Atlus jak mało który deweloper dba o to, aby fani JRPG-ów mieli stale, w co grać. W ostatnich latach japońskie studio dostarcza graczom naprawdę dużo znakomitych produkcji. Producent udowadnia również, że wybitne gry nie muszą wcale wychodzić w częściach, a także, iż nie trzeba na siłę rewolucjonizować gatunku, który wciąż ma się doskonale. Co więcej, oprócz opracowywania nowych tytułów, Atlus regularnie odświeża także swoje klasyczne i często mniej znane produkcje.
Jednym z takich odświeżonych tytułów jest właśnie RAIDOU Remastered: The Mystery of the Soulless Army. Produkcja, którą mam przyjemność dla Was recenzować jest remasterem gry Devil Summoner: Raidou Kuzunoha vs. the Soulless Army, która w 2006 roku zadebiutowała na konsoli PlayStation 2. Czy oprócz lekkiego skrócenia nazwy, producenci zdecydowali się na inne modyfikacje, a także czy ten klasyczny przedstawiciel gatunku JRPG jest grywalny również w 2025 roku? Na te pytania odpowiem w recenzji.
Paranormalne śledztwa w klimacie noir
Gra przedstawia historię młodego mężczyzny, którego poznajemy w momencie, kiedy zdaje egzamin na zaszczytne stanowisko Devil Summonera. Po udanym przejściu przez szereg wyzwań – będących równocześnie samouczkiem – główny bohater przyjmuje imię Raidou Kuzunoha XIV i zyskuje tajemną moc kontrolowania demonów, a także opiekuna pod postacią mówiącego czarnego kota. Zadanie protagonisty jest proste, ma zapewnić bezpieczeństwo stolicy, chroniąc jej mieszkańców przed złymi mocami. Jednocześnie, na co dzień wraz ze swoim przyjacielem prowadzi agencję detektywistyczną.
Przyznaję, że połączenie paranormalnych i detektywistycznych wątków mnie zachwyciło. Produkcja została podzielona na rozdziały, które odpowiadają kolejnym sprawom, zlecanym przez różnych klientów. Każde śledztwo okazuje się mieć ścisły związek ze światem demonów, ingerujących w życie mieszkańców Tokio, a naszym celem jest powstrzymanie piekielnych wysłanników. Historie zaprojektowane są naprawdę pomysłowo i trzymają w napięciu do samego końca.
Bardzo spodobało mi się, że twórcy czerpią umiejętnie z japońskiej demonologii i miejskich mitów, co buduje wyjątkowy klimat. Zręcznie powiązano również ze sobą wszystkie śledztwa, a rozwiązanie każdego z nich przybliża nas do odkrycia wielkiego demonicznego spisku, będącego głównym wątkiem historii. Nie będę jednak uchylał nawet rąbka tajemnicy na ten temat, aby nie psuć Wam zabawy z poznawania fabuły, która jest naprawdę bardzo mocną stroną recenzowanej produkcji.
Kolejnym ciekawym pomysłem jest osadzenie wydarzeń w latach 30. XX wieku. Pomimo iż mamy do czynienia z alternatywną wersją historii, to wyraźnie dostrzegalne są nawiązania do pierwszej dekady okresu Shōwa (1926-1989). Dzięki temu gra zyskuje wyraźny klimat filmów noir, który w połączeniu z fantastycznymi wątkami tworzy rewelacyjną mieszankę. Tytuł jest pełen odważnych i niestandardowych pomysłów, takich jak między innymi obecność w grze Grigorija Rasputina. Naprawdę należy pochwalić twórców, którzy nie bali się eksperymentów.
Złap je wszystkie!
Już na samym początku chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że RAIDOU Remastered: The Mystery of the Soulless Army nie jest wielkim JRPG z otwartym światem i masą questów do wykonania. To dość liniowa gra, której przejście zajmuje około 25-30 godzin. Absolutnie nie uznaję tego jednak za wadę. Uważam wręcz, że współcześnie na rynku brakuje tytułów, w których zadania poboczne są urozmaiceniem głównego wątku, a nie odwrotnie. RAIDOU Remastered to produkcja, w której gracz ma podążać z góry określoną ścieżką, aby móc w pełni skupić się na znakomicie napisanej fabule, łapaniu demonów i licznych walkach.
W przeciwieństwie do większości tytułów od Atlusa, w recenzowanej grze potyczki odbywają się nie w systemie turowym, ale w czasie rzeczywistym. Mówimy o remasterze gry z 2006 roku, dlatego nie da się ukryć, że system walki z dzisiejszej perspektywy może wydawać się nieco archaiczny. Pomimo to jest jednak naprawdę przyjemny, intuicyjny i dobrze przemyślany. Batalie polegają głównie na odpalaniu szybkich i mocnych ataków oraz specjalnych technik, a także blokowaniu i unikaniu ciosów przeciwników. Mamy więc do czynienia z typowym systemem, charakterystycznym dla gatunku action JRPG z pierwszej dekady XXI wieku.
Tym, co wyróżnia walki w RAIDOU Remastered jest możliwość kontrolowania demonów. Rekrutujemy je spośród przeciwników, których – jeśli dysponujemy odpowiednio wysokim poziomem – możemy namówić do przejścia na naszą stronę. Podczas każdej potyczki mamy możliwość przyzwania dwóch sojuszniczych istot, które nas wspierają. Ponieważ każdy wróg posiada swoje słabe strony, kluczem do zwycięstwa jest wybieranie demonów takiego żywiołu, na który podatny jest aktualny przeciwnik.
Mechanika walk jest prosta i intuicyjna. Jednocześnie daje bardzo dużo satysfakcji oraz możliwości budowania zespołu. Ogromna w tym zasługa bogatego katalogu demonów, które możemy zrekrutować. Wśród dostępnych istot znajdziemy istoty pochodzące z wierzeń, mitologii i folkloru różnych kultur świata, a większość z nich okaże się doskonale znana graczom, którzy mieli już do czynienia z seriami Shin Megami Tensei oraz Persona. Oczywiście możemy również łączyć ze sobą posiadane demony, aby tworzyć potężniejszych sojuszników.
Prosty i powtarzalny systemem walki przypadł mi osobiście do gustu, aczkolwiek mam świadomość, że niektórzy gracze mogą poczuć się lekko znużeni. W czasie potyczek kontrolujemy tylko tytułowego herosa, a wspierające nas demony są sterowane w pełni przez AI i nie możemy nawet wydawać im żadnych rozkazów. Szkoda również, że do naszej drużyny nie dołączają inni bohaterowie, których moglibyśmy kontrolować. Na pewno urozmaiciłoby to ten element rozgrywki. Chciałbym jednak pochwalić twórców remastera za dodanie opcji szybkiej walki. Kiedy górujemy poziomem nad wrogiem, możemy wyeliminować go natychmiastowo za pomocą przycisku akcji, co znacznie uprzyjemnia eksplorację lochów i grindowanie.
Więcej Rutkowskiego niż Poirota
Z uwagi na to, że Raidou jest detektywem, pomiędzy potyczkami prowadzimy śledztwa. Niestety muszę rozczarować wszystkich, którzy oczekują dochodzeń rodem z L.A. Noire. Główny bohater nie zbiera bowiem dowodów, ani nie rozwiązuje zagadek. Wszystko dzieje się automatycznie, a my musimy po prostu udać się z jednego punktu do drugiego, aby popchnąć fabułę do przodu. Trochę szkoda, że twórcy nie zdecydowali się na rozbudowanie wątków detektywistycznych, które jeszcze bardziej podkreśliłyby konwencję kryminału noir.
Świetnym rozwiązaniem jest natomiast możliwość korzystania ze specjalnych umiejętności demonów. Jeśli posiadamy w drużynie istotę, która potrafi latać, możemy przejąć nad nią kontrolę i dostać się w ukryte miejsce. Dzięki demonom czytającym w myślach jesteśmy w stanie natomiast dowiedzieć się od napotkanych ludzi wielu interesujących informacji. Oczywiście podałem tylko wybrane przykłady, a dostępnych umiejętności jest zdecydowanie więcej. To element, który bardzo urozmaica i uprzyjemnia rozgrywkę.
Kolejnym trafionym pomysłem jest możliwość odwiedzania świata demonów, w którym większość lokacji z rzeczywistego Tokio ma swój odpowiednik. Działa to bardzo podobnie do systemu pałaców z Persony 5. Albowiem jeśli chcemy naprawić szkody wyrządzane ludziom w stolicy, musimy udać się do innego wymiaru, aby odnaleźć i załatwić potwora odpowiedzialnego za dany problem. Trzeba pochwalić twórców, którym udało się naprawdę świetnie połączyć wątki dziejące się równocześnie w obu światach.
Jak zaznaczałem wcześniej, zadania poboczne są jedynie dodatkiem do wątku fabularnego. No i na tym właściwie moglibyśmy zakończyć, albowiem questy zdecydowanie nie są najmocniejszą stroną recenzowanej produkcji. To raczej typowe zadania w stylu pokonania danego potwora albo dostarczenia komuś poszukiwanego przedmiotu, bez znaczącego tła fabularnego. Na szczęście misje te są zupełnie opcjonalne, a gra w żaden sposób nie zmusza nas do wykonywania ich. Możemy więc w pełni skupić się na interesującej fabule.
Lata dwudzieste, lata trzydzieste
Jeśli chodzi o oprawę wizualną, to oczywiście widać, że mamy do czynienia z grą sprzed prawie 20 lat, jednakże twórcy remastera wykonali naprawdę znakomitą robotę. Nie ograniczyli się jedynie do podniesienia grafiki do jakości HD, ale wyraźnie ją poprawili i odświeżyli. Jest to szczególnie dostrzegalne w twarzach postaci, które zostały poddane starannemu liftingowi. Dzięki temu produkcja w dalszym ciągu prezentuje się naprawdę ładnie i estetycznie.
Przemierzając ulicę Tokio lat 30. XX wieku, byłem naprawdę zachwycony starannością wykonania lokacji. Przedstawiona w RAIDOU Remastered stolica Kraju Kwitnącej Wiśni jest pełna najdrobniejszych detali, których nierzadko brakuje produkcjom współczesnym. Mapy nie są wielkie, ale zostały zaprojektowane bardzo pomysłowo i idealnie wpisują się w klimat epoki, w której przywiązanie do tradycji łączy się z nowoczesnością. Przechodnie to mieszanka ludzi ubranych w kimona i garnitury, a po ulicach jeżdżą zarówno samochody i tramwaje, jak i riksze.
Zafascynowała mnie również oprawa muzyczna, za którą odpowiedzialny jest sławny Shoji Meguro, stojący za ścieżkami dźwiękowymi do serii Persona oraz Metaphor: ReFantazio. Utwory znakomicie budują klimat produkcji i tak mocno wpadają w ucho, że wielokrotnie „chodziły za mną” również po wyłączeniu konsoli. Kolejną świetną nowością jest dodanie w remasterze pełnego dubbingu w językach japońskim oraz angielskim. Wybrałem rzecz jasna ten pierwszy i muszę przyznać, że japoński voice acting stoi na bardzo wysokim poziomie.
RAIDOU Remastered: The Mystery of the Soulless Army to świetny tytuł, z którym powinien zapoznać się każdy, kto uważa się za fana klasycznych jRPGów jeszcze pamiętających czasy PS2. Pomimo pewnych archaizmów w grafice oraz mechanice, to produkcja, która wciąż potrafi zafascynować swoim klimatem, fabułą i niestandardowymi pomysłami. Twórcom remastera doskonale udało się ulepszyć oryginał i wzbogacić go o dodatkowe funkcje, przy jednoczesnym zachowaniu tego, co w pierwotnej wersji było najlepsze.
Dziękujemy firmie Cenega za udostępnienie gry do recenzji.
Podsumowanie





RAIDOU Remastered to znakomity remaster niezwykle ciekawej i oryginalnej gry z gatunku JRPG.
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: