Miałem właśnie takiego przygarniętego kota. Osowiały, nie dał się pogłaskać, syczał non stop, lał po dywanach i chodnikach (wszystko do wyrzucenia), aż w końcu uciekł i tyle go widziałem. Niestety, ale dorosłe zwierzęta, jak słusznie zauważył Becet, tak już mają, dodatkowo pewnie zryta psycha przez poprzednich właścicieli, albo środowisko, bo mógł się błąkać i "zdziczał".