Byliśmy z kotem u weterynarza. Szacowany wiek to 5-7 miesięcy, ma jeszcze mleczaki. Płeć: samica. Zrobiła furorę w gabinecie, bo do wszystkich się łasiła i ciągle mruczała. Została odrobaczona (zesrała się nawet w samochodzie w drodze powrotnej, borze, jak to śmierdzi). Wcześniej zeszczała się na miękkich kapciach. Z kuwety korzystać nie potrafi, nie wiem, jak ją tego nauczyć. Wsadzać ja do niej? Kupiłem też inny żwirek, bardziej sypki, bo od świnek morskich to takie kawałki drewniane i może jej nie pasował.
Teoria pani weterynarz jest taka, że komuś okociła się kotka i wyrzucił młode.
Jeżeli zostanie z nami do tego czasu, to za 3 tygodnie USG, czy nie jest w ciąży.
Dalej obserwuje świnki morskie, podchodzi do nich, ale chyba się boi tej większej, bo odchyliła się do tyłu po tym jak się zetknęły nosami. Starsza świnka morska chyba by się z nią zakolegowała w sumie. Młodsza się boi i ucieka do kuwety. Czasami wyciąga łapę do nich, więc boje się o prosięta.
Rozwiesiłem kartki w miejscach, gdzie może przechodzić właściciel (jeżeli go miała oczywiście, a ja ją... zabrałem
), u weterynarza też zostawiłem info dlaczego z nią jestem. Mam nadzieję, że jeżeli komuś ją zabrałem, to się wszystko dobrze potoczy.
Aha, kot nie ma czipa.