Albo się spierdoli albo możesz mieć kilka - w salonie, w sypialni, w łazience i dwie w piwnicy na przykład. Technicznie można się dzielić, owszem, ale nadal pozostaje kwestia zawartej umowy. Rozumiem, że perspektywa grania w najnowsze hity za niespełna pięćdziesiąt jest kusząca, ale niech nikomu nie wmawiają, że takie zachowanie jest uczciwe i moralne. Jakby konsola nie miała zabezpieczeń antypirackich, to przegrywaliby gry od kolegów i twierdzili, że jest ok, "bo można"? Zachowanie na poziomie dzieci podstawówka/gimnazjum, a od dorosłych ludzi można chyba oczekiwać więcej.