Pograłem trochę, doszedłem do momentu
jak młody Trevor daje nam Wolf Medalion i przenosimy się z powrotem w modern day
Cóż mogę powiedzieć jako oddany fan jedynki, dla którego Lords of Shadow to coś o wiele więcej niż tylko gra. Na razie mam mieszane uczucia. Pozwolę sobie umieścić je w spoiler, co by nie psuć nikomu zabawy w początkowych etapach gry.
Demo i późniejsze przenosiny do zamku to element, który wygląda tak jak powinien. To jest właściwa Castlevania i Panowie z MercurySteam wiedzą jak się w tym temacie odnaleźć. Początkowy kop w ryj i hype rośnie niesamowicie. Potem natychmiast kolejny cios, tym razem poniżej pasa i przenosiny do modern day. Dla mnie to ostry osikowy kołek prosto w serce... Zobek z cygarem, kolorowy ninjo-samuraj w zbroi, pomagierzy szatana niczym żołnierze z jakiegoś Space Marine... WTF!? Pytam WTF!?!? Nie wiem, chyba/może za bardzo jestem wyczulony na takie mieszanie miejscówek i wymiarów. Tak jak swego czasu przenosiny Rikimaru z Tenchu do nowoczesnego miasta mi nie pasiły, tak jest i tutaj. W Tenchu chociaż to był dodatkowy epizod na koniec rozgrywki i swego rodzaju krótka wariacja. W LoS 2 natomiast szykuje się gruby fail. Już po mapie widzę, że będę zwiedzał całe, nowoczesne miasto, w międzyczasie przenosząc się do wspaniałych, zamkowych lokacji. Gabriel zwiedzający fabrykę? Że co? Mój bohater jedynkowego dramatu, dzielnie walczący o swoją ukochaną biega sobie po fabryce i zabija Space Marine. NO kur** TRAGEDIA.
Mały plus tego shitu jest taki, że autorzy próbują zakamuflować wieżowce i wszystko co związane z nowoczesnością dodając stare mosty, wiktoriańskie budowle, a wszystko okraszając zamgloną nocą. Ale jak widzę Gabriela biegającego w czerwonym płaszczu obok ciężarówki i kosza na śmieci to mam ochotę się rozpłakać. Naprawdę. Jeszcze zrozumiałbym, jakby w modern day Gabriel był stale pomarszczony i wysuszony, tak jak go poznajemy na koniec jedynki, a tu siema, przenosimy gościa z zamku pod śmietnik. Ręce mi opadają.
Gameplay. Skoro gra dostała wolną kamerę, to dlaczego nie ma jednego przycisku, który ustawia ją momentalnie za plecami bohatera? Pewnie dlatego, że zabrakło już możliwości na padzie. Eh. Ktoś wspominał, iż to jawna beka, że przeciwnicy potrafią oddać cios jak zbierają szlagi od nas. Wszystko w normie slasherowo-przygodowej, natomiast zonk w LoS 2 jest taki, że nic kompletnie nie widać przez spore smugi po ciosach broni. Tym samym ciężko zauważyć, jak w pewnym momencie podczas naszego soczystego combosa wróg postanowi sobie oddać swoją serią. Nie wiem, może to kwestia ogrania i przyzwyczajenia, ale na razie rzuciło mi się to w oczy (przy demie też była chyba taka rozkmina). Wskazywanie drogi czerwonymi kółkami i nietoperze na platformach to ułatwienie dla retardów. Na szczęście chociaż z jednego z owych uproszczeń nie trzeba korzystać.
Art style niektórych lokacji gniecie, tak samo jak arty, które znów okazują się jednymi z najlepszych w grach (chociaż jeszcze mało z dwójki widziałem). Ciekawy pomysł, że zbieramy je rozwalając otoczenie. Dodatkowa motywacja do destrukcji otoczenia zawsze na plus.
Muzyka kopie zad. Araujo stanął na wysokości zadania i przynajmniej ta poprzeczka wysoko zawieszona przez jedynkę nie spadła, a może nawet i zostanie podniesiona. Zobaczymy jak będzie dalej.
Na grafice się nie znam, więc napiszę, że miejscami jest spoko, a miejscami słabo. Tyle. Ale może gra ostatnimi czasy na PS4 i w Ni no Kuni wypaczyła mi wzrok.
Tyle wrażeń na początek. Pewnie pojawię się w temacie jak skończę grę, albo spotkam jakiś kolejny absurd i dostanę załamki, czego się cholernie boję. Nie chcę też wyłapać spoilera, bo latają w temacie i zaraz ktoś napisze, że później w grze to już będzie inaczej bo to i tamto. Na wpół płacząc wciskam przycisk wyślij wiadomość i znikam z tematu.
Tl;dr
Dlaczego MercurySteam prawdopodobnie zarżnąłeś moją ukochaną grę? Dlaczego...