Test Drive Unlimited było świetną grą. Wydany w 2006 roku tytuł zachwycał właściwie pod każdym względem. Piękna, zróżnicowana krajobrazowo wyspa. Mnóstwo aut, które mogliśmy dodatkowo na wiele sposobów customizować. Fantastyczny model jazdy. Możliwość nabywania kolejnych nieruchomości i wspinania się po wyścigowej drabinie społecznej. Mógłbym wymieniać dalej, ale najbardziej istotne jest to, że była to moja ulubiona gra wyścigowa. Dlatego moje oczekiwania względem Test Drive Unlimited: Solar Crown były naprawdę duże. Chociaż po udostępnionym demie wstępne opinie nie były najlepsze, to przecież nie może być tak źle, prawda?
Tego nikt się nie spodziewał
Wyspa Hongkong to miejsce rzadko eksploatowane w grach wideo. Ostatnim tytułem, z jakiego ją pamiętam było wydane w 2012 Sleeping Dogs. Oczywiście Hongkong w Solar Crown różni się znacznie od tego, co mieliśmy przyjemność oglądać w „chińskim GTA”. Głównie tym, że poprzednik wyglądał lepiej, ale o technicznej stronie wyścigów od KT Racing pomówimy później. Zacznijmy od tego, co nas na tę wyspę sprowadziło.
Test Drive Unlimited Solar Crown to kolejna gra wyścigowa w której, nie uwierzycie, bierzemy udział w festiwalu. Jest on rzecz jasna niezwykle prestiżowy i przeznaczony tylko dla najlepszych kierowców. Od pierwszych minut bombardowani jesteśmy tekstami o tym, jak wielkie są nasze umiejętności, oraz że widać w nas potencjał, by dostać się na sam szczyt festiwalowej drabinki. Cały ten zalew informacji jest niezwykle nudny i po prostu trudny do przełknięcia. Nadal pamiętam jak wykręcało mnie z żenady, gdy słuchałem „luzackich” tekstów przy okazji festiwalu z Forza Horizon 5. Tutaj mam wrażenie, że jest jeszcze gorzej. Postacie, które spotykamy, silą się na profesjonalizm i uderzają w bardziej poważne klimaty, ale serwowane jest to, co najmniej równie okropnie, jak w wyścigach od Playground Games.
Jeżeli szukacie w grach wyścigowych fabuły, to Test Drive Unlimited Solar Crown wam tego nie zapewni. Obok samej odbywającej się na wyspie imprezy, mamy dwa klany, do których możemy dołączyć. Są to pławiący się w luksusie Sharps oraz zawadiaccy orędownicy cringu z frakcji Streets. Nie podpowiem wam kogo lepiej wybrać, bo obie grupy są równie okropne. W ramach stawianych przed nami zadań przyjdzie nam zamienić z członkami obu ugrupowań kilka zdań, ale nasza przygoda z danym klanem to po prostu ściganie się, nabijanie odpowiedniej puli punktów i odblokowywanie nagród. Totalna nuda. Zakładam, że twórcy chcieli w ten sposób dać graczom dodatkowe pole do rywalizacji, ale czy komuś rzeczywiście będzie chciało się robić cokolwiek, żeby udowodnić wyższość jednego z tych klanów… nie wydaje mi się. Nie ma tam nikogo, kogo można by przynajmniej polubić.
Jedyne co się liczy to, kto jest za kółkiem.
Zgodnie ze słowami łysego zbira, który całe życie robi wszystko dla rodziny (jeżeli nie wiecie, o czym mowa to migusiem oglądać Szybkich i Wściekłych!), zabawa nie rozpoczyna się od wyboru auta, ale od stworzenia naszego przyszłego pogromcy Hongkońskich zawodów. Kreator postaci nie jest przesadnie rozbudowany, ale pozwala na stworzenie naszego własnego plastikowego ludzika. Oczywiście w przenośni, po prostu gra renderuje wszystkie postacie tak, jakby były manekinami. Szkoda, że twórcy nie poszli konsekwentnie tym tropem, a zamiast tego zbyt często podsuwają te nudne i nikomu niepotrzebne kwestie do wymówienia. Nic byśmy nie stracili, a szybciej moglibyśmy przejść do jazdy. Abstrahując od złośliwości, możliwość stworzenia własnego bohatera oceniam na plus, bo pozwala to bardziej poczuć, że to „my” jesteśmy tymi, którzy się ścigają.
Naszego protagonistę możemy też ubrać, wedle własnego widzimisię. Przebierać możemy w różnych dodatkach, koszulkach, marynarkach, spodniach, butach czy nawet skarpetkach. Czy ma to wielkie znaczenie w grze wyścigowej? Moim zdaniem nie. Test Drive Unlimited Solar Crown określane jest jednak jako „lifestyle'owo społecznościowe doświadczenie”, więc możliwość wyrażenia siebie poprzez wygląd naszego avatara jest ważna. Tym bardziej że po każdym wyścigu jesteśmy zmuszeni przez kilkanaście sekund podziwiać pierwszą trójkę najlepszych kierowców. Mnie to irytowało i sprawiało, że czułem, że gra nie szanuje mojego czasu, każąc mi patrzeć na emotki wykonywane przy prezentacji zwycięzców. Rozumiem jednak, że kogoś może to bawić, w końcu skiny w grach cieszą się gigantyczną popularnością. Jeżeli zatem uważacie, że popisanie się wyglądem postaci przed innymi jest czymś fajnym, to nowy Test Drive wam to dostarczy.
Nie ma znaczenia, czy wygrywasz o cal, czy o milę. Zwycięstwo to zwycięstwo.
Przejdźmy w końcu do mięska. Wyścigi. Na wyspie rozsiana jest ich cała masa, ale nie wszystkie są dla nas, od razu dostępne. Wraz ze wzrostem naszej reputacji w kolejnych regionach Hongkongu odblokowują się kolejne okazje do udowodnienia innym, kto jest najszybszym kogutem w tym kurniku. W zakręty wchodzić będziemy zarówno podczas klasycznych wyścigów z kilkoma oponentami, jak i podczas prób czasowych czy pojedynków jeden na jednego.
Znajdziecie tu prawdopodobnie wszystkie znane i lubiane typy zawodów. Do tego twórcy pokusili się również o dodanie czegoś od siebie. Mamy na przykład specjalną konkurencję, w ramach której zbieramy punkty, przekraczając stanowiska kontrolne na jak najlepszej pozycji, a dojechanie jako pierwszy do mety wcale nie jest równoznaczne ze zwycięstwem. Pod względem różnorodności wyścigów jest dobrze.
Same auta prowadzi się tutaj całkiem przyjemnie. O ile trzymamy się asfaltu, poza nim jest koszmarnie, nieutwardzone trasy sprawiają wrażenie, jakbyśmy jeździli po lodzie. Dostajemy tu mocno zręcznościowy model jazdy, w którym raczej ciężko się zakochać, ale jest przyzwoicie. Pomiędzy autami czuć różnicę w prowadzeniu, mamy też możliwość dostosowania wspomagania jazdy. Do tego osiągi każdego pojazdu można ulepszać w warsztatach, dokupując coraz lepsze części, a wraz z ulepszeniami zmienia się zachowanie maszyny.
Elementów, o jakie możemy wzbogacić nasz wehikuł, jest cała masa i szybko możemy wypłukać się z gotówki, wpadając do warsztatu na kilka ulepszeń. Kupno samochodu w Solar Crown to niemal symulator nabywania szrota, możecie być pewni, że wpakujecie w nie drugie tyle, co za ile je kupiliście. Opcji ulepszeń jest naprawdę dużo, poczynając od wymiany rury wydechowej, przez układ przeniesienia napędu, na aerodynamice karoserii kończąc. Muszę przyznać, że element ten bardzo przypadł mi do gustu i warsztatach spędzałem sporo czasu. Personalizacja aut jest w Solar Crown bardzo udana.
Co poza wyścigami? Możemy zająć się zbieractwem. Po wyspie rozrzucone jest mnóstwo znajdziek dających dodatkową gotówkę, punkty reputacji dla naszego kierowcy lub wybranego przez nas klanu. Mamy też fotoradary, na których możemy spróbować swoich sił w rozwijaniu jak największej prędkości, a potem porównywać nasze wyniki ze znajomymi. W świecie gry ukryte są również wraki starych pojazdów, które możemy odkrywać i odnawiać. Aktywności pobocznych zatem trochę jest, ale bez szaleństw i brak tu czegoś nowatorskiego. Dla mnie ich ilość jest zawodem, zbyt często podczas eksploracji wyspy na horyzoncie nie było nic do roboty.
Jeżeli się nudzimy, to zawsze istnieje też możliwość wyzwania mijanych przez nas graczy na pojedynek poprzez mrugnięcie światłami. Przynajmniej w teorii, bo w testowanej przeze mnie wersji niby byłem online, ale nikogo nigdy w grze nie spotkałem. Fajnie, że przynajmniej rankingi online działają i możemy podejrzeć wyniki wykręcane przez innych. Jest to jakaś forma rywalizacji, ale liczę, że po premierze łatwiej będzie przeciąć się z innymi graczami na skrzyżowaniu.
Jak tu pięknie!
Tak naprawdę to nie. Test Drive Unlimited Solar Crown szczyci się tym, że wyspa Hongkong została tu odtworzona 1:1. Super, tylko co z tego? Nie rozumiem zachwytu nad takim rozwiązaniem. Jeżeli jakieś miejsce jest nudne geograficznie w rzeczywistości, to jak odtworzenie go w wirtualnym świecie miałoby sprawić, że jazda po nim będzie sprawiała frajdę? Bo zakładam, że taki jest cel — zwiedzanie tego terenu, ściganie się po rozmieszonych na nim trasach ma sprawiać frajdę. Dostajemy tu jednak nudne miasto, praktycznie zero zapadających w pamięć miejscówek, a do tego po drogach sunie cała masa identycznych, okropnie wyglądających pojazdów symulujących ruch uliczny.
Pomijając miałkość samej mapy, najnowszy Test Drive jest grą po prostu brzydką. Przez cały czas spędzony z produkcją miałem dosłownie jeden moment, gdy uznałem, że wygląda dobrze. Przez większość czasu jest naprawdę źle, miasto wyglądające jak makieta, okropna roślinność, płaskie błoto na trasach terenowych. Nie bez przyczyny przywołałem wcześniej Sleeping Dogs, które pomimo 14 lat na karku nadal potrafi wyglądać lepiej. Zrobić ładną grę jest sztuką, natomiast Solar Crown to czysto rzemieślnicza, dokładniej czeladnicza, robota.
Mógłbym przymknąć oko na warstwę wizualną, gdyby dzięki temu tytuł działał dobrze, ale i pod tym względem jest bardzo źle. Problemy z wydajnością widoczne są na każdym kroku. Zaczynamy wyścig w 60 klatkach, a przy kolejnym okrążeniu w miejscu, gdzie było płynnie, nagle mamy połowę tych klatek. Kuriozalna była sytuacja, gdy podczas jednego z wyścigów inne auto uderzyło w tył mojej maszyny, co spowodowało spadek liczby klatek do około 10, a sytuacja ta utrzymywała się, aż do ponownego uruchomienia gry. Solar Crown potrzebuje nadal wiele pracy nad wydajnością.
Dużo narzekam, więc pora na coś dobrego. Auta brzmią dobrze, do tego w zależności od tego, jakie ulepszenia zamontowaliśmy, zmienia się dźwięk, jaki wydają. Miło, że zadbano o takie szczegóły. I to by było na tyle w kwestii chwalenia warstwy audio. Jeżeli chodzi o muzykę, przez cały czas spędzony w grze nie usłyszałem jednego utworu, którego nie miałbym ochoty wyłączyć. Jasne, muzykę można wyciszyć, jeżeli nam się nie podoba. Niestety, kiedy to zrobimy, to okazuje się, że dźwięki świata, który zwiedzamy, właściwie nie istnieją, co tylko pogłębia poczucie zwiedzania makiety, a nie jakkolwiek żywego świata. Polecam włączyć sobie jakiś podcast.
Podsumowanie
Nie wiem komu mógłbym polecić Test Drive Unlimited Solar Crown. Jeżeli lubicie się ścigać, to znajdziecie gry, gdzie zrobione jest to lepiej. Nie zwiedzicie tutaj malowniczych lokacji ani nie posłuchacie dobrej muzyki. To tytuł, który ma wiele elementów, które mogłyby stworzyć fantastyczne wyścigowe social MMO, gdyby były wykonane dobrze. Mam wrażenie, że twórcy chcieli zrobić zbyt wiele, przez co ostatecznie dostaliśmy grę brzydką, ale przynajmniej niedopracowaną. Tytuł sprzedawany jest w naprawdę niskiej na dzisiejsze standardy cenie poniżej 100 złotych, a to i tak za wiele przy obecnym stanie produkcji. Twórcy zapowiedzieli już swoje plany na nową zawartość i wspieranie tytułu przez następne miesiące, ale nie wiem, czy ma to sens. Może czasem warto wyciągnąć wnioski z tego, co się nie udało i spróbować zrobić coś nowego i lepszego? Pomimo całego mojego narzekania myślę, że KT Racing stać na coś lepszego.
Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy firmie Nacon.
Podsumowanie
Test Drive Unlimited Solar Crown to modelowy przykład tego, że wepchnięcie do gry masy słabych rzeczy nie sprawi, że nagle będzie dobra.
Komentarze
Mi nie podchodzą te ścigałki z otwartym światem, z chęcią dorwałbym Test Drive w starym stylu coś ja Test Drive 6.
odpowiedzKurde też bym sobie w taką pograł, albo Test Drive Offroad! To były gierki.,
odpowiedzMam przed premierowa ale nie można uruchomić kupiłem grę za 400zl a nie można uruchomić to coś jest już nie tak tyle kasy wydane a nie uruchomisz śmiechu warte
odpowiedzA czemu nie można włączyć teraz? Oni konserwację robią jakąś?
odpowiedzDodaj nowy komentarz: