Nie jestem jednym z tych co napiszą, że będzie dobrze, bo jak dla mnie wszystko fajne zawsze się pierdoli, ale mogę zasugerować jednak wyjebkę. Nie na zasadzie "no bo co ja mogę", ale na zasadzie "przecież nie mogę się ciągle martwić".
Mówię to jako osoba, która właśnie cały czas się martwi o wszystko. Co prawda rzadko okazuje się, że niepotrzebnie, ale prowadzenie życia w taki sposób prowadzi do systematycznego gromadzenia gówna w głowie, które kiedy przekracza pewien poziom zaczyna psuć wszystko wokół ciebie. Mógłbym się tu rozpisać na temat tego jak i dlaczego załatwiłem się jak się załatwiłem, ale to nie forum brawo, a ja wystarczająco się już tu zbłaźniłem. Prawda jest taka, że to głupia droga i nie polecam.