Pierwszy mini boss minotaur mnie strasznie jechał, ale dzięki sposobowi na bombki o dziwo zabiłem go w niecałą minutę czy dwie
Wcześniej jakoś strasznie obrywałem, a przed chwilą jak się zawziąłem to prawie mnie nie dotknął, zjadłem mu ponad połowe hp bombkami wycofując się pod wieże, a potem szybka wspinka, skok w dół i mieczem prosto w oko zakończył swój żywot. Straszne zdziwko miałem, że taki prosty się okazał po tylu śmierciach z jego ręki. Co jak co, ale ta gra naprawdę człowieka uczy grania
.
No ale i tak skończyło się na śmierci na moście z smokiem, bo gdy udało mi się przebiec to akurat nie miałem już potków i gdy zobaczyłem że mam walczyć z jakimś prosiakiem przerośniętym to chciałem się wrócić co głupie było bo dostałem ogniem w plecy