Ja je*bie ale mnie wkur*ia to co się dzieje w Warszafce....
Wszystko zaczęło się od budowy stacji Warszawa Ursus Niedźwiadek...po kiego ch*ja oni ją budują, po dziś dzień nie wiem..ale ok, pewno rodzina jakiegoś radnego będzie mieć bliżej peron. Utrudnienia w kursowaniu SKM jakoś przeżyłem, bo w godzinach w których jeżdżę lub wracam z pracy są połączenia.
Potem budowa 2 linii metra...na okres wakacji zamknięte stacje Świętokrzyska i Centrum.....a właśnie w Centrum wysiadałem aby dojść na peron SKM. No trudno się mówi, jakoś się przeżyje, są tramwaje zastępcze, a w wakacje jest trochę mniej bydła więc tak bardzo nie śmierdzi.
A teraz doszło jeszcze budowa ch*j wie czego, tak że SKM w ogóle nie jeździ do Pruszkowa, przez co muszę zapier*alać do WKD...chyba największe gówno w historii kolejnictwa. Stary zdezelowany tabor (ok, jest czasem i nowy....czasem), bilety w ch*j drogie (4,8 w 1 stronę...), ma miliard stacji do Pruszkowa i jeszcze trzeba kawał dojść ze stacji do kasyna (w Warszawie do centrum też sporo). Na samą myśl o jechaniu czy o powrocie z pracy (zwłaszcza tak jak teraz--po nocy) normalnie mnie skręca i wku*w bierze.
A i jeszcze mi zmniejszyli liczbę kursów autobusu na siłkę i przez budowę drugiego pasa Kasprowicza muszę dalej leźć na przystanek.
Komunikacjo Warszawska...ty kur*o!!!