Transwestyci, geje, lezby, ateiści są przeciwagą dla wszechobecnego w polski życiu Kościoła katolickiego. A znając doświadczenie tej instytucji w krzewieniu tolerancji (szczególnie w Polsce) cieszę się że ci OKROPNI PROPAGANDZIŚCI ROZPUSY I ZEPSUCIA dostali się do Sejmu.
I spirala nienawiści się nakręca - jeśli oni mnie, to ja ich. Wina leży po obu stronach. Krzykacz potępiający Kościół, jest tak samo denerwujący, jak ksiądz, który publicznie neguje homoseksualizm, a ateizm uważa za prostą drogę do piekła.
Tak naprawdę godne potępienia są wszystkie działania wynikające z zawiści do drugiej osoby. Nieakceptowanie wyznawanych przez inną osobę idei, jest jak najbardziej normalnym zachowaniem. Gorzej, gdy próbujemy na siłę przekonać innych do własnych poglądów, które z natury są zawsze subiektywne. Nie jesteśmy wstanie wczuć się w pełni w drugą osobę i dlatego nie wiemy, co ją skłania do takiego zachowania. Jeśli widzimy jakiegoś popaprańca i myślimy sobie: "O kur**, co za zjeb", to jest ok. Należy tylko zrozumieć, że niektórzy mogą to widzieć inaczej, i że tamten punkt widzenia może być równie słuszny jak nasz własny - nie akceptuję twego stylu bycia (bo zostałem tak ukształtowany przez doświadczenie i geny), ale go toleruję (bo wiem, że jest to mój subiektywny punkt widzenia).
(miałem tu na myśli oczywiście tylko takie zachowania, które nie godzą w osoby trzecie)
To, co tu napisałem jest oczywiście banalne, jednak rzadko która osoba zdaje sobie z tego sprawę w codziennym życiu. Najczęstszym czynnikiem budzącym agresję jest właśnie odmienność przekonań, poglądów, zachowania itd. Wyznawane przez nas samych wartości, są z góry uznawane za słuszne.
A krytyka? Tak, jak najbardziej, ale konstruktywna, poparta sensownymi argumentami i oparta na dialogu. Konserwatyzm jest w tym względzie zły, że z trudem dopuszcza zdanie innych i trzyma się utartych schematów (jego zaletą jest stabilność, wadą zaś stagnacja). To czy ktoś jest gejem czy trans, nie powinno być w ogóle kryterium wyboru na polityka. Są to atrybuty właściwie bez znaczenia dla bycia posłem. Liczyć się powinno: czy jest oddany dla sprawy?, jakie ma wykształcenie i umiejętności?, jaką miał przeszłość społeczną?, itp, itd. Dlatego też uważam, że robi się halo nie z tego powodu, co powinno.