Książki bezpośrednio nawiązujące do gier wideo, czy nawet takie stricte o nich opowiadające przez lata należały do rzadkości. W ostatnim dziesięcioleciu potencjał na takie materiały jednak mocno wzrósł. Popularność gier wystrzeliła, a literatura, pomimo coraz mniejszej rzeszy czytelników musiała utworzyć nowy gatunek — książki o grach.
Ja przyznam średnio się nimi interesowałem, głównie z braku czasu, ale gdy na naszym redakcyjnym e-mailu pojawiła się pozycja z tytułem Jagged Alliance 2 w tle, obiecująca, że dowiem się wszystkiego na temat tej legendarnej strategii, włącznie ze smaczkami, to wiedziałem, że muszę ją mieć. Tego właśnie tytułu jestem bowiem fanem, co z resztą mówiłem Wam przy okazji recenzji trzeciej części cyklu na GameOnly — Recenzja: Jagged Alliance 3 (PC). Czy jednak po tę pozycję sięgnąć było warto i co więcej, kto w ogóle powinien po nią sięgnąć? Zapraszam do recenzji!
Maly format, dużo treści
Pierwsze co uderzy czytelnika po wzięciu do ręki pozycji wydawnictwa Open Beta to... dość nietypowy mały format o wymiarach 18 x 12,5 cm. W ten sposób opisywana książka liczy sobie lekko ponad 150 stron, ale w rzeczywistości treść w niej przekazana jest nieco krótsza niż mogłoby się to wydawać przez specyficzny mniejszy format właśnie. Nic w tym złego, po prostu tytuł wydaje się inny. W sumie jest inny, ale do tego jeszcze dojdziemy. 😉
Nie licząc unikalnego formatu z zewnątrz produkcja niczym się nie wyróżnia. Zastosowany półbłyszczący materiał okładki sprawia dobre wrażenie, choć trzeba zaznaczyć, że przez mały rozmiar stron są one nader sprężyste, bo może irytować podczas czytania. Z drugiej strony papier, na którym wydrukowano książkę wydaje się wysokiej jakości, z pewnością lepszej od niektórych żółtawych odpadów wątpliwego standardu, z jakimi niestety czasem mamy do czynienia nawet w droższych pozycjach.
Ten nie sprawia wrażenia taniej makulatury, co z pewnością poprawia odbiór pozycji. Co jednak z jej treścią? Tutaj mamy już kilka niespodzianek, nie zawsze przyjemnych!
Taki wywiad, tylko długi
Zacznijmy od tego, że nie jest to typowa pozycja czy chociażby powieść, jaką zdarzyło Wam się czytać. Game Story: Jagged Alliance 2 to bardziej taki bardzo obszernym posegregowany wywiad. Z kim, spytacie? Z twórcami tej legendarnej gry oczywiście! Autor pozycji, czyli Pan Darius Kazemi, nawiązał relację między innymi z właścicielami legendarnego Sir-Techu (wydawcy), czy producentem samego Jagged Alliance 2. Informacje mamy więc z pierwszej ręki i możemy być pewni ich prawdziwości.
Książka jest więc pełna ciekawych odniesień, smaczków i pełnej zwrotów akcji historii Jagged Alliance 2, oraz samego Sir-Techu. Dowiedzieć możemy się między innymi jak bardzo różnorodne i rozbudowane relacje pomiędzy postaciami zostały w grze zawarte czy dlaczego twórcy zamiast scenek fabularnych zdecydowali się na udostępnienie graczom wirtualnego laptopa, na którym otrzymujemy wiadomości. Tutaj na ostatnie pytanie odpowiem — z oszczędności. 😉
Na uwagę zasługuje również fakt, że pokuszono się także o analizę kodu źródłowego gry, który został udostępniony online, dzięki czemu czytelnik może dowiedzieć się jak zaawansowany był system sztucznej inteligencji przeciwników, a na jak wyszło nawet, że niektóre postacie były w grze rasistami. Taka ilość popartych dowodami smaczków z pierwszej ręki, prosto od autorów gry z pewnością spowoduje pojawienie się banana na twarzy u każdego fana Jagged Alliance 2 i nie tylko.
Pomieszanie z poplątaniem
I to była ta dobra część drodzy czytelnicy. Smaczkami i ciekawymi informacjami ten tytuł stoi. To w tych miejscach, gdzie do głosu dochodzą autorzy gry, w formie wywiadu pozycję czyta się przyjemnie. Niestety pomiędzy nich wtrynia się nierzadko sam autor książki, który nie tylko wygląda na to, że niespecjalnie radzi sobie z kwestiami technicznymi, to i jeszcze jak coś czasem walnie, to aż się pałac Deidranny (głównej antagonistki w grze) zatrzęsie.
Zacznijmy od układu. Gdy zaczniemy czytać trafimy na wstęp z paroma słowami od autora. Abstrahując od kontrowersyjnych tez tam postawionych, gdy go już przeczytamy, okaże się że trafiliśmy na... drugi wstęp (?). Z jakiegoś powodu autor uznał, że mają być osobno, co jest decyzją bezsensowną, ale przejdźmy dalej.
To nie koniec. Z tych obu wstępów nadal niespecjalnie dowiecie się jaką grą jest Jagged Alliance 2. Dowiecie się jak jest świetna, głęboka i tak dalej, ale nie znajdziecie już informacji jakie ma mechaniki czy gameplay. Można powiedzieć "Fani i tak to wiedzą, a to oni będą to czytać". Z tym się nie zgodzę, bo nie tylko fani mogą sięgnąć po tę pozycję, a nawet jeśli już, to pamięć ludzka bywa zawodna i to właśnie we wstępie książki jest miejsce na takie odświeżenie informacji. Po to, żeby mieć pełen obraz gry przed zagłębieniem się w odmęty tej pozycji.
Co więcej, autor chyba w połowie tekstu, mówiąc trywialnie, kapnął się, że o tym zapomniał i taki wątek objaśniający jak gra wygląda i co się w niej dzieje... dodał w środku książki (wtf?). Gdyby pisał całość na maszynopisie, gdzie skasowanie wielu stron zapisanego już tekstu nastręczałoby trudności, to bym to zrozumiał, ale przypuszczam, że korzystał raczej z nowoczesnego komputera, więc tym bardziej nie potrafię zrozumieć, co nim kierowałoby tak ważne informacje umieścić gdzieś daleko poza wstępem.
Dał z siebie całe 30 procent!
Nie mniejsze babole da się znaleźć też w samym tekście. Wielokrotnie zdarzało mi się, że przetłumaczone na polski zdania były koślawe i mało zrozumiałe. W książce znalazł się też fragment, który musiałem czytać 4 razy i nadal nie jestem pewien czy zrozumiałem, o co tam chodziło, a gdyby oceniać zgodność z polszczyzną, to nawet dziecko zobaczyłoby, że coś jest nie tak (fragment poniżej).
Spore zastrzeżenia mam też do dalszych fragmentów, gdzie przy opisywaniu mechanik, czy wyglądu ikon, jednostek i mapy nie pokuszono się niestety o kompletnie żadne ilustracje, przez go czytający musi albo sobie je wyobrażać, albo próbować wygooglować na telefonie, ze średnim skutkiem. A wystarczyło wrzucić, chociażby czarno białe grafiki w niekoniecznie najwyższej rozdzielczości, żeby chociaż była namiastka tego jak wygląda np. mapa. O to się nie pokuszono, a szkoda.
Kazemi kilkukrotnie wplata w książkę opinie innych osób, jak np. Justina Halla, ale nie tłumaczy kim są, co czytelnikowi nie będącemu ekspertem w branży gier może totalnie nic nie powiedzieć.
W tytule przeczytamy też osobiste zdanie autora, że gra Spec Ops: The Line (bardzo brutalny i ceniony shooter dosłownie szokujący gracza) jest kiepski, co wydaje mi się po pierwsze nie na miejscu, a po drugie jest to teoria absurdalna, no ale zdanie każdy może mieć. Na deser pozostawiam wam jednak ciekawego rodzynka. Otóż na początku książki, autor stwierdza, że w 2012 wpadł na pomysł napisania książki o grze, o której mało kto pamięta... Tak, chodzi o Jagged Alliance 2.
Tak mówimy o tej samej grze, która jest świętym Graaelem pozycji taktycznych. Którą próbowano remake'ować/remasterować/sequelować przez lata i co w końcu się udało dopiero przy Jagged Alliance 3. Do której powstało gigantyczne community z setkami modów. Do której dostałem prasowego maila o tytule "NIE SPIER**LCIE TEGO" (naprawdę 🤣), bo jego autorowi tak bardzo zależało na godnej kontynuacji tej legendarnej gry (jeśli to czyta, to go pozdrawiam 😉).
I teraz wychodzi wam taki Darius Kazemi i wmawia wam, że jest to tytuł mało znany? Co zabawne, później sam sobie temu przeczy, bo na stronach końcowych sam pisze, że wokół gry powstało ogromne community i ciągle tworzone są nowe mody. Czujecie to? Kurtyna.
"Elliot! Ty idioto!" — Deidranna Reitman
Jak więc całościowo można ocenić "Game Story: Jagged Alliance 2" i dla kogo jest to pozycja? Jest to dzieło przede wszystkim dla fanów, no chyba, że dotrzecie do środka tytułu na czuja i tam doczytacie, o czym mówimy, to wtedy ewentualnie może być i dla każdego (😅). Niestety książka tak czy siak nie porywa jakością.
Jest to bowiem pozycja pełna smaczków i prawdziwa kopalnia wiedzy dla fanów o ich ulubionej grze... ale jedynie dlatego, że sami autorzy gry te informacje udostępnili w przystępnej formie. Gdy do głosu dochodzi autor samej książki, to widać, że niespecjalnie radzi sobie z technikaliami jak tworzenie odpowiednich sekcji, a i z pisaniem też ma niemałe problemy. Trzeba przy tym jednak pamiętać, że pozycję zakupimy za około 30 złotych.
Śmiem twierdzić, że tak przystępną cenę ustaliło samo wydawnictwo po zorientowaniu się, że autor pozostawia sporo do życzenia. Czy w tej cenie jest warto? Tak, ale jest to pozycja wyłącznie dla fanów, a i oni muszą się przygotować na wiele kompromisów, jak np. totalny brak ilustracji, czy absurdalne tezy w tekście.
Za udostępnienie książki do recenzji dziękujemy firmie OpenBeta.
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: