Recenzja

Recenzja Soul Sacrifice

Nie ma się co oszukiwać, Soul Sacrifice miał się sprzedać PlayStation Vita! Najświeższa produkcja mistrza Keiji Inafune, który stworzył m.in. serię Onimusha, Resident Evil, Street Fighter, Lost Planet i Dead Rising, miała obudzić w graczach apetyt na przenośnego handhelda od Sony, ciekawi z jakim skutkiem? Powiem Wam od razu, że jest bardzo dobrze, ale niestety nie idealnie.

W Soul Sacrifice wcielamy się w bohatera, uwięzionego przez okrutnego czarownika Magusara w magicznym więzieniu. Naszym jedynym towarzyszem zostaje… książka, a raczej dziennik – Librom, który poprowadzi nas poprzez całą rozgrywkę. Magiczna księga, oprócz tego że zawiera wspomnienia pewnego czarodzieja, co więcej – potrafi mówić i niejednokrotnie utniemy sobie z nią pogawędkę. Łypiąca na nas przenikającym okiem księga jest naszym „głównym menu” w więzieniu, a na jej kartach spoczywają przygotowane dla nas misje, będące jednocześnie ponurą i tragiczną opowieścią z tego upadłego świata, w którym się znajdujemy. A tu czeka na nas dużo smaczków.

„Kampanię” podzielono na liczne kilku-, kilkudziesięcio-minutowe misje, podczas których, oprócz zdobywania nowych mocy, powoli zagłębiamy się w historię całej tej maskarady. Mamy bardzo dużą swobodę rozgrywki. Oprócz tego, że po każdej misji, mamy wybór – pokonaną istotę poświęcić i zyskać moce, albo też zlitować się i przywrócić ją do prawdziwej postaci – to możemy w dowolnym momencie zdecydować się na finał gry. Co prawda na samym początku będzie to i tak niemożliwe, gdyż starcie z Magusarem wymagać będzie od nas nie tylko mocy ale i umiejętności, ale co jakiś czas możemy próbować, by zobaczyć jak dobrze nam już idzie. Świat, w którym się znajdujemy pełen jest okrucieństw i potworów, które – w przeciwieństwie do wielu gier rpg – mają swoją historię i korzenie, jako zwierzęta, a nawet ludzie. Historię, która pokazuje, jak ich decyzje wpłynęły na to, kim się stały. Bardzo sporadycznie misja wymaga od nas odnalezienia jakichś surowców.

Mapy, na których odbywają się starcia, przypominają bardziej areny niż rozległe plansze przygotowane do eksploracji. System walki natomiast jest dość wymagający. Nie ma tutaj podstawowego ataku, jak to zwykle bywa w grach, głupiego ciosu pięścią. Tu musimy do każdego starcia przystąpić dobrze przygotowani i zorientowani na nasze zdolności, gdyż do dyspozycji mamy kilka rodzajów „offeringów”, a każdy z nich ma ograniczoną liczbę użyć. Jeśli źle rozegramy walkę, możemy znaleźć się z tzw. „ręką w nocniku”, bez możliwości wymierzenia ciosu w przeciwnika. Wybór jest dość spory, a jednorazowo możemy przypisać postaci 6 offeringów. Między innymi znajdziemy ataki bronią białą, summony, czy broń miotaną, a każda zdolność opiera się na różnych żywiołach – lód, ogień, elektryczność itd. Dodatkowo, gra umożliwia swego rodzaju poświęcenia, a dokładniej, aby wzmocnić niektóre moce czy ataki, poświęcamy części ciała, co skutkuje też osłabieniem innych „właściwości” bohatera. Pozbawienie go np. oka nie jest jednak takie strasznie, jak się z początku wydaje, gdyż dzięki magicznej substancji – Lacrimie – pochodzącej z oka Libromu, możemy naprawić wyrządzone sobie szkody i przywrócić naszą postać do pełnej świetności. Aby wzmacniać ataki, przygotowano także możliwość wytatuowania ramienia w różne, opatrzone magią rysunki.

Oczywiście, poza głównym wątkiem związanym z Magusarem, możemy rozgrywać starcia z super-bossami w trybie wieloosobowym. Możemy grać albo sami – z dwoma pomocnikami SI, albo z prawdziwymi graczami, w grupach maksymalnie czteroosobowych. Niestety, kiedy gra z innymi graczami daje wiele zabawy i satysfakcji (każdy ma inne zdolności, które wspólnie kombujemy, możemy też pomóc rannemu koledze), to już SI wirtualnych „pomocników” pozostawia wiele do życzenia. Ba, bywa, że zamiast pomagać, po prostu nam przeszkadzają, tym samym utrudniając rozgrywkę.

Pod względem grafiki, nie mam raczej zarzutów. Gra prezentuje się bardzo ładnie, można nawet pochwalić za dopracowane i ciekawe aranżacje przeciwników, widowiskowe czary, a także za design księgi Librom, chociaż same lokacje są już ubogie. Muzyka natomiast to strzał w dziesiątkę. Magiczny klimat ścieżki dźwiękowej dopełnia całości klimatu fantasy.

Soul Sacrifice to z pewnością dobry tytuł rpg na Vitę, choć nie każdemu może spasować nader japoński styl gier, który tutaj jest bardzo widoczny. Jest coś nowego, ciekawy sposób prowadzenia gracza przez całą rozgrywkę i multiplayer. Z pewnością, dla graczy PlayStation Vita to jeden z lepszych tytułów, który z czystym sumieniem mogę polecić.

Nasza ocena: 8/10

Platformy:
Czas czytania: 4 minut, 42 sekund
Komentarze
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: