Recenzja

Recenzja Revenge of the Savage Planet. Kontynuacja, która wszystko robi inaczej!

Nieudana przygoda z Google znalazła swoje pozytywne zakończenie.

Seria Savage Planet nie miała lekko. Po całkiem ciepłym przyjęciu części pierwszej studio zostało kupione przez Google, które w tamtym czasie rozwijało swoją nową platformę do rozgrywki w chmurze, czyli Stadię. Nie minęło wiele czasu, zanim usłyszeliśmy o ogromnej porażce serwisu, czego konsekwencją było zamknięcie Typhoon Studios. Wydawało się więc, że los kolejnej gry studia jest już z góry przesądzony. Okazało się jednak, że twórcom udało się założyć całkowicie nowy zespół, jednocześnie utrzymując przy sobie prawa do marki.

Revenge of the Savage Planet okazuje się jednak grą inną niż oryginał. Co prawda, nadal otrzymujemy satyryczną opowieść o wyprawie w jedną stronę na nieznaną planetę, jednak od strony mechanik tytuł został znacząco przebudowany. Zmieniła się, chociażby perspektywa, ponieważ kamera pierwszoosobowa przeniosła się na widok zza pleców bohatera. Umożliwiło to także dopracowanie elementów platformowych, które teraz odgrywają ważniejsze zadanie w całej opowieści. Nowością dla serii jest wprowadzenie trybu kooperacji, zarówno podczas rozgrywki lokalnej, jak i sieciowej.

Kolejna metroidvania?

Od strony rozgrywki otrzymujemy więc całkiem ciekawą, choć dziwną mieszankę metroidvanii, platformówki i strzelanki w otwartym świecie. Nasz bohater odwiedzi łącznie cztery planety, które może swobodnie eksplorować, odkrywając kolejne sekrety i bonusy do wyposażenia. To właśnie wokół mechaniki zdobywania nowego ekwipunku skupiony jest cały rdzeń rozgrywki. Chociaż (prawie) każdą mapę możemy odkrywać w dowolnym kierunku, to większość przejść wymaga odblokowania konkretnych umiejętności, przez co wzmacnianie swojej postaci lepiej odłożyć na późniejszy etap rozwoju fabuły. Na stosunkowo niewielkich mapach upchnięto całkiem sporo dodatkowej zawartości, w tym jaja wypełnione mazią, ulepszające zdrowie postaci, fragmenty kostiumów, a także przedmioty potrzebne do wykupowania kolejnych gadżetów z nowymi zdolnościami.

Nie jest to długa gra, ponieważ ukończenie jej, wraz z zebraniem wszystkich znajdziek, oraz zeskanowaniem każdego możliwego obiektu zajęło mi niecałe 19 godzin. Tym samym zaskoczyć może stosunkowo niewielka różnorodność oferowanych zagadek. Najczęściej nawet nie są to żadne łamigłówki, a po prostu przedmioty ukryte w miejscu, do którego można dostać się tylko za pomocą konkretnego gadżetu. Najbardziej wymagającym, a jednocześnie prawdopodobnie najczęściej wykorzystywanym zadaniem jest prowadzenie energii elektrycznej z jednego grzyba do drugiego, w celu wypalenia ściany blokującej dostęp do nagrody. Przyznam, że z czasem i ta mechanika strasznie się przejadła i z zebraniem wszystkich znajdziek czekałem aż do momentu wykupienia umiejętności z samoregenerującą się mazią, co sprawiło, że nie musiałem już szukać surowców po całej mapie.

To tytuł, który potrafi jednak bawić swoją prostą rozgrywką, skupioną na eksploracji. Jest coś niezwykle przyjemnego w zwiedzaniu kolejnych planet i szukaniu sposobów w dostaniu się do naszego celu. Być może to kwestia wyjątkowego zestawu umiejętności, który nie boi się oddać w ręce graczy zbyt wiele władzy. Podwójny, potrójny, a nawet poczwórny skok? Czemu nie! Linka z hakiem pozwalająca podciągnąć się w każdym miejscu na mapie? Świetny pomysł! Wielokrotnie to właśnie rozmyślanie nad sposobem dotarcia do znajdźki jest najlepszym elementem zabawy. Jeśli nawet trafimy do miejsca, które wymaga od nas posiadania konkretnego ekwipunku, to również i bez odpowiedniego sprzętu możemy próbować zebrać dany przedmiot. Dzięki zaawansowanym umiejętnościom platformowym często faktycznie się to udaje.

Spluwa dobra na wszystko

W żadnym z wymienionych elementów Revenge of the Savage Planet nie jest szczególnie wyśmienite, ale sprawdza się ciekawie właśnie w momencie eksperymentowania z oferowanymi przez grę mechanikami. Model strzelania na przykład nie jest szczególnie zachwycający, ponieważ w ekwipunku przez cały czas posiadamy zaledwie jedną broń, którą ulepszać można tylko o moc oraz prędkość wystrzeliwanych pocisków. Na niektórych wrogów należy znaleźć inny sposób i wykorzystać zdobyte wcześniej gadżety. Możemy na przykład wlewać w nich zbyt dużą ilość wody lub wykopywać na niższy fragment danego poziomu.

Nie jest to również szczególnie trudna gra, bo o utratę zebranych surowców z powodu śmierci jest niezwykle ciężko. Tytuł wystarczająco szybko umożliwia zebranie takiej ilości zdrowia, że obrażenia zadawane przez przeciwników nie mają większego znaczenia. Sami wrogowie giną natomiast niezwykle szybko. Czasem tylko najpierw musimy odnaleźć ich słaby punkt, który pozwoli przebić gardę. Dla niektórych niski poziom trudności może wydawać się przeważającą wadą, jednak nie uważam, że gra tego typu, musi oferować wyzwania na każdym kroku.

Alta spełni twoje sny…

Równie mało poważnie traktuje się sama kampania fabularna, która ponownie skupia się wokół wątku pozostawienia na odległej planecie oraz zwolnieniu przez mega korporację bez możliwości powrotu na ziemię. Wybrany przez nas bohater, zamiast rozpaczać, szybko weźmie się w garść i zacznie poszukiwać sposobu na ucieczkę ze swojego więzienia oraz zemstę na firmie, która spisała go na straty. W tym samym czasie toczą się również dwa inne wątki główne. Pierwszy z nich dotyczy znanego fanom poprzedniej części, właściciela firmy Kindred Technologies, który próbuje zniszczyć swoją konkurencję. Drugi natomiast przedstawia tajemniczego bohatera, który dla swoich własnych celów stara się pomóc w odnalezieniu drogi ucieczki. Żaden z tych wątków nie jest jednak szczególnie satysfakcjonujący, co jest tym bardziej widoczne podczas finałowego starcia z bossem, które skręca w dziwnym, a jednocześnie strasznie banalnym kierunku. Po tak szalonej grze oczekiwałem czegoś zdecydowanie lepszego.

Nie można jednak pominąć faktu, że gra w żadnym momencie nie traktuje siebie poważnie. Tytuł ma prezentować satyrę wobec innych produkcji gatunku science fiction i udaje się mu to świetnie. Od pierwszych chwil karmieni jesteśmy różnego poziomu żartami. Od tych, które powodują tylko lekkie zażenowanie, do takich faktycznie zabawnych i niespodziewanych. Humorystycznych elementów oczekiwać można więc praktycznie w każdym momencie, od wyboru psa jako naszej postaci, po komiczne animacje i korporacyjny humor w stylu różnego rodzaju ankiet oraz nietypowych maili. Nie brakuje również nawiązań do popkultury w postaci kultowych cytatów. Główną bazę można również udekorować o zdecydowanie zbyt przepłacone meble (30 mln za lodówkę?!) oraz udać się na długi seans bloku reklamowego, w którym znaleźć można najbardziej absurdalne, nierealne i zdecydowanie zbyt odpalone pomysły na kampanię marketingową.

Oko kosmity nie widzi 60 klatek…

Mam niestety trochę zarzutów w kwestii audiowizualnej. Z jednej strony nowe Savage Planet to naprawdę ładnie wyglądająca pozycja. Do rąk graczy oddano aż cztery znacząco różne od siebie planety, które w swojej animowanej estetyce nadal potrafią wyglądać naprawdę dobrze. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę roślinność dopracowaną o najmniejsze detale. Jak na tytuł o stosunkowo niewielkiej skali, to gra oferuje również całkiem szeroki zestaw przeciwników, tym bardziej plus, że na każdej planecie spotykamy się z inną fauną i florą. Świetnie wypadają przerysowane animacje, które dodają całości bajkowego klimatu. Temu wszystkiemu dogrywa również ścieżka dźwiękowa, zdecydowanie dopasowana do kosmicznego formatu opowieści.

Jeśli jednak spojrzymy na optymalizację, to całość zaczyna się sypać. Grałem zarówno na PlayStation 5, jak i na PlayStation 5 Pro. Na każdej konsoli rozgrywka zablokowana jest na 30 klatek na sekundę. Zgadzam się, że tytuł wygląda dobrze, ale na pewno nie na tyle, aby usprawiedliwić cięcia w płynności. Być może jest to kwestia wprowadzenia trybu lokalnej kooperacji, którego niestety nie miałem możliwości przetestować. Grając jednak samemu, gra nie powinna w żaden sposób blokować lepszej płynności, a tutaj nie za bardzo wiadomo, gdzie podziała się cała moc konsol dziewiątej generacji.

Szkoda również, że ponownie całkowicie pominięto temat polskiej lokalizacji. Rozumiem, że brak światowego wydawcy, oraz często trudny do przetłumaczenia humor może stanowić problem, ale patrząc po wielu innych, również niełatwych tłumaczeniach, wierzę, że nasi lokalni tłumacze poradziliby sobie również i w tym przypadku.

Podsumowanie

Revenge of the Savage Planet to tytuł, który trudno jest brać na poważnie. Humorystyczny ton opowieści oraz całkiem prosta struktura rozgrywki sprawiają, że gra idealnie sprawdza się na odpoczynek od dużych, otwartych światów. Chociaż eksploracja mogłaby oferować kilka wyjątkowych typów zagadek, to często najlepszą zabawą jest odkrywanie sposobu, jak przechytrzyć deweloperów i znaleźć własną drogę do nagrody.

Część rzeczy dało się zrobić lepiej. Kampania fabularna, chociaż pewnie miała być wyłącznie prostym żartem, to mogła kryć za sobą jakiś ciekawszy finał. Sam sposób prowadzenia misji, często ogranicza się do szukania nowych umiejętności, nie oferując nic wyjątkowego. Paru usprawnień zabrakło również w modelu strzelania, który jest aż zbyt prosty. Nie ukrywam jednak, że pomimo oczywistych wad bawiłem się całkiem dobrze i zdecydowanie polecam dać grze szansę. Warto sprawdzić, ale być może dopiero w momencie większej promocji lub w przypadku, gdy macie wykupioną subskrypcję Game Pass.

Dziękujemy firmie Renaissance PR za udostępnienie gry do recenzji.

Podsumowanie

Gra
  • Rozgrywka skupiona na eksploracji
  • Rozwinięte elementy platformowe pozwalają kombinować
  • Przystępny poziom trudności
  • Zabawna i momentami zaskakująca satyra z motywu science fiction
  • Oprawa graficzna stoi na wysokim poziomie
  • Tryb lokalnej i sieciowej kooperacji
Nie gra
  • Trochę zbyt mało pomysłowe zagadki
  • Model strzelania nie zachwyca
  • Strasznie banalny finał
  • Tylko 30 klatek na sekundę
  • Brak polskiej wersji językowej
Artyzm
Dźwięk
Gameplay
Fabuła
Werdykt: 3.5/5
"Między dobrą a przeciętną"
go-stargo-stargo-stargo-stargo-star
go-stargo-stargo-stargo-stargo-star

Revenge of the Savage Planet w kilku miejscach fundamentalnie zmienia mechaniki, a jednak nadal radzi sobie całkiem dobrze!

Platformy:
Czas czytania: 9 minut, 32 sekund
Komentarze
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: