Startujemy nocą, pod postacią Milesa Upshura, dziennikarza podążającego za informacjami na temat ośrodka dla obłąkanych. Wiadomość pochodzi z anonimowego źródła i donosi o podejrzanych sytuacjach, mających mieć miejsce w tej odosobnionej lokacji. Sprawy szybko się komplikują, kiedy docieramy do celu. Od pierwszych scen wieje grozą. Nasz reporter, uwięziony w demonicznym szpitalu, raz dwa zapomina o szukaniu sensacyjnych materiałów. Wszystko, co nam zostaje, to przyspieszone bicie serca, płytki oddech i nieustająca walka o życie. W międzyczasie poznajemy odpowiedzi na nurtujące nas w głębi pytanie - co tu się stało? Chociaż fabuła nie prowadzi do jakichś zjawiskowych rozwiązań, to całkowicie wystarcza na podsycenie przerażającej atmosfery, jaka panuje w tym zakładzie i końcem końców daje satysfakcję z przetrwania tej masakry i rozwiązania zagadki.
System rozgrywki nie jest skomplikowany. Poruszamy się praktycznie po omacku, otwieramy drzwi, a dzięki jedynemu narzędziu, jakie wzięliśmy ze sobą - kamerze - i jej funkcji nagrywania w nocy, orientujemy się też w miarę w całkowitych ciemnościach. Po drodze podnosimy baterie, przedłużające żywotność naszego sprzętu oraz kolejne elementy chorej układanki - notatki i nagrania - pozostawione przez bywalców szpitala. Zdewastowane pomieszczenia, pogrążone w mroku korytarze oraz wszechobecne plamy krwi są tutaj na porządku dziennym. A kiedy już natrafimy na "żywego" ducha, nie warto tracić czasu na bliższe poznanie, ale jak najszybciej brać nogi za pas. Bo niestety, ale nasz reporter nie ma najmniejszych predyspozycji do walki. Ciary przechodzą po plecach.
I generalnie o to właśnie oraz tylko i wyłącznie w tej produkcji chodzi. Każdy element naszej podróży ma być przerażający i mrozić krew w żyłach nie tylko bohaterowi, ale przede wszystkim graczowi. Zatrważającą atmosferę pogłębia klimatyczna muzyka, idealnie wpasowana w rozgrywkę. Oddech przerażonego reportera daje wrażenie, jakbyśmy stali tam, na jego miejscu. Nastrojowa muzyka i ponure dźwięki dochodzące z oddali pogłębiają nastrój grozy i działają jak dobra, mocna kawa - sukcesywnie podnoszą ciśnienie. I chociaż jakichś grubszych scen, faktycznie niczym z horroru raczej nie zaznamy, to wszystkie, najważniejsze elementy gry sprawiają, że strach faktycznie ma wielkie oczy i cały czas nerwowo rozglądamy się na boki.
Strona graficzna pozostawia wiele do życzenia, ale jako że Outlast ma raczej wysublimowane zadanie, wprawienia gracza w strach i obrzydzenie, to można spokojnie przymknąć oko na to, że w tej kwestii stoi daleko z tyłu za najnowszymi, next-genowymi produkcjami. Nie znaczy to jednak, że gra nie jest dopracowana. Pełno jest detali i aż z przesytem przygotowanych okropności. Krew, dantejskie sceny i zróżnicowane fragmenty ludzkiego ciała, leżące swobodnie na ziemi to w Outlast normalka, w dodatku stworzona z drastyczną szczegółowością. Co oczywiście w tym wypadku jest ogromnym plusem.
Outlast to gra dla osób posiadających stalowe nerwy i pozostających niewzruszonymi na pewne sceny. Ci, którym słabo na widok krwi, lub śpią z zapalonym światłem, z pewnością powinni odpuścić sobie tę produkcję. Fabuła, jak i mechanika rozgrywki nie zachwyca tu czymś rewolucyjnym. Brakuje też kilku oczywistych rozwiązań i może nieco głębszej historii. Cała przygoda to jednak emocjonujące przeżycie, a przecież o to przede wszystkim chodziło.
Komentarze
Pozytywnie chora gra:) Nie polecam grac po ciemku. Ps, recka fajna, ocena mogłaby być troszkę wyższa, tak o pół gwiazdki.
odpowiedzGierka zaliczona 2krotnie, trzeci raz na insane raczej nie mam zamiaru grać, bo giniesz i zaczynasz od nowa. Ale fakt, Outlast miło mnie zaskoczył.
odpowiedzTa gra jest porąbana:) Skończyłem i muszę powiedzieć, że parę razy udało mi się wyskoczyć majtek ze strachu. Brawa dla twórców. Szkoda tylko, że końcówka mega słaba no i czas - trochę mało godzin potrzeba na jej ukończenie.
odpowiedzDodaj nowy komentarz: