sprawnie, druga natomiast zezwala na lepszą kontrolę: od ISO, saturacji czy szybkości migawki po opcje odszumiwania obrazu. Oprogramowanie oferuje sporo opcji i poza błędem z przechwytywaniem obrazu przy filtrze tła, działa sprawnie. Ustawienia można zapisać bezpośrednio w kamerze, co jest dużym plusem.

Trzeba przy tym pamiętać, że oprogramowanie to służy jedynie do zmiany ustawień i aplikacji filtrów. Nagrywać musimy innym oprogramowaniem, ja do tego celu wykorzystałem popularny OBS, którym zresztą nagrywam materiały na co dzień.

Pokój i platforma testowa:

  • Oświetlenie pokoju: sufitowe LED, 9x Philips CorePro 550lm = 4950 lm
  • Oświetlenie dodatkowe: brak
  • Program do nagrywania: Open Broadcasting Software
  • Kamera główna: Elgato Facecam 4K — SONY Starvis 2 — 4K60
  • Druga kamera: OnePlus 13 Sony LYT-808 — 4K60
  • Mikrofon: Shure MV6
  • Pora dnia: dzień (jasno, okno w pokoju)
  • Odległość od kamery: 100 cm

Jakość obrazu w 4K60

Czas sprawdzić rzecz najważniejszą — jak najnowszy produkt Elgato nagrywa, bo o to przecież chodzi w kamerze. Do testów użyłem programu OBS, nagrywając zarówno w 4K60, jak i w 4K30.

Po nagraniu pierwszego materiału 4K60 w jasnych warunkach oświetleniowych i na opcjach domyślnych szybko stało się jasne, że obraz jest całkiem w porządku ale jest też nienaturalnie miękki. Po kamerze nagrywającej w tej jakości należałoby wymagać więcej. Zacząłem więc żonglować opcjami i szybko znalazłem winowajcę — funkcję odszumiania w CameraHub, która domyślnie jest ustawiona na opcji Low.

Po jej wyłączeniu obraz staje się wyjątkowo ostry, dokładnie tak jak oczekiwalibyśmy od kamery 4K. Niestety wtedy szybko staje się też jasne dlaczego ta opcja jest domyślnie włączona. Kamera bez pomocy oprogramowania kiepsko radzi sobie z szumami nawet w jasnych warunkach oświetleniowych.

Bez odszumiania raczej nie podchodźcie

Nawet po włączeniu wszystkich świateł i świetle padającym z okna było to dla Elgato za mało by zredukować szumy do akceptowalnego minimum. Elgato Facecam 4K wymaga więc wyjątkowo dobrych, wręcz idealnych warunków oświetleniowych by dało się wykorzystać jej pełen potencjał — bez idealnie zaprojektowanego setupu z oświetleniem studyjnym, nie macie co podchodzić.

Ratunkiem staje się opcja odszumiania obrazu, przez którą jednak sam obraz staje się znacznie gładszy i mniej szczegółowy, nie wyglądając na prawdziwe 4K — coś za coś. Chciałbym przy tym zaznaczyć, że moje dwa telefony tj.: Xiaomi Mi 9 oraz OnePlus 13 radzą sobie w tych samych warunkach oświetleniowych znacznie lepiej niż produkt Elgato. Porównanie zobaczycie zresztą na końcu testu.

Z włączonym odszumianiem jest lepiej i to niestety często konieczność w przypadku tej kamery

Jest też opcja nagrywania w trybie HDR — działa poprawnie, choć trzeba pamiętać, że jest ograniczona jedynie do 4K30 i pozwala lepiej ukazać detale zarówno z miejsc jasnych, jak i bardzo ciemnych. Jeśli z niej korzystacie, to Facecam 4K jest jedną z niewielu kamer na rynku pozwalających na taki zapis.

Jakość obrazu w 4K30

Jeśli jednak godzimy się na pewne kompromisy, to możemy spróbować nagrywania w 4K, ale w 30 klatkach na sekundę. W teorii migawka może wtedy otwierać się radziej, co powinno zredukować szumy. Możemy też wtedy skorzystać z trybu przesyłania obrazu w formie mniej skompresowanej z użyciem formatu NV12 zamiast MJPEG.

I rzeczywiście, różnicę widać. Jeśli włączyć wszystkie światła i nagrywać w dzień, wtedy szumy stają się już mniej widoczne. Na deser można jeszcze pożonglować ustawieniami CameraHub, by osiągnąć więcej, choć przyznam, że oprogramowanie całkiem solidnie radzi sobie z automatyczną korektą.

Wciąż jednak szumy gdzieś tam widać. Wygląda na to, że producent stosując tutaj przesłonę aż f/4 i do tego relatywnie niewielki sensor po prostu „przegiął” i przez to urządzenie jest mocno podatne na szumy. Lepsza byłaby przysłona niższej wartości, a sam czujnik powinien być większy.

Odszumianie wyłączone. Widoczna ogromna poprawa względem 4K60

Znakomita większość użytkowników będzie więc skazana na korzystanie z programowej redukcji szumów, która jednak psuje ostrość obrazu. Szkoda. Obraz nadal wygląda w porządku, lecz od takiej kamery wymagać należy więcej.

Porównanie obrazu z OnePlus 13

Na koniec pozostaje wizualne porównanie nagrania z kamery Elgato FaceCam 4K z nagraniem z mojego telefonu OnePlus 13, którego używam do codziennych nagrań. Oba urządzenia są wyposażone w sensory pozwalające na nagrywanie 4K w 60 klatkach na sekundę, natomiast tutaj używam trybu 4K30.

Kamera Elgato używa sensora SONY Starvis 2, natomiast OnePlus: SONY LYT-808. Obraz delikatnie przybliżyłem, by oba nagrania zawierały podobnej wielkości sylwetkę. Proszę też o nieporównywanie ze sobą kolorów — Oba urządzenia posiadają inne sensory. Kolory zawsze można zmienić/poprawić ręcznie nawet w oprogramowaniu producenta. Bierzcie pod uwagę jedynie ostrość obrazu oraz szumy.

4K30, odszumianie włączone

4K30, odszumianie wyłączone

Jak widać ostrość obrazu w przypadku wyłączonego odszumiania jest bardzo wysoka w obu przypadkach, lecz uruchomienie tej funkcji w kamerze znacznie zmiękcza obraz i przybliża go jakością do poczciwego 1080p. Jeśli się na to nie zdecydujemy — wracają szumy. W tych samych warunkach oświetleniowych kamera telefonu poradziła sobie z tym zadaniem znacznie lepiej.

Bonus: Elgato Facecam 4K po odszumianiu w profesjonalnej aplikacji

Po teście w dużej mierze wiemy, że za zmiękczenie obrazu odpowiada opcja odszumiania, która jednak dla wielu z nas będzie kluczowa, bo nawet w dobrych warunkach oświetleniowych szumy są na tym sprzęcie znaczne.

Postanowiłem jednak sprawdzić jak z takim zadaniem poradziłby sobie profesjonalny software do edycji wideo — DaVinci Resolve. Nagrałem więc dla Was kamerą elgato Facecam 4K obraz w 4K30 oraz w 4K60 bez opcji odszumiania, a następnie kazałem programowi Resolve odszumić go za kamerę.

Rezultat jest niewątpliwie lepszy niż w przypadku opcji odszumiania bezpośredniego w kamerze. Szumy w dużej mierze zniknęły a ostrość jest znacznie lepiej zachowana. Widać też, że obraz w przypadku 4K60 jest już tak zaszumiony, że nawet profesjonalny software średnio sobie z nim radzi, szczególnie widać to na przykładzie mojej czapki.

Jeśli jednak nie posiadacie studyjnego (bo nawet nie dobrego, trzeba idealnego!) oświetlenia, a chcecie jednocześnie mieć ostry obraz i zredukować szumy, to warto zastanowić się nad nagrywaniem w 4K30 bez odszumiania, i następnie obróbką w programie Resolve albo podobnym. Pozwala to w dużej mierze obejść problem z szumami tego konkretnego sprzętu.

Podsumowanie

Elgato Facecam 4K to ciekawa kamera. Potrafi nagrywać w 4K60 z wyjątkową ilością detali i świetną ostrością, ale potrzebuje do tego wprost idealnych, wręcz studyjnych warunków oświetleniowych. Mało kto z nas takie ma, a jeśli już, to najprawdopodobniej stać go na dużo droższy sprzęt typu lustrzanki. Nam pozostaje korzystać z programowej (i domyślnie włączonej) redukcji szumów, która niestety jakość obrazu potrafi już popsuć.

Rozsądnym kompromisem wydaje się więc opcja nagrywania w 4K w 30 FPS, gdzie szumy są znacznie mniejsze. Ewentualnie dla lepszego efektu możecie spróbować nagrać obraz bez opcji odszumiania i odszumić go poprzez profesjonalny software jak DaVinci Resolve — wtedy rezultaty są lepsze.

Ten produkt jest więc dobrym wyborem, jeśli mamy już profesjonalnie dostosowane studio z dodatkowymi lampami. Nawet bardzo jasne pomieszczenie z mocnym oświetleniem sufitowym, które sprawdza się w przypadku innych kamer, tutaj może okazać się niewystarczające. To jest jeśli nie chcecie się bawić odszumianiem w programach wideo, bo jeśli tak, to powinno się udać uzyskać zadowalający rezultat.

Jeśli jednak tego nie zrobicie, to wtedy też na ekranie zobaczymy sporo szumów, więcej niż spodziewamy się po produkcie tej jakości. Wydaje się, że producent przesadził tutaj z wartością przesłony i rozmiarem czujnika, czego skutkiem jest właśnie duża podatność na szumy, a naprawdę szkoda, bo w tej cenie byłby to znakomity wybór dla każdego ceniącego sobie jakość obrazu. W obecnym kształcie jest to jednak produkt dość specyficzny, którego wybór musi być poprzedzony przygotowaniami i researchem.

Za udostępnienie sprzętu dziękujemy firmie Elgato.

Czas czytania: 13 minut, 7 sekund
Komentarze
...
46.205.***.*** • #1
JanuszMilion
Wczoraj, 14:17

Sporo lamp potrzebnych a ceny prądu coraz wyższe.

odpowiedz
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: