Zawsze mnie ciekawi czerpanie przyjemności z picia alkoholu. Praktycznie każdy rodzaj (a już na pewno burbon czy whisky) alkoholu powyżej 20% jest najzwyczajniej obrzydliwy i się zawsze zastanawiam czy ludzie to piją, bo wydaje im się to "cool"
jak Lemowi palenie fajek. Czy może udają przed innymi, że im to smakuje (wielu "znafców" których znam, jak im się przelało whisky z biedry [tak, wiem, że w biedrze da sie kupić cudownego red label] do "lepszego" black label to mówili jaki to nie cudowny w smaku), czy może już tak długo piją, że poważnie wmówili sobie, że to jest dobre.
Praktycznie każdy gada o jakiś cudownych łyskaczach, balentajsach itp. jakby to było coś zajebistego, a taka prawda, że i tak stać na to każdego, bo dużo droższe od wódy (która, też jest ch**owa) to nie jest. Chyba z piciem whisky "tych lepszych" to jest jak z chodzeniem do opery/filharmonii. Wielu osób co osiągnęły określony status społeczny czują się tacy wielcy i kulturalni, że aż pójdą na tą cała operę, bo w House of Cards Kevin poszedł, mimo że ich tak to naprawdę nudzi okrutnie i woleliby isć na kolejny film o batmanie do kina. A jak już wydadzą te 100 zł na bilet to sami sobie chcą wmówić, że super deal, bo w końcu taka cudowna muza itp. warto było. Jak z osobami co kupiły XboxONE, będą go zachwalać mimo, że wyszła kupa. (chociaż wiadomo, są i tacy co lubią chodzić do opery, która notabene jest znacznie lepsza od filharmonii)
Jak już ktoś chce się nawalić to już lepiej kupić wódę, walnąć parę bań i po sprawie. A nie sączyć sobie amerykańskie whisky z lodem + pewnie wielu "smakoszy" z colą i udawać, że to takie dobre, skoro zwykły sok marchewkowy jest już lepszy w smaku. Jak już ktoś chce się poczuć jak Pan Śródziemia, to najlepiej do butelki za marne 50-60zł dokupić sobie cygaro za dychę z kiosku ruchu, wtedy to jest konkret i można poczuć sie wewnętrznie jak Ukraiński oligarcha w saloniku przy kominku.
A może ktoś chce się po prostu w domu naje**ć, ale uważa, że picie samotnie wódki uwłacza jego skromnej osobie, więc kupi whiskacza i niczym Jędrula z "Rodziny zastępczej" będzie siorbał sobie na foteliku patrząc w szybę. Już lepiej sobie zrobić drinka z wódy, to znośne by było.