Mam na liczniku 6 godzin gry, 50 procent fabuły i muszę powiedzieć, że na Sleeping Dogs się przejchałem srogo. Przede wszystkim zawodzi miasto, które jest cholernie sztuczne i nijak nie umiem wczuć się w klimat gry. Fabuła, bohaterowie, dialogi - mierne i suche, ale tego akurat się spodziewałem. Jazda samochodem również pozostawia bardzo dużo do życzenia. Na plus zdecydowanie walki, nawet wymiana ognia w miarę fajnie wychodzi z tym całym skakaniem, ale bez większego szału. Dodatkowe aktywności, jak walki kogutów, czy karaoke dodane zupełnie na siłę, nikt się do tego nie przyłożył nawet 5 minut i sama gra w podkowę w Red Dead Redemption jebie to wszystko na łopatki. Boli też liniowość misji i to, że gra prowadzi w nich gracza jak debila pokazując każde rozwiązanie w przerywniku ("znajdź szybko drogę do środka budynku" po czym marker zaznacza ukryte przejście, a kamera robi tam najazd). Ogólnie dodanych jest pełno rzeczy zupełnie zbędnych, jak wypijanie power-upów na ulicy, instytucja garażu do którego nie można wprowadzić bryki z ulicy, czy sam system gry z podwójnym szacunkiem u policji i przestępców, gdzie za potrącenie barierki w misji natychmiast tracimy 1/3 możliwych punktów u psów. Jak już przy tym jestem to skrytykuję też sam pomysł z niby to moralnymi problemami bohatera pomiędzy lojalnością do policji, a zżywaniem się z gangsterami - jestem w połowie gry i jak dotąd nie mogłem podjąć najmniejszego wyboru co do zachowania Wei Shena. Wszystko sprowadza się do wykonywania naprzemiennie misji policyjnej i przestępczej, kolejność nie robi żadnego rozróżnienia w fabule. No i grafika na PS3 jest obrzydliwa, naprawdę wybitnie ohydna.