A teraz se pomyśl szmajdzik, że nie masz pomysłu i masz ch**owe wykształcenie. Hehehehehe.
To się siedzi z browarem przed telewizorem i narzeka jak to ch**owe państwo mu nie pomaga, a przecież POWINNO
Ale żeby nie brnąć ślepo przez te studia licząc, że same oceny dadzą kasiurkę. Ok jak się jest w top10 to może jeszcze.
Zależy ofkoz jaki kierunek. Tera ludzi z papierami coraz więcej.
Właśnie o to chodzi. Wszyscy lecą na te studia jak popieprzeni. Bardziej chyba z mody i wymogu społecznego (co z podstaw ekonomii: jeżeli podaż w górę, popyt...). "No jak na studia nie idziesz, to co potem będziesz robić????" - rodzice/znajomi (DZISIAJ dosłownie miałem taką rozmowę. Dziewczyna w moim wieku (22 lata), będąc jeszcze w czwartej klasie technikum od marca szukała pracy wiedząc, że jej to zajmie trochę, a nie widziała siebie na studiach. Miesiąc po egzaminach zawodowych już pracowała nie myśląc nawet o studiach. Znajome w szoku z powyższym pytaniem.
Doświadczenie własne: chodziłem do nieco słynnego liceum w moim mieście, z renomą najwyższego poziomu w regionie. Już wtedy wiedziałem, że chcę coś własnego, pójść jakoś inna drogą. Jeden znajomy wyśmiał mnie w twarz, że chyba sobie nie wyobrażam jak to ciężko, że trzeba pieniędzy itp. Teraz? Połowa klasy na kierunku prawo, 3/4 w Krakowie na renomowanych uczelniach, jeden, gdzieś rok temu mnie wyśmiał, że ja to chyba życia nie poznałem bo mieszkam z rodzicami i dojeżdżam na prywatne studia 30km (pomijając kwestię, że mnie taniej wyszło czesne+miesięczny niż czynsz i życie w innym mieście, dodatkowo kilku wykładowców jest przedsiębiorcami i otrzymałem niemało praktycznej wiedzy, jeszcze wyrobiłem sobie kontakty i miałem więcej czasu dla siebie bo mnie nie cisnęli jak na UJotach - 1200 stron na weekend czy tym podobne). Muszę pisać, że jestem bardzo zadowolony z obecnej sytuacji? Tym jak studio się rozwija i na bieżąco myślę o kolejnych inwestycjach (niezwiązanych ze studiem)?
W piątek miałem spotkanie z doradcą finansowym. Zajebista historia. Był policjantem przez bodajże 3 lata, rzucił pracę bo dostał ofertę od dużej firmy i warunkiem było założeniem własnej. Przez rok się wahał. Potem żałował. Że tak późno się zdecydował bo ruszyło rewelacyjnie. Dzisiaj? Dwa auta, bez stresu o finanse.
Już w gimnazjum zapaliła mi się lampka bo rzygałem powtarzanym do bólu: ucz się, gdyż lepszy oceny - wyższe zarobki. Wkurzyłem się i zacząłem sprawdzać czy faktycznie. Nietrudno znaleźć milionerów bez wykształcenia.
@szmajdzik
w modern life papier >> pomysł. co więcej, coraz częściej pomysł jest dla tych co im się papieru nie udało zrobić. może i smutne, ale prawdziwe.
No nie wierzę co czytam
W sensie, że wykształcenie da mi większą pewność zarobków niż dochodowy pomysł na przedsięwzięcie?
Tak naprawdę jedno i drugie jest niezbyt mierzalne, ale jednak wybrałbym to drugie.
(o przepraszam: wybrałEM)
Poza tym coraz częściej słyszę od ludzi, że jednak własny pomysł czy konkretny plan na życie jest o niebo lepszy. I to od osób, którym już się udało.
Plus dwójka znajomych z roku, których można podać za przykład: jeden założył już swoją firmę, drugi został prezesem dużego stowarzyszenia. A pracodawcy się śmieją ze studentów bo przychodzą z wykutą wiedzą książkową, a nie praktyczną.
Chyba, że masz jakieś własne z tym doświadczenia, to oczywiście posłucham chętnie.
tak, mam. chcesz, to na pw wyślę ci pasek wynagrodzeń
btw. przyjdzie dołek i sam zobaczysz, że ch**owi trenerzy/nowożeńcy pierwsi o tobie zapomną.
Zajebiście. Jeżeli masz wykształcenie, dobrą pracę, porządnie płatną - jeszcze w zawodzie no to wygryw. Ale jednak ciężko dzisiaj o takie coś.
Przeczytałem twojego posta po napisaniu swojego. Bo właśnie dlatego myślę o innych inwestycjach, niezwiązanych ze studiem. Poza tym w studiu oferuję: poza reklamówkami (z którymi dopiero raczkuję i jeszcze nie zacząłem się na tym rynku reklamować porządnie) i weselami (które chcę robić jak najrzadziej - specyficzna oferta) w ofercie mam: reportaże, teledyski muzyczne, relacje "za kulisowe", prymicje, studniówki (z których nie wiem czy nie zrezygnuję). Jest z czego przebierać, a trzeba na każde z nich popatrzeć jak na nieco inne rynki (obecnie myślę o dodaniu ze 2 usług, ale to muszę się jeszcze podszkolić w efektach specjalnych).
Aha i byłbym zapomniał: są oczywiście kierunki na studiach, które dają wykształcenie obecnie poszukiwane przez pracodawców, to oczywiste i nie mówię, że każde studia są "be" (czytać jako: zapchany rynek absolwentami).