Jestem na początku 3 Chaptera i mam 5h na liczniku. Nieźle, zważywszy, że po tym czasie niektóre gry by dobiegały końca. Design lokacji, potworów i ogólnie świata w Caslevanii mocno złapał mnie za jajca, ściskając coraz bardziej z każdym Chapterem. Nie mogę wyjść z podziwu, jak pięknie prezentuje się ta gra. Do tego dochodzi mega-klimatyczna muza.
Żeby nie było za różowo, to czasem denerwuje mnie drżąca kamera, gdy stoimy w miejscu oraz migające strony księgi, co trochę utrudnia czytanie. Na początku trochę narzekałem na małą ilość walk, ale w porę uświadomiłem sobie, że to przecież dopiero początek gry. Co do elementów wspinaczkowych to zgodnie z obowiązującym ostatnio trendem, nie ma miejsca na pomyłkę, ponieważ gra sama nas prowadzi. Wiem, że to nie Tom Raider (w którego notabene grałem tuż przed Lords of Shadow) ale mimo wszystko nie przepadam za błyszczącymi krawędziami do wspinaczki itp. No ale Castlevania ma się skupiać na zupełnie czymś innym i robi to wyśmienicie. Walka jest rozbudowana, Light Magic, Shadow Magic, Relics, jest dobrze. Wraz z postępem w grze pojawiają się nowe combosy, bądź upgrade'y już posiadanych. Wszystko bardzo ciekawie przedstawione za pomocą rysowanych animacji w księdze.
Nie pozostaje nic innego jak grać i uczestniczyć w tej wspaniałej przygodzie, wsłuchując się w baśniowy głos narratora.
Aha, Gabriel trzymający krzyż w prawej dłoni oraz będący w pozycji do walki wygląda PRZEKOZACKO.