A tak sobie z dupy zapytam, bo nie grałem w poprzednie części, ale gdzieś tam przeczytałem trochę fabuły.
Kto stworzył żniwiarzy? Bo z tego co pamiętam, to są maszyny i główne zło całej tej opowieści.
można też przyjąć, że są cywilizacją na poziomie IV/V w skali kardaszewa. wyjaśniałoby to też ich parcie na farmienie i cykliczne powroty (latają z galaktyki do galaktyki, tak w kółko).
Poza naszą galaktykę nie podróżują (a przynajmniej nic o tym nie wiadomo). Co 50 000 lat rozpoczynają farmienie, a resztę czasu spędzają na pozbawionych światła rubieżach galaktyki. W ME1 dowiedzieliśmy się, że Proteanie ich trochę zrobili w konia i dlatego cykl się opóźnił o ileś tam setek czy tysięcy lat (dzięki czemu cywilizacje mogły się bardziej rozwinąć).
Ogólnie twórcy trochę dali dupy, bo w ME1 fabuła była strasznie spójna. Później widać było, że w drugiej części zabrakło pomysłów i zamiast kontynuować historię z jedynki, poszli w ślepą uliczkę (byleby coś było) i główny wątek właściwie nagle się zatrzymał, tylko po to, by wyskoczyć z DLC Arrival (czyli tajnym przekaźnikiem masy, który może w każdej chwili przenieść Żniwiarzy - po chu** więc tyle zachodu z Suwerenem? - bezsensu totalnie). Co najlepsze, pod koniec Arrival jest jasne, że Żniwiarze nadchodzą (nawet chyba rozpoczyna się finałowe odliczanie, czy coś w tym stylu), a w ME3 okazuje się, że nikt o niczym nie wie - jeszcze większy bezsens.
Widać, że nad fabułą ME1 twórcy pracowali bardzo długo i staranie, ale zamiast rozplanować z góry wszystkie części, zabrali się za dodawanie nowych elementów. Jedynkę chyba robiono 4 lata, a koleje części po około dwa i rezultaty są niestety dostrzegalne gołym okiem.
Trójka to będzie pewnie dobra gra, nawet bardzo dobra, ale mimo to Bioware zmarnowało potencjał mega klimatycznego uniwersum sc-fi.