Oprócz drobnych błędów takich jak: niedopracowane SI przeciwników, czy powtarzalne lokacje, ganiono ją przede wszystkim za brak multiplayera, co zdecydowanie obniżało jej żywotność. Przy produkcji Torchlight II starano się już nie popełniać błędów z przeszłości, dlatego w pierwszej kolejności skontaktowano się z rosnącym gronem fanów serii, w celu zasięgnięcia wartościowych opinii, które miały doprowadzić do stworzenia idealnej kontynuacji. Z jakim skutkiem?
Można się było spodziewać, że fabuła Torchlight II będzie mocno związana z pierwszą częścią gry, co poniekąd jest oczywiste skoro gra jest bezpośrednią kontynuacją jedynki. I tak oto ponownie przyjdzie graczowi stawić czoło wielkiemu, strasznemu i ponad wszystko mocarnemu przeciwnikowi, który przemierza świat i czyni okrutne zło. I to byłoby na tyle w tej kwestii. Na próżno szukać tu rozbudowanych wątków fabularnych, fascynującej historii, czy charakterystycznych bohaterów. Ot co zwykła hack’n'slashowa historyjka. Natomiast, warto wspomnieć, że tytuł oferuje naprawdę rozbudowane i ciekawe questy poboczne, które nie polegają jedynie na otartych schematach typu, zabij, przynieś, czy znajdź. Zadania związane są również z efektami pogodowymi, porą dnia i nocy i obfitują w przeróżne smaczki oraz ukryte “easter eggi”
Torchlight II wydaje się szybszy i bardziej dynamiczny od poprzednika. Kolejne poziomy wpadają błyskawicznie, co przekłada się na większą ilość punktów do rozdysponowania. Ogólnie, to w tej grze ma się dość sporą kontrolę nad rozwojem wybranego bohatera. Każda z klas postaci ma do dyspozycji trzy drzewka talentów, z czego każde przypisane jest do zupełnie innego systemu walki. Jak byk, kłania się tu sprawdzona mechanika, którą zastosowano przede wszystkim w pamiętnym Diablo 2. Warto wspomnieć, że przed wpakowaniem punktów w daną umiejętność należy sprawę dobrze przemyśleć, ponieważ możemy cofnąć jedynie trzy ostatnie ulepszenia i to za grubą kasiorę w grze. Co ciekawe, w drugiej części Torchlight oddano aż dziesięć miejsc na umiejętności, dla porównania w Diablo III mamy jedynie cztery takowe, nie licząc dwóch klawiszy myszy.
Tym razem, do dyspozycji gracza oddano cztery klasy bohaterów – Embermage, Berserker, Engineer i Outlander. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że to wariacje tradycyjnych klas postaci, nic bardziej mylnego. Przykładem niech służy tutaj Inżynier, który powinien robić za przysłowiowego “tanka”, dlaczego powinien? Ponieważ, oprócz standardowej opcji tarczy i broni jednoręcznej, możemy wyposażyć naszego wojownika w dwuręczna maszynę do zabijania. Jednak, gdy żadna biała broń nie przypasuje wam do gustu, to zawsze możecie skorzystać z trzeciego drzewka talentów, które odblokowuje dostęp do cudów natury technicznej. Abyście mieli jeszcze lepsze pojęcie o zróżnicowani klas i drzewek talentów warto przyjrzeć się jeszcze na przykład Outlanderowi, który może walić do przeciwników z broni dystansowej, rzucać sztyletami, lub korzystać z magii cienia. Warto wspomnieć, że w grze nie znajdziemy za wielu przedmiotów i broni, które posłużą wyłącznie jednej klasie, co zdecydowanie przekłada się na ich wszechstronność. Z ciekawostek, każdy z bohaterów posiada swoje własne zwierzątko, które wbrew pozorom jest bardzo przydatne dla gracza. Oprócz walorów wizualnych i towarzyskich taki pieszczoch może atakować wrogów, podskoczyć z pełnym plecakiem do miasta w celu zdobycia cennych złociszy, oprócz tego może zakupić mikstury i zaklęcia.
Od strony graficznej drugi Torchlight prezentuje się naprawdę dobrze, o ile lubicie komiksowy i mocno przerysowany styl połączony z bogactwem jakie oferuje cel shading. Graficy z Runic Games mieli spore pole do popisu w kwestii oprawy ponieważ przyjdzie nam zwiedzić o wiele więcej różnorodnych krain niż miało to miejsce w pierwszej części gry. Lokacje wyglądają bajecznie, dosłownie każdy kawałek terenu jest ozdobiony malutkimi szczególikami, detalami, bajerami, które przykuwają wzrok na dłuższa chwilę. Modele postaci, wszelkiego rodzaju bestii, grzybków i innych wrogów również zasługują na mocne wyróżnienie. Do tego dochodzą bardzo fajnie przedstawione efekty pogodowe takie jak burze piaskowe, deszcz, wichury, że wspomnę jeszcze o cyklu dnia i nocy, co również pozytywnie odbija się na oprawie wizualnej. Zdecydowanie poprawiono wygląd bohaterów, którym od teraz możemy wybrać płeć, oraz kolor włosów i unikatową twarz. Są ścieżkę dźwiękową odpowiada Matt Uleman, który stworzył muzykę do takich produkcji jak: Diablo, Diablo II, Diablo II: Lord of Destruction, World of Warcraft: The Burning Crusade i Torchlight. Co ciekawe, ścieżkę dźwiękowa można pobrać zupełnie za darmo.
Nie sposób jeszcze nie wspomnieć o paru dość istotnych elementach, dzięki którym Torchlight II może stać się jedynym hack’n'slashem, w którego zechcecie grać. Najważniejsze jest chyba to, że gra nie wymaga od gracza stałego połączenia z internetem. W Torchlighta można grać zarówno offiline w trybie single-player, jak i online (kooperacja). Możliwa jest również rozgrywka poprzez LAN. Do tego ekipa z Runic Games zdecydowała się na pełne wsparcie Steam Workshop, oraz niezależnego systemu wymiany modów nazwanego GUTS. Oznacza to tyle, że każdy, zwykły gracz będzie mógł wprowadzać do gry specjalne mody, dodatki i inne bajery, które w znacznym stopniu wpłyną na jej żywotność. Warto wspomnieć również, że grę można oficjalnie wyrwać za 60 zł, co w porównaniu z ceną jaką trzeba zapłacić Diablo III jest nie lada plusem. Czy zatem w dobie królowania trzeciego Diabełka nowy Torchlight ma jakiekolwiek szanse na większy sukces? Myślę, że sami odpowiecie sobie na powyższe pytanie.
Komentarze
Gra godna polecenia ;)
odpowiedzGra jest rewelacyjna, polecam;)
odpowiedzdla mnie lepsze niż diablo 3,a muzyka miażdży i przypomina diablo i diablo 2 :D
odpowiedzDodaj nowy komentarz: