Historia, jak to zwykle bywa w tego typu produkcjach została potraktowana z przymrużeniem oka. Głównym jej bohaterem został mały “glucik”, który napędzany rządzą zemsty na gatunku ludzkim ląduje na Ziemi w celu pożarcia wszystkiego, co materialne.
Sympatyczny Blobs ma do pokonania 29 map w sześciu dostępnych scenariuszach. Wszystkie poziomy zaprojektowano z dużą dozą pomysłów, a większość z nich wymaga naprawdę sporej dawki zręczności. Dodajcie do tego, że każdy z etapów jest bardzo kolorowy, co tylko potęguje miód płynący z rozgrywki. Glutek, mimo swoich początkowo małych gabarytów nieźle się może rozkręcić – Bez problemu potrafi skakać, odbijać się od powierzchni, zmieniać częściowo kształt, do tego całkiem nieźle radzi sobie z odpychaniem i przyciąganiem przedmiotów. Warto wspomnieć o tym, że ekipa z DrinkBoxStudios bardzo fajnie wykorzystała dotykowy ekran PS Vita. Grając w Tales from Space: Mutant Blobs Attack ma się uczucie, że żyroskopowe szaleństwo, czy dotykowe wariactwo zostało dobrze przemyślane i wkomponowane w grę, nie nudząc przy tym ani trochę.
Niestety i w tej produkcji znalazły się malutkie wady, które są taką przysłowiową rysą na oszlifowanym diamencie. Do minusów możemy zaliczyć czas rozgrywki. Tales from Space: Mutant Blobs Attack spokojnie możemy ukończyć w dwa wieczory. Oczywiście, aby zaliczyć każdy etap na złoto zdobywając przy tym wszystkie dostępne w grze pucharki należy przysiąść do konsolki na trochę dłużej. Malutką wadą dla niektórych może być również brak multiplayera, który, moim zdaniem i tak do niczego by się tutaj nie przydał. Reasumując, za 26 złotych zakupicie jedną z najlepszych gier dostępnych w cyfrowej dystrybucji, która dostarczy wam najwyżej klasy zabawy.
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: