Jesteś czarodziejem, graczu!
Fani Quidditcha nie mają łatwo, jest to pierwsze poważne podejście do tego popularnego wśród czarodziejów sportu od 21 lat! Ostatnią grą sportową w uniwersum wykreowanym przez J.K Rowling to Harry Potter Mistrzostwa świata w quidditchu wydana w 2003 roku! Nie jestem tzw. potterheadem, ale uniwersum po prostu lubię. A że na PS5 recenzowana gra była rozdawana w Playstation Plus jako jedna z gier miesiąca za darmo to się skusiłem. I jest bardzo... dziwnie, ale po kolei!
Tytuł jest grą sportową z mocno zręcznościowym zacięciem. Zaczynami od samouczka, który wprowadza nas etapami w jedną z 4 pozycji, jakie są w grze. Uczymy się podawania, przejmowania kafla (ichniejszy rodzaj piłki, którą zdobywa się punkty) i zdobywania punktów, jako Ścigający. Trenujemy w praktyce rzuty na obronę obręczy jako Obrońca, oraz jak skutecznie odbijać tłuczka (kula służąca do zadawania obrażeń i spowalniania wrogich przeciwników) w kierunku właściwych przeciwników. I jest też rola, w którą chciał się wcielić za dzieciaka — Szukający, czyli osoba, która ma zdobyć złotego znicza, zanim zrobi to przeciwnik.
Każdy etap pozwala wykreować swojego własnego zawodnika lub zawodniczkę. Kreator jest dość podstawowy, nie ma tam niczego, czego nie widzieliśmy gdzie indziej, ale przez swój trochę disneyowski styl artystyczny wygląd postaci jest bardzo kreskówkowy i pasuje do takiej zręcznościowej gry. Co natomiast po samouczku? Jak się w to gra?
Accio Błyskawica!
Po zakończeniu samouczka, mamy do wyboru parę trybów. Pierwszy polecam na start, jest to po prostu gra samemu lub maksymalnie z 2 znajomymi. W tej opcji mamy 3 popularne "klimaty". Pierwszym jest Puchar Hogwartu, wybieramy dom, który będzie reprezentowała nasza drużyna i następnie gramy kilka meczów przeciwko pozostałym 3 domom na znanym boisku z filmów.
Drugą "skórką" trybu dla jednego gracza lub coopa to Puchar Turnieju Trójmagicznego, czyli wydarzenia znanego z Czary ognia. Analogicznie do wyboru domu, w poprzednim turnieju tutaj wybieramy szkołę, którą nasza ekipa będzie reprezentowała: Hogwart, Durmstrang czy Beuxbatons. Wybór jest czysto kosmetyczny, i podobnie jak wyżej gramy przeciwko pozostałym drużynom aż do cutscenki kiedy wygrywamy puchar turnieju.
Ostatnią kosmetyką tego trybu są Mistrzostwa świata gdzie, wybieramy jeden z krajów i powtarzamy to co wcześniej. A jakie są nagrody za ukończenie takiego turnieju? Poza miłą dla oka cutscenka odblokowujemy ponownie elementy kosmetyczne związane z daną drużyną np. grając jako Ravenclaw można odblokować ich szaty dla swojej ekipy, czy jakieś avatary dla naszego konta.
W każdy z wymienionych trybów możemy prowadzić zabawę na różnych poziomach trudności, choć nawet najtrudniejszy poziom był dla mnie prosty, ale to jest tryb, na którym wprawiamy się w mechaniki gry. Głównym daniem jest granie online w trybach 3vs3. Zasady quidditcha w tej gry są proste: Gra trwa 7 minut, albo do zdobycia przez jedna drużynę 100 punktów. Trafienie kaflem w obręcz to 10 punktów, natomiast złapanie znicza to 30 punktów.
Ale zaraz....3 graczy a mamy 4 klasy i 6 zawodników na raz w drużynie? Jak to matematycznie się spina? Każdy z graczy szukając rozgrywki, wybiera jedną z 3 ról. Każdy z graczy jest ścigającym i ma druga pozycję, na którą może się przełączyć, czyli może wybrać szukającego, obrońcę albo pałkarza. Do tego role można przełączać dowolnie w trakcie rozgrywki i tego jak się układa aktualny mecz. Działa to okej, nie jest to jakiś innowacyjny system, ale daje fajna opcje na dostosowanie się. Szukający przeciwnika jest za dobry? Pałkarz powinien uprzykrzać mu życie tłuczkiem. Drużyna przeciwna ma dobrego Obrońcę? Podobna sytuacja. Mógłbym się w ciemno założyć, że dobry pałkarz to duża szansa na wygrany mecz.
Twoja miotła wpadła na bijącą wierzbę i... ulepszyła się!
Nie tylko na boisku można starać się lepiej, bo jest też sporo rzeczy do wybrania czy ulepszenia, ale nie znajdziemy tu nic niezwykłego. Mamy masę elementów kosmetycznych, które są typowe dla gier online, od emotek możliwych do używania po zdobyciu punktów, po pozy zwycięstwa oglądane na koniec meczu, czy różnego rodzaju elementy kosmetyczne dla naszych zawodników. Oprócz tego w tytule znajdziemy także skórki znanych postaci, które zakupimy za walutę zdobywaną w grze. Do wyboru mamy skin Giny, Hermiony czy samego Harry'ego, ale na te faktycznie znane skórki trzeba już grindować.
O ile na taką Hermionę czy braci Wesley można dość szybko złota uzbierać, tak na Cedrika Digory czy Draco Malfoy'a to już potrzebne są skrzydlate klucze, a te znajdziemy znacznie rzadziej niż złoto w progresji postaci. Na plus należy zaznaczyć, że w tej chwili nie widzę opcji kupowania waluty za prawdziwe pieniążki, to w dzisiejszych czasach naprawdę godne pochwały. Jak już wspomniałem o progresji — jest ona prosta. Zdobywamy punkty doświadczenia, wbijamy kolejne poziomy i za awans dostajemy złoto, skrzydlate klucze oraz kryształy księżycowe i punkty umiejętności.
Niby znajdziemy tutaj aspekt rozwoju postaci, ale ciężko mi porównać grając samemu czy ulepszając maksymalnie szukającego, mamy znaczną przewagę nad osobą, która tego nie zrobiła. Umiejętności nie są w żaden sposób interesujące, ot parę procent dłużej możemy przyspieszać na miotle, czy jak dużo życia mamy. Podejrzewam, że miała być to mechanika, która ma urozmaicić budowanie drużyny (każda pozycja w drużynie ma 30 umiejętności i maksymalnie może wykorzystać 10 punktów zdolności), ale finalnie nie jest to tak ekscytujące jak twórcy zapewne planowali.
Z kolei kryształów księżycowych używa się do ulepszania miotły. I nie nie chodzi o szybkość zamiatania. Mamy w grze kilka mioteł do wyboru , i garść statystyk, jak wydajność przyspieszenia, ilość zdrowia, czy szybkość ogólną. Kolejny raz to nic niezwykłego, ale jest to rozwiązanie próbujące nadać grze trochę większej głębi.
Z tym systemem progresji mam jeden zasadniczy problem. Na ten moment gra jest za świeża, aby już powstawały jakieś meta-buildy dającą matematyczną przewagę nad innymi, ale z czasem jest duża szansa ze jednak dla każdej roli na boisku będzie tylko jeden opłacalny wybór miotły i umiejętności. Druga sprawa to kwestia czy z czasem nie będą wychodziły jakieś miotły, które okażą się bardziej OP od innych. Zobaczymy z czasem, bo czas... jest moim zdaniem największy wróg tej gry i zaraz powiem wam dlaczego.
Na przekątną!
Tytuł nagłówka wybrałem specjalnie. Harry trafił na wspominaną ulicę przez pomyłkę i jak się okazało było to złe miejsce, z którego wyciągnął go przyjaciel Hagrid. Tak samo mam wrażenie, że o tej grze możemy szybko zapomnieć jeśli Warner Bros nie pomoże, nie tyle wypromować grę, ile utrzymać ją na powierzchni. Produkcja byłaby na pewno dużo lepiej odebrana gdyby była grą Free to Play. Jeśli nie odbierzecie gry z wrześniowego plusa, to trzeba się na nią wykosztować ok. 160 zł, a po kilkunastu godzinach stwierdzam, że to cena odrobinę za duża. Mecze na początku cieszą oko, ale po czasie przyzwyczajamy się do 5 map, które są aktualnie w grze. Mało tego, z czasem wychodzi, jak bardzo same mapy są zamknięte. Nie można gonić znicza niczym pan Potter w filmie, robiąc slalom między wieżami boiska w Hogwarcie. Nie można wylecieć też za wysoko, bo obszar gracza ogranicza magiczna bariera, za którą nie można wylecieć.
Dodatkowo tytuł nie należy do gier, w której można by siedzieć dniami godzinami i cudować nad swoją drużyną, ćwiczyć jeszcze lepsze podania, czy zagrywki ze znajomymi. Jest to ten typ gry, do której można zawołać ekipę na jeden krótki wieczór i wracać jak sobie przypomnicie. Nie znalazłem w niej niestety nic, co by trzymało na dłużej. Fakt na początku po jednym meczu, czy piątym masz ochotę na następny, ale po kilkudziesięciu meczach masz wrażenie ze już znasz grę na wylot.
Ale tak narzekam, a trzeba przyznać, że oprawa meczów jest całkiem przyjemna np. grając w Beuxbatons komentatorka wtrąca francuskie słówka i ma mocno francuski akcent. Efekty za miotłami czy po zdobyciu punktu mogą cieszyć oko, a nawet pokazanie gracza, który zdobył punkt przypomina mi prezentację postaci Victora Kruma na początku Czary Ognia, ale w wersji lite. Styl kreskówkowo-disneyowy dodaje grze sporo uroku, więc nawet młodsi gracze będą zerkali na ekran jeśli ktoś akurat będzie w to grał w ich otoczeniu.
Koniec psot!
Czas na podsumowanie, które będzie raczej nijakie. Recenzowana produkcja jest niewątpliwie przyjemnym tytułem, ale jedynie w małych dawkach, a do tego jest po prostu zbyt droga. Gra wygląda ładnie i brzmi całkiem okej, ale to za mało bychciałoby mi się wracać do tego tytułu i chłonąć go więcej. Być może nadchodzące aktualizacje tematyczne wprowadzą coś więcej niż nowe skórki dla postaci, ale na to to trzeba poczekać i się przekonać. Sporo zależy też od tego jak dużo pottermaniaków będzie miało ochotę na taką grę, ale sprzedaż Hogwarts Legacy pokazała, że fani tego uniwersum są spragnieni nowych gier w tym świecie. Na ten moment to jest to dla mnie gra, która powinna być wypuszczona jako f2p, bo jej założenia, struktura, tryby gry i ogólne odczucia przywodzą mi na myśl niedawno wydane Speed Freeks.
Podsumowanie
Przyjemna gra na krótkie posiedzenia lub po ciężkim dniu. Brakuje jednak w niej czegoś co by przykuło do ekranu na dłużej, oraz też zachęty, by napalać się na rozgrywkę w Quidditcha w ciągu dnia.
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: